
Prezydent Dalia Grybauskaitė chce, by szefem cywilnych służb specjalnych został wojskowy. Wczoraj prezydent zaprosiła na konsultacje tymczasowego szefa wojskowych służb specjalnych Gediminasa Grinę.
Dyrektor II Departamentu Służb Operacyjnych w randze pułkownika lejtnanta jest typowany na nowego szefa Departamentu Bezpieczeństwa Narodowego (DBN), czyli cywilnych służb specjalnych.
Przed spotkaniem Grybauskaitė z Griną rzecznik prasowy prezydent Linas Balsys powiedział dziennikarzom, że prezydent już podjęła decyzję w sprawie kandydatury na nowego szefa DBN.
„Kandydatów było wielu, ponieważ proces (wyboru — przyp. red.) jest długi. Z mojej informacji wynika jednak, że prezydent spotka się z nim, a następnie zaproponuje jego kandydaturę Sejmowi” — powiedział dziennikarzom Balsys, zapytany, czy Grina jest pewnym kandydatem na nowego szefa służb specjalnych.
Po spotkaniu tak się też stało. Prezydent zapowiedziała, że przedstawi Sejmowi kandydaturę Griny na szefa cywilnych służb wojskowych.
Zgodnie z ustawą szefa służb specjalnych mianuje i odwołuje Sejm na wniosek prezydenta. Chociaż ostatni dyrektor Departamentu Povilas Malakauskas, kojarzony z partią konserwatystów, oraz dwóch jego zastępców, wiązanych z kolei z tzw. grupą państwowców, sami podali się do dymisji, wiadomo jednak, że właśnie ich polityczne zaangażowanie przeszkadzało prezydent Dalii Grybauskaitė, która — nie wyklucza się — że zasugerowała im ustąpić z woli własnej.
Zdaniem ekspertów, mianowanie wojskowego na szefa cywilnych służb specjalnych może oznaczać właśnie, że prezydent chce stanowczej depolityzacji cywilnych służb specjalnych, które ostatnio stały się nie tylko posłusznym wykonawcą politycznych zamówień partii rządzących, ale też same zaczęły ingerować w procesy polityczne, jak w przypadku wpływów tzw. państwowców na działania Departamentu.
— Jeśli Grina zostanie mianowany na nowego szefa Departamentu, to spodziewam się po nim, że zajmie się prawdziwą depolityzacją służb specjalnych, która na pewno nie skończy się na usunięciu z Departamentu paru lub kilku osób zaangażowanych politycznie — przypuszcza obserwator polityczny, publicysta, czołowy komentator tygodnika „Veidas” oraz były rzecznik rządu Audrius Bačiulis.
Jak wyjaśnia nam, wojskowe służby specjalne z racji swej działalności nie są związane z politykami, dlatego nowemu szefowi ze struktur wojskowych będzie znacznie łatwiej uporać się z odpolitycznieniem cywilnych służb. Aczkolwiek, jak zaznacza Bačiulis, w ciągu ostatnich lat cywilne służby specjalne skompromitowały siebie na tyle, że należałoby rozpuścić cały Departament i nabrać nowych fachowców.
Właśnie fachowców, gdyż uważa się, że wojskowy kontrwywiad jest znacznie lepiej przygotowany zawodowo niż cywilne służby, które na dodatek angażują się politycznie. Warto zauważyć, że w ciągu ostatnich 10 lat litewskie służby specjalne wykryły (przynajmniej oficjalnie) jednego agenta, którym zresztą okazał się student sprowokowany przez same służby specjalne, a jego zatrzymanie odbywało się w świetle kamer dziennikarzy, na dodatek w dniu urodzin ówczesnego szefa bezpieki Mečysa Laurinkusa.