Wczoraj, 13 stycznia, podczas uroczystości obchodów Dnia Obrońców Wolności, na znak protestu wobec represji finansowych za używanie języka ojczystego salę Sejmu RL opuścili posłowie frakcji Akcji Wyborczej Polaków na Litwie.
Bezpośrednim powodem bezprecedensowej decyzji posłów AWPL stało się wystąpienie eurodeputowanego, honorowego przewodniczącego litewskich konserwatystów, pierwszego przywódcy niepodległej Litwy Vytautasa Landsbergisa. W rocznicę wydarzeń z 13 stycznia 1991 krytykował walkę litewskich Polaków o prawo używania swego języka. Głównym celem krytyki byłego litewskiego przywódcy stał się projekt Ustawy o Mniejszościach Narodowych.
Projekt ten zezwala na używanie, obok języka państwowego, języka mniejszości narodowych w miejscowościach zwarcie przez nią zamieszkanych; używania na przykład języka polskiego na Wileńszczyźnie, gdzie większość stanowią Polacy.
„Jeżeli takie normy się uprawomocnią to z niektórych miejscowości państwowy język litewski zostanie wyeliminowany, w tych miejscowościach nie będzie też państwa litewskiego” — ni mniej ni więcej oświadczył Landsbergis.
Zaatakował również samorządowców z Wileńszczyzny wyrażając opinię, że niektórzy z nich nie są lojalni wobec Litwy i — jak dodał — „warto przyjąć kilka poprawek, by wyeliminować ze służby państwowej osoby, które nie przestrzegają ustaw”. Ta wypowiedź Landsbergisa została powitana przez litewskich posłów owacją.
Na znak protestu posłowie AWPL demonstracyjnie opuścili uroczystość.
― Zrobiliśmy to na znak protestu wobec represji finansowych za używanie języka ojczystego. Sprzeciw wywołały ostatnie wydarzenia w sprawie polityki względem mniejszości narodowych oraz obrażające przemówienie Vytautasa Landsbergisa, który popiera grzywny dla Polaków za używanie mowy ojczystej ― w rozmowie z „Kurierem” tłumaczyła motywy sprzeciwu Rita Tamašūnienė, starosta frakcji AWPL.
Rita Tamašūnienė podkreśliła, że protest w żadnym przypadku nie był skierowany przeciw obchodom Dnia Obrońców Wolności. Członkowie frakcji bowiem aktywnie uczestniczyli we wszystkich pozostałych podstawowych uroczystościach 13 stycznia. Starosta AWPL wyraziła jednak ubolewanie z tego powodu, że wierność mniejszości narodowych wobec Litwy oraz ich uczciwa praca na rzecz kraju nie są doceniane.
― Polska mniejszość narodowa zawsze podtrzymywała ideę odtworzenia niepodległości Litwy. Razem trzymaliśmy się za ręce w Szlaku Bałtyckim, razem broniliśmy niepodległości Litwy 13 stycznia i wyrażamy szczery szacunek dla ofiar tych wydarzeń. Niestety, zamiast słów, które miałyby połączyć naród polski i litewski, z ust Landsbergisa zabrzmiał tekst, który nas tylko skłóca! Wynika więc, że chociaż wszyscy razem walczyliśmy o niepodległość, to teraz, po upływie 23 lat, już jesteśmy niepotrzebni… ― powiedziała nam Tamašūnienė.
Stwierdziła, że rozumie, iż z powodu wczorajszego protestu (pomimo że został uzasadniony), polska frakcja w litewskim Sejmie otrzyma kolejną dawkę krytyki.
― Krytyki zawsze mieliśmy sporo, jesteśmy więc przyszykowani na kolejne strzały. Najważniejsze, że mamy poparcie mieszkańców ― zaznaczyła Tamašūnienė.
Sprzeciw posłów Akcji Wyborczej Polaków na Litwie nie został nie zauważony przez polityków w Polsce. „Na znak sprzeciwu wobec represji finansowych za używanie języka ojczystego salę sejmową opuścili członkowie AWPL” — napisał na Twitterze minister spraw zagranicznych Polski Radosław Sikorski.
FRAGMENT KOMUNIKATU AWPL
Zaraz po wczorajszych wydarzeniach w Sejmie frakcja AWPL upowszechniła komunikat, w którym zostały wytłumaczone okoliczności akcji protestu swoich posłów.
„Niestety, ostatnie wydarzenia pokazują, że lojalność mniejszości narodowych wobec niepodległej Litwy, przyzwoita i uczciwa praca na rzecz Litwy nie są doceniane. Nowa wersja Ustawy o Mniejszościach Narodowych nie jest przyjmowana, a w przygotowywanej usiłuje się odrzucić rozwiązania prawne, które zostały przyjęte w okresie niepodległości. Nawet powrót do norm prawnych, przyjętych w styczniu 1991 roku i działających przez 20 lat, jest ciągle blokowany. Pełen cynizmu jest fakt, że ta sama siła polityczna ― konserwatyści — która ręką swojego lidera V. Landsbergisa podpisała Ustawę o Mniejszościach Narodowych, zaś w 2010 roku anulowała ją, obecnie sprzeciwia się jej przywróceniu i w każdy możliwy sposób blokuje nawet włączenie jej do obrad sesji plenarnej. Ponadto w przededniu wigilii Bożego Narodzenia, 23 grudnia 2013 roku, za nieusunięcie tablic z dwujęzycznymi nazwami ulic z posesji prywatnych dyrektor administracji Samorządu Rejonu Solecznickiego Bolesław Daszkiewicz został ukarany grzywną w wysokości 43 400 litów. Pragniemy zaznaczyć, że tablice z dwujęzycznymi nazwami zostały zawieszone dawno i prawnie — na mocy obowiązującej wówczas Ustawy o Mniejszościach Narodowych z dn. 29.01.1991.” ― czytamy w komunikacie.
Wyrok Wileńskiego Sądu Okręgowego w sprawie dwujęzycznych nazw ulic w rejonie solecznickim członkowie frakcji AWPL określają mianem politycznego.
„W oparciu o fakt, że grzywny są nakładane za to, że mniejszości narodowe swój język ojczysty używają w rejonie, gdzie 79 proc. ludności stanowią Polacy, niniejszy wyrok sądu ma charakter czysto polityczny. Niestety, rzuca to cień na wymiar sprawiedliwości w naszym kraju, gdyż w cywilizowanym i demokratycznym państwie trudno jest wyobrazić sobie sytuację, by sąd wyższej instancji zwiększał wielkość kary finansowej niemal stokrotnie” ― czytamy w komunikacie.