W Sejmie wczoraj, 23 stycznia, odłożono wcześniej planowane głosowanie nad poprawką konstytucyjną umożliwiającą byłemu prezydentowi, odwołanemu w drodze impeachmentu, Rolandasowi Paksasowi startować w tegorocznych wyborach prezydenckich.
Wykreślić głosowanie z czwartkowego harmonogramu poprosili sami posłowie frakcji partii Paksasa „Porządek i Sprawiedliwość” („PiS”). Lider frakcji, poseł Petras Gražulis argumentował prośbę brakiem poparcia ze strony opozycji, a bez ich głosów sprawa nie miałaby pomyślnego zakończenia. Do zmiany konstytucji w sprawie Paksasa potrzeba było 94 głosów. Tyle koalicja rządząca, którą współtworzy również „PiS”, mogłaby zebrać, ale pod warunkiem, że na sali będą wszyscy jej posłowie i wszyscy przegłosują za poprawką konstytucyjną. Wszystkich nie było, bo jak poinformował Vytautas Gapšys, poseł Partii Pracy (laburzyści), ich lider Wiktor Uspaskich jest za granicą i nie zdąży wrócić na głosowanie. „PiS” nie miał pewności, że obecni na sali będą jednogłośni, bo wcześniej niektórzy z Partii Socjaldemokratów wyrażali zwątpienie ws. proponowanej poprawki.
— Jest oczywistym, że zbliżające się wybory prezydenckie przeszkadzają w przyjęciu orzeczenia Europejskiego Sądu Praw Człowieka — powiedział na początku nadzwyczajnej sesji parlamentu Petras Gražulis i poprosił o odwołanie głosowania ws. Paksasa z harmonogramu prac Sejmu.
Poprawka nie dotyczy bezpośredniego pozwolenia usuniętemu z urzędu prezydenta Paksasowi znowu ubiegać się o to stanowisko. Bowiem tematem jego skargi do sądu w Strasburgu był konstytucyjny dożywotni zakaz udziału w wyborach parlamentarnych. A tylko osoba mająca takie prawo, według litewskiej konstytucji, może ubiegać się o stanowisko prezydenta. Przeciwni głosowaniu posłowie opozycji tłumaczyli, że orzeczenie sądu w Strasburgu niczego nie stanowi ws. dożywotniego zakazu udziału Paksasa w wyborach prezydenckich.
„Więc dlaczego on dożywotnio nie może uczestniczyć w wyborach prezydenckich?” — argumentowali posłowie opozycji. Opozycja chciała też, żeby poprawka stanowiła, że osoba, która złamała przysięgę konstytucyjną i z tego powodu została usunięta z urzędu prezydenta w procedurze impeachmentu, musiałaby też publicznie przeprosić obywateli. Na taki zapis nie zgodzili się prawnicy sejmowi, bo ich zdaniem przeprosiny są normą etyki, a nie prawa. Mimo to w przeddzień planowanego głosowania Paksas w jednej z telewizji przeprosił publicznie za swój uczynek. Nie pomogło.
Teraz „PiS” będzie musiał zastanowić się, kogo zamiast Paksasa wystawi w wyborach prezydenckich. Najbardziej realnym prezydentem jest wiceszef tej partii, minister środowiska Valentinas Mazuronis. Ten jednak upiera się, bo jego udział mógłby wywoływać napięcie z prezydent Dalią Grybauskaitė, która prawdopodobnie będzie ubiegała się o reelekcję. Takie napięcie zakłócałoby pracę rządu, a po wyborach, w których Grybauskaitė ma realne szanse na wygraną, trudno jej byłoby ponownie mianować Mazuronisa na ministra, bo formalnie po wyborach rząd powinien podać się do dyspozycji nowego prezydenta i uzyskać ponowną nominację.