Kolejka startujących w wyborach prezydenckich staje się coraz dłuższa.
Tylko w miniony weekend aż trzy partie polityczne postanowiły zgłosić swoich kandydatów.
Określił się też lider największego opozycyjnego ugrupowania Związku Ojczyzny-Chrześcijańscy Demokraci. Andrius Kubilius postanowił nie kandydować. Zaproponuje partii, żeby poparła kandydaturę urzędującej prezydent Dali Grybauskaitė. Ta jednak wciąż milczy, czy będzie ubiegała się o reelekcję.
Nie czekając na jej decyzję, Ruch Liberałów postanowił, że poprze kandydaturę Grybauskaitė. Decyzja liberałów nie była jednak jednogłośna, bo za poparciem dla obecnej prezydent głosowało 2/3 gremium partyjnego Ruchu Liberałów. Wśród przeciwników takiego postanowienia znalazł się poseł Petras Auštrevičius, który wyraz swojej frustracji pokazał na Facebooku.
„Sądziłem i nadal sądzę, że nie należy bać się konkurencji i liberałowie musieli wytypować swego kandydata” — napisał Auštrevičius. Później dodał, że decyzja partii o niewystawieniu swego kandydata „zrodziła” kandydaturę Zuokasa. Decyzja o udziale w wyborach prezydenckich mera Wilna Artūrasa Zuokasa, a zarazem lidera partii TAIP, zbiegła się bowiem z decyzją Ruchu Liberałów o rezygnacji ze swojego kandydata.
Auštrevičius, a zarazem część politologów oceniają, że Zuokas zgarnie część elektoratu Ruchu Liberałów niezadowolonego z poparcia partii dla Grybauskaitė. Zuokas zamierza bowiem startować z pozycji samodzielnego kandydata. Oprócz poparcia swojej partii może liczyć nie tylko na część elektoratu Ruchu Liberałów, ale też na poparcie Związku Liberałów i Centrum. Z kolei politolodzy uważają, że mer Wilna jest jednym z najbardziej wyraźnych przeciwników obecnej prezydent i może też odebrać część jej elektoratu.
Drugim, chyba jeszcze bardziej wyraźnym przeciwnikiem Grybauskaitė (o ile ta wreszcie zdecyduje się kandydować) jest poseł Linas Balsys, lider Partii Zielonych, a wcześniej rzecznik prasowy Grybauskaitė. Ze stanowiskiem rzecznika Balsys rozstał się podczas konfrontacji z prezydent i obecnie nie szczędzi słów krytyki pod jej adresem.
Tymczasem najpoważniejszy dotąd kandydat Partii Socjademokratycznej i rywal obecnie urzędującej prezydent, europoseł Zigmas Balčytis, zapowiedział, że nie będzie krytykował rządów Grybauskaitė, lecz skupi się na merytorycznej dyskusji. W takim stanowisku politolodzy dopatrują się ustępstwa socjaldemokratów na rzecz obecnej prezydent. W grę bowiem wchodzi stabilność koalicji rządzącej po wyborach prezydenckich, bo to socjaldemokraci stoją na czele rządu, a po wyborach będą musieli ponownie uzyskać prezydencką nominację.
Zdaniem obserwatorów, lewica liczy się, z tym że Grybauskaitė jednak wygra wybory, toteż unikając jej krytykowania, chcą uniknąć powyborczych komplikacji w relacjach z nią.
O swoim udziale w wyborach prezydenckich wcześniej ogłosiła też Partia Pracy (laburzyści). Ich kandydatem jest poseł Artūras Paulauskas.
Z kolei pretendentem na urząd prezydencki Związku Chłopów i Zielonych jest mer Ignaliny Bronis Ropė.
Wciąż nieznany jest kandydat Partii „Porządek i Sprawiedliwość”.
Jej lider, europoseł Rolandas Paksas, ma konstytucyjny zakaz kandydowania. Sejm ma złagodzić zapis konstytucyjny na zwołanej w tym tygodniu sesji nadzwyczajnej. Jednak przewodnicząca parlamentu Loreta Graužinienė obawia się, że propozycja zmiany Konstytucji dla Paksasa nie znajdzie w parlamencie potrzebnej większości. W tym przypadku oczekuje się, że partia wystawi w wyborach któregoś z najbardziej popularnych swoich polityków – albo ministra Valentinasa Mazuronisa, albo szefa frakcji parlamentarnej Petrasa Gražulisa. Problem jednak polega na tym, że ani jeden, ani drugi nie są chętni do walki o fotel prezydencki.
Oczekuje się też, że w wyborach prezydenckich może wystartować lider Akcji Wyborczej Polaków na Litwie, europoseł Waldemar Tomaszewski.
Pierwsza tura wyborów prezydenckich odbędzie się 11 maja, ewentualnie druga razem z wyborami do Parlamentu Europejskiego – 25 maja.