Że ceny chleba oraz innych produktów niebawem pójdą w górę, może świadczyć tegoroczna cena zbóż w skupach, która już o kilkadziesiąt procent jest wyższa od ceny ubiegłorocznej.
„Ale to jeszcze nie koniec” — ostrzegają właściciele elewatorów, którzy dziś już płacą po 600-650 litów za tonę w porównaniu do około 400 litów sprzed roku. Mimo atrakcyjnej ceny rolnicy jednak niechętnie ustawiają się w kolejki do elewatorów. Wolą jeszcze zaczekać trochę, aż ceny zbóż jeszcze bardziej pójdą w górę. Rolnicy gotowi nawet iść do sądu i narażać się na kary, ale nie chcą oddawać nawet tego zboża, jakie wcześniej sprzedali zawierając umowy na przyszły urodzaj.
„Drożeje zboże, to naturalnie zdrożeje również chleb” — tłumaczą specjaliści z branży.
— Cena zboża ma wpływ na formowanie się cen w całej branży spożywczej, bo droższe zboże oznacza droższą karmę dla hodowców zwierząt, a to swoją drogą podniesie ceny mięsa oraz produktów mlecznych — tłumaczy Irena Pilipienė, dyrektor Zrzeszenia „Przemysł Spożywczy Litwy”. Toteż, jeśli niektóre prognozy sprawdzą się i już niebawem cena zboża urośnie do 800 litów za tonę, to wzrost cen pieczywa oraz innych produktów jest nieunikniony.
Tymczasem niektórzy konsumenci zauważają, że chociaż tegoroczne zboże jest dopiero w drodze do elewatorów, to jednak ceny pieczywa oraz innych produktów zbożowych od jakiegoś czasu już idą w górę. Przed tygodniem portal DELFI przeprowadził ankietę wśród swoich czytelników i okazało się, że około 60 proc. z nich już odczuło na własnej kieszeni wzrost cen produktów spożywczych. Toteż z obawą patrzą w jutro, gdy ceny zboża, a znaczy i chleba powszedniego, mają pójść w górę.
— O wzroście cen na pieczywo nie może być i mowy, bo nie ma powodów. Jeśli piekarze windują ceny, to robią to bezpodstawnie — przekonuje w rozmowie z „Kurierem” Romas Majauskas, prezes litewskiego Zrzeszenia Producentów Zbóż. Wyjaśnia nam, że w 2008 roku cena zboża była znacznie wyższa niż obecnie — nawet 900 litów za tonę.
— Wtedy piekarze drastycznie podnieśli ceny na chleb i inne produkty, lecz gdy w następnym roku cena zboża w skupie spadła do 400, a nawet 350 litów, to jednak ceny chleba pozostały niezmienne do dziś. Dziś zaś cena zboża wynosi zaledwie 600 litów w porównaniu z 900 litami w 2008 roku. Więc nie ma podstaw, żeby ceny chleba znowu poszły w górę — wyjaśnia nam Romas Majauskas.
Nie kryje jednak, że tegoroczny urodzaj może być nawet o 40 proc. mniejszy niż w roku ubiegłym. I zauważa, że to są tylko wstępne prognozy.
— Prawie połowa urodzaju jeszcze w polu. Więc nawet trudno prognozować kiedy żniwa dobiegną końca, a tym bardziej, jaki zbierzemy urodzaj. Jeśli w ubiegłym roku mieliśmy nadmiar zboża konsumpcyjnego, zaś brakowało na paszę, to w tym roku może być odwrotnie. Mieliśmy bowiem tylko trzy dobre dni na żniwa. Na przyszłość nie zapowiada się też, że pogoda będzie nam sprzyjała — prognozuje Majauskas.
Producenci zboża prognozują, że w tym roku zbiorą około 1,5 mln ton zboża, co powinno w większości zabezpieczyć popyt wewnętrzny. Ale teoretycznie. Bo jak zauważają, rosnące ceny zbóż na rynkach światowych zachęcają traderów do wywożenia na eksport. Dlatego w końcu zboża w kraju może zabraknąć i Litwa później sama będzie musiała importować zboże.
Specjaliści z branży przetwórczej podkreślają jednak, że zboża zabraknie tylko tym, którzy w czas nie zaopatrzyli się w potrzebną ilość surowca. Tymczasem dwa największe młyny w kraju — w Wilnie i Kownie — już zaopatrzyły się w większą ilość zboża potrzebnego na rok pracy i jeśli nie prześpią, to do końca żniw wypełnią magazyny surowcem.
Przypominamy, że panikę na światowych rynkach wywołała informacja o wstrzymaniu przez Rosję eksportu zbóż. Rząd tego kraju chce w ten sposób zabezpieczyć się przed ewentualnym brakiem zboża na potrzeby rynku wewnętrznego, bo jak przewiduje się, wyjątkowo upalne lato w Rosji oraz szalejące w tym kraju pożary poważnie zniszczyły tegoroczne uprawy zbóż. Mimo tej paniki, która nakręca ceny, niektórzy eksperci coraz śmielej zaczynają mówić o kolejnej bańce mydlanej — tym razem zbożowej, która może pęknąć, zanim na dobre urośnie. Zauważają oni, że wstrzymanie przez Rosję eksportu zboża może tylko chwilowo zdestabilizować rynek zbożowy, który opiera się na znacznie wcześniejszych zakontraktowanych transakcjach. Zerwanie kontraktów grozi nie tylko procesami sądowymi, ale też sankcjami międzynarodowymi.
Toteż, zdaniem niektórych ekspertów, panikę na rynku podsycają specjalnie spekulanci, którzy liczą na szybkie i pokaźne zarobki z powodu wahań cenowych. Nie wykluczają oni też, że na tej panice również spróbują zarobić młynarze oraz piekarze, którzy jeszcze bardziej wywindują cenę swoich produktów.