1 sierpnia godzina 17.00 — początek jednej z najtragiczniejszych kart w historii Polski i polskiego narodu. Dziś mija 68. rocznica Powstania Warszawskiego, które trwało aż 63 dni i skończyło się zagładą Warszawy. Miasto legło w gruzach, a ofiary liczono w setkach tysięcy.
W przeddzień rocznicy powstania w Parku Wolności Muzeum Powstania Warszawskiego odbyła się ceremonia wręczenia odznaczeń kombatantom — uczestnikom Powstania.
— To są osoby, które mają, a mam nadzieję, że będą również miały w przyszłości, ogromne zasługi dla utrzymania pamięci o Powstaniu Warszawskim, o dzielnych żołnierzach, cierpiącej ludności, o wspaniałym, walecznym mieście — powiedział o odznaczonych prezydent Bronisław Komorowski.
Obecna na uroczystości prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz zwróciła się do powstańców ze słowami: „68 lat temu stanowiliście elitę młodego pokolenia, przed wami było życie ze wszystkimi właściwymi młodości pragnieniami i marzeniami. Ale dla was naczelną wartością było życie w Polsce suwerennej i niepodległej. W takiej właśnie owe marzenia chcieliście wypełniać treścią”.
Główne uroczystości obchodów kolejnej rocznicy tradycyjnie odbywają się w Muzeum Powstania Warszawskiego oraz przy pomniku Powstańcom Warszawskim i w miejscach upamiętniających tragiczne losy ludzi i miasta z tamtych 63 dni.
Uroczystości zainaugurowano przy kamieniu upamiętniającym żołnierzy „Żywiciela” na Żoliborzu, przy którym przedstawiciele władz miasta i dzielnicy oraz kombatanci i warszawiacy złożyli wieńce. Bo to właśnie tu, na długo przed godziną „W” padły pierwsze strzały Powstania. 1 sierpnia 1944 r. po godz. 13 udający się na miejsce zbiórki żołnierze Armii Krajowej napotkali niemiecki oddział. Rozpoczęły się pierwsze walki uliczne. Przez cały okres Powstania Żoliborz był odcięty od Śródmieścia przez siły niemieckie i stanowił powstańcze państwo nazywane „Rzeczpospolitą Żoliborską”. Działała tu sprawnie zorganizowana administracja wojskowa i cywilna. Powstanie Warszawskie zakończyło się na Żoliborzu dopiero 30 września.
Godzina „W”, czyli 17.00, 1 sierpnia 1944 roku, przeszła do historii jako początek zrywu wolnościowego największej w dziejach wojny armii podziemnej, ale też na wpół uzbrojonej i nie do końca zmobilizowanej. Żołnierze, kobiety, starcy, a nawet dzieci powstańczej Armii Krajowej przeciwstawili się dobrze uzbrojonym, liczniejszym i zahartowanym w bojach działań wojennych wojskom faszystowskim. Jedynym celem było wyzwolenie Warszawy spod okupacji niemieckiej i powitanie na prawach gospodarza miasta „wyzwoleńczej” Armii Czerwonej, która już stała pod Warszawą. Plany zawiodły, bo zawiedli „sojusznicy” oraz niedoceniona wtedy perfidność Stalina, który nie tylko nie posłał swoje wojska z odsieczą krwawiącej Warszawie, nie pozwolił też wojskom alianckim na udzielenie skutecznej pomocy walczącym powstańcom. Z zimną krwią przyglądał się jak wojska niemieckie wykańczają polską stolicę i tysiącami wyrzynają jej mieszkańców.
Z okazji kolejnej rocznicy Powstania, dziś historycy wracają do pytania, czy ta ofiara Warszawy, ofiara najlepszych synów i córek tego miasta, była ofiara potrzebną? I chociaż na ten temat toczą się dyskusje, chyba jednak najlepszą odpowiedzią na te pytania są rzesze młodych Polaków, którzy codziennie, bo nie tylko z okazji kolejnej rocznicy, przychodzą do Muzeum Powstania Warszawskiego, żeby przeżywać historię swojego narodu, a wielu artystów i muzyków szuka tu inspiracji do swoich utworów. Zresztą Powstanie inspiruje nie tylko Polaków, bo jego historia wpływa na twórczość młodych Szwedów, czy Anglików.
O tragicznych losach Warszawy opowiada też film „Miasto ruin”, który powstał na obchody 66. rocznicy. Jest to pierwsza cyfrowa rekonstrukcja zniszczonej Warszawy po II wojnie światowej. Pięciominutowy film jest symulacją lotu samolotu Liberator nad zniszczoną i wyludnioną Warszawą wiosną 1945 roku. „Miasto ruin” jest prekursorskim dziełem, które powstało w efekcie dwuletniej pracy ponad 30-osobowego zespołu grafików.