
Minął dokładnie rok od inauguracji Dali Grybauskaitė na głowę państwa. Politycy i politolodzy w większości zgadzają się, że był to rok dobrej prezydentury, zaznaczają jednak, że jest to ocena nieco na wyrost, gdyż w kolejnych latach od prezydent będzie się oczekiwało nie tylko deklaracji słownych, ale też konkretnych propozycji, a co najważniejsze — działań.
Tymczasem przewodniczący Sejmu Restytucyjnego, europoseł Vytautas Landsbergis uważa, że Grybauskaitė nie tylko zapoczątkowała przemiany w kraju, lecz również stała się strażniczką oblicza moralnego Litwy.
„Prezydent chroni godność Litwy” — powiedział Landsbergis.
Pozytywnie prezydenturę Grybauskaitė oceniają nie tylko przedstawiciele koalicji rządzącej, ale też partie opozycyjne. Zaznaczają jednak, że oceny te dotyczą czasu przeszłego.
— Wobec problemów i zagrożeń, przed którymi stał wtedy rząd, jego krytyka i jakieś przeciwdziałania ze strony prezydent wnosiłoby dodatkowy zamęt i destabilizację sytuacji. Toteż udzielone wsparcie dla rządu należy zaliczyć do plusów niż minusów roku prezydentury Dali Grybauskaitė. Dziś jednak sytuacja jest inna, dlatego prezydent już nie może wspierać tak rząd, czy tylko wypowiadać swoje niezadowolenie z poszczególnych jego działań. Minął rok i skoro nie ma pozytywnych rezultatów, prezydent powinna będzie podejmować konkretne działania, żeby zmieniać sytuację — powiedział w rozmowie z „Kurierem” lider opozycyjnych socjaldemokratów poseł Algirdas Butkevičius. Jego zdaniem, pierwszy rok prezydentury Dali Grybauskaitė należy oceniać pozytywnie, bo, w jego opinii, prezydent aktywnie zainaugurowała zmiany, jakie zapowiadała podczas swojej kampanii wyborczej.
— Wyraźne działania prezydent dowodzą, że spełnia ona swoje obietnice, szczególnie w zakresie przemian w systemie praworządności. Widzimy też zmiany w polityce zagranicznej, gdyż nastąpiło ocieplenie ze wschodnimi partnerami, głównie Rosją. Teraz oczekiwałbym spełnienia drugiej części obietnicy w zakresie polityki zagranicznej, czyli zaktywizowania poczynań w kierunku umacniania pozycji Litwy w Unii Europejskiej — powiedział lider socjaldemokratów.
Tymczasem poseł Egidijus Vareikis z rządzącej partii konserwatystów premiera Andriusa Kubiliusa był bardziej krytyczny w ocenie urzędowania prezydent niż jego koledzy z partii, czy nawet opozycji.
— Trudno jednoznacznie ocenić pierwszy rok prezydentury Dali Grybauskaitė, bo z jednej strony słyszymy, że najważniejszą wartością jest człowiek, lecz zaraz traktuje się go jako mającego wymierną wartość. Taka sytuacja przypomina mi początek lat 40. ubiegłego stulecia, kiedy odwieczne wartości zastąpione zostały wartościami wymiernymi, koniunkturą. Podobnie jak wtedy wymierzaliśmy korzyści, jakie możemy mieć z agresywnych poczynań włoskich, niemieckich czy sowieckich systemów, tak też dzisiaj, tylko w nieco innym wymiarze obliczamy, co będziemy mieli z konkretnych działań konkretnych krajów, czy to Rosji, czy Białorusi. Zupełnie zapomnieliśmy o wartościach. Nie mamy wyraźnych priorytetów. Tak też niewyraźna jest i ta prezydentura. Grybauskaitė, na przykład, skrytykowała prowadzoną przez jej poprzednika politykę zagraniczną i zapowiedziała zmiany. Mija czas, lecz na czym te zmiany mają polegać, wciąż nie wiadomo. Dziś zamiast wyraźnie nakreślonych kierunków i pozycji mamy pewną nijakość. Bo zamiast zapowiedzianego ulepszania relacji z Rosją, mamy ich pogorszenie. Pogorszyły się również nasze relacje z Polską. Nie wiadomo, w jakim wymiarze prowadzimy politykę wobec Łotwy i Estonii, nie wspomnę już o Ukrainie i innych wschodnich sąsiadach — powiedział w rozmowie z „Kurierem” poseł Vareikis.
Krytycznie też ocenił prowadzoną przez prezydent politykę wewnętrzną, szczególnie wobec rządu, którą sama prezydent czasami określa słowami „twarzą do ludzi”.
— Lecz za tymi słowami nie idą odpowiednie działania. Człowiek jest traktowany buhalteryjnie, bo dla rządu najważniejsze jest łatanie dziury budżetowej, a prezydent, zamiast imać się konkretnych działań (choćby nawet zmiany rządu, jeśli nie odpowiada on jej oczekiwaniom) wyraża tylko ogólnikowe zastrzeżenia, bez konkretów — ocenia poseł.
Tymczasem sama prezydent Dalia Grybauskaitė nie ma większych zastrzeżeń wobec roku swojej prezydentury. Nie najgorzej ocenia też rząd. W poniedziałek na zwołanej specjalnie konferencji prasowej zrobiła przegląd roku swojej prezydentury, który, jej zdaniem, przebiegał pod hasłem „zmiany stają się realiami”. Do najważniejszych swoich osiągnięć Grybauskaitė zaliczyła zainicjowane przemiany w systemie praworządności, które mają polegać głównie na zmianie kadry kierowniczej „niezwiązanej z poprzednim sprzed 20 lat systemem”, zweryfikowanie koncepcji działalności służb specjalnych oraz zainicjowanie kilku ważnych projektów ustaw w walce z korupcją i przestępczością, co, zdaniem prezydent, jest największym wyzwaniem dla kraju.
Prezydent dobrze też oceniła politykę zagraniczną, którą, w jej opinii, charakteryzuje zbilansowane relacje z UE, USA i Rosją. Tymczasem zapytana, dlaczego wciąż nie może dojść do wizyty rosyjskiego premiera na Litwie, Grybauskaitė odpowiedziała, że przy obecnych możliwościach komunikacyjnych, bezpośrednie „wizyty są archaiczne”.