Więcej

    „Szedł, pośliznął się, upadł — gips”

    Czytaj również...

    Karetki pogotowia ratunkowego i wczoraj do szpitala przywoziły osoby, które ucierpiały z powodu gołoledzi Fot. Marian Paluszkiewicz

    Gwałtowne ocieplenie, które wywołało gołoledź oraz huczne obchody przez niektórych obywateli „starego nowego roku” stały się przyczyną większej niż zazwyczaj liczby pacjentów Wydziału Szybkiej Pomocy Traumatologicznej szpitalu w Lazdynai. W miniony weekend (wraz z piątkiem) zgłosiło się tam około 400 osób,  w tym 224 to ofiary gołoledzi.

    — Jak każdej niedzieli na godzinę 9 szłam na mszę do kościoła. Syn posypał piaskiem podwórko, a więc u nas nie jest ślisko. Nie mógł mnie podwieźć do kościoła, prosił, abym ze względu na pogodę zrezygnowała z niedzielnej mszy, ale ja stwierdziłam, że pojadę autobusem. Doszłam do przystanku, a tu bęc, poślizgnęłam się i upadłam — siedząc w kolejce do lekarza, opowiada 74-letnia Janina z rejonu wileńskiego.

    W niedzielę nie udała się do lekarza, ponieważ myślała, że to tylko wywichnięcie ręki. Dłoń posiniała i spuchła, więc postanowiła w poniedziałek jak najszybciej zgłosić się do lekarza.

    Zdaniem lekarza Vytautasa Vaitkusa, tymczasowo pełniącego obowiązki kierownika Wydziału Szybkiej Pomocy Traumatologicznej szpitalu w Lazdynai, starsze osoby, pijani oraz kobiety stanowili większą część poszkodowanych, którzy właśnie najbardziej są narażeni na traumy spowodowane gołoledzią.

    — Patrząc na zegar, żartowaliśmy z kolegami, że zbliżają się godziny niedzielnych mszy i będzie „fala” połamanych seniorów. Tak właśnie i było. Skarżyli się na bóle rąk, nóg. Po czym od nas wychodzili z gipsem. Drugą grupą osób najbardziej narażonych na traumy na ulicach pokrytych lodem są ciągle śpieszące kobiety. I na koniec osoby pod wpływem alkoholu, a takich mieliśmy aż  połowę. W niedzielę musieliśmy nawet wywołać policję, aby uspokoili agresywnych pacjentów, świętujących „staryj nowyj god” — opowiadał Vaitkus.

    Jak powiedział, pacjenci napływali falami. Jedni przyjeżdżali sami, drugich przywoziły karetki pogotowia ratunkowego.

    — Chociaż w piątek w porównaniu z dniem powszednim przybyło nie więcej pacjentów, tylko 104, ale aż 71 z nich to połamańce, ofiary gołoledzi. W sobotę zarejestrowaliśmy aż 130 osób, z nich pośliznęło się i nieszczęśliwie upadło 31.   W niedzielę zgłosiło się 121 pacjentów, w tej liczbie 51 złamało sobie nogę lub rękę. Co drugi pacjent miał przypadek jak w tej kultowej komedii „Brylantowa ręka”: „Szedł, pośliznął się, upadł — gips” — opowiadał Vaitkus, który w niedzielę pełnił dyżur.

    W tym tygodniu prognozuje się odwilż. Nie obejdzie się bez deszczu, śniegu, mgły, gołoledzi, które powodują, że niebezpiecznie będzie na drogach i ulicach, a więc lekarze radzą być szczególnie ostrożnymi.

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Podróż galopem przez Europę gimnazjalistów „Parczewskiego”

    Odpocząć w cieniu magicznego Drezna, zakochać się w pachnącym wiosną (...)

    Nielegalne papierosy nadal kuszą ludzi

    Chociaż na Litwie papierosów z przemytu pali się coraz mniej, jednak funkcjonariusze (...)

    Gimnazjaliści „Parczewskiego” podbili Strasburg!

    Na sali Parlamentu Europejskiego w Strasburgu Waldemar Tomaszewski siedzi (...)

    Do sklepu socjalnego z… czterema litami

    „Za symboliczne 4 lity nasi klienci mogą u nas kupić koszyczek artykułów spożywczych (...)