Prezydent Dalia Grybauskaitė wygłosiła w Sejmie piąte, ostatnie w tej kadencji, doroczne orędzie prezydenckie.
Według analityków, było ono patriotyczne, patetyczne, ale też populistyczne, co tłumaczą zbliżającymi się wyborami prezydenckimi, w których Grybauskaitė ubiega się o drugą kadencję.
Mimo to, zdaniem publicysty i analityka Centrum Studiów Europy Wschodniej Mariusa Laurinavičiusa, tegoroczne orędzie Grybauskaitė było najlepszym i najmocniejszym ze wszystkich jej wcześniejszych dorocznych przemówień. Analityk zauważa, że konstrukcja orędzia i rozstawione w nim akcenty odpowiadają obecnemu stanowi państwa, nie zabrakło nawet w nim akcentów samokrytyki. Z kolei absolutnym brakiem uwagi prezydent tradycyjnie pominęła zachodniego sąsiada, czyli Polskę.
Komentując orędzie, prezydent Laurinavičius zauważył, że prezydent nie wspomniała o strategicznym partnerstwie z Polską nawet w kontekście zagrożenia ze strony Rosji oraz znaczenia NATO w zapewnieniu bezpieczeństwa dla Litwy.
— A przecież rola Polski w zapewnieniu tego bezpieczeństwa jest najważniejsza – zauważył analityk. Dodał też, że takie stanowisko nie przyczyni się do polepszenia relacji z Polską, które określił jako złe, które stały się też zakładnikami wygórowanych ambicji.
— Uważam, że częściowo jest to też wina Polski. Ale chodzi przecież o nasze interesy, dlatego musimy zrozumieć, jak bardzo nasze ambicje szkodzą naszym interesom – podkreślał komentator.
Prezydent, choć nie bezpośrednio, wymieniła jednak znaczenie Polski w kontekście bezpieczeństwa całego regionu. Wspomniała o Polakach, mówiąc o tym, że Litwa otrzymała od sojuszników z NATO stanowcze gwarancje bezpieczeństwa.
„Bezpośrednie zagrożenie dla regionu wyróżniło znaczenie współpracy z sąsiadami. Doskonale rozumiejąc, że w jedności jest siła regionu, wspólnie – Litwini, Polacy, Łotysze i Estończycy – jednakowo oceniliśmy niebezpieczeństwa i połączyliśmy swoje starania na rzecz zapewnienia bezpieczeństwa – tyle o Polsce i Polakach miała do powiedzenia Dalia Grybauskaitė. Dalej mówiąc o znaczeniu współpracy regionalnej, jak też transatlantyckiej prezydent tradycyjnie podkreślała znaczenie współpracy Litwy z krajami skandynawskimi oraz Stanami Zjednoczonymi”.
„Jest to nowe trajektoriom geopolityczne (kraje skandynawskie i bałtyckie – przyp. red.), któremu wiele też uwagi zaczynają poświęcać Stany Zjednoczone. Toteż, Litwa przechodzi na nowy, szerszy poziom strategicznej współpracy z USA” — powiedziała prezydent, zaznaczając jeszcze, że Litwa ma mocną polityczną i gospodarczą współpracę z Niemcami oraz z Francją, z którą ma umowę o partnerstwie strategicznym.
Mówiąc o polityce zagranicznej, Dalia Grybauskaitė poświęciła wiele uwagi bezpieczeństwu oraz zagrożeniom dla niej ze strony Rosji w kontekście wydarzeń na Ukrainie. Zapewniła, że Litwa będzie stopniowo zwiększała wydatki na wojsko, które w ciągu 5 lat mają osiągnąć poziom 2 proc. od PKB. Te zapowiedzi mocno kolidują z planami rządu, które ujawniono w przeddzień prezydenckiego orędzia. Zakładają one, że 2 proc. wydatków na uzbrojenie Litwa osiągnie w ciągu 12 lat. Bo, jak powiedział premier Algirdas Butkevičius, kraj nie zamierza zapożyczać się na finansowanie swojej obronności. Obecnie Litwa wydaje na wojsko około 0,8 proc. PKB. Jest to jeden z najniższych wskaźników wśród krajów członkowskich NATO.
Po polityce zagranicznej, której prezydent poświęciła w tym roku znacznie więcej miejsca niż poprzednio, omówiła ona sprawy wewnętrzne. Chwaliła gospodarcze, socjalne, kulturowe i naukowe osiągnięcie kraju, podkreślając, że priorytetowymi celami jest dalszy rozwój kraju, zapewnienie mu bezpieczeństwa energetycznego oraz wprowadzenia euro.
Ostro natomiast prezydent odpowiedziała na krytykę niektórych przedsiębiorców, którzy w obawie o swoje straty apelowali o złagodzenie tonu wobec Rosji.
„Odpowiedzialny i przejrzysty biznes nie pozwoli na szantażowanie Litwy. Marża handlowa często jest równoznaczna podejmowanemu ryzyku. Dlatego biznesowi czas poszukać miejsca, w którym nie przyjdzie się żyć w strachu i za masło sprzedawać Litwę” – powiedziała prezydent.
Dalia Grybauskaitė tradycyjnie już zaatakowała koncern Rubicon (obecnie ICOR), z którego kierownictwem ma odmienne poglądy w kwestii rozwoju energetyki cieplnej. Porównała koncern do „Gazpromu”, który okrada Litwę na grube miliardy.
„Dzisiaj umowy korupcyjne ciągną się od budownictwa Ministerstw Energetyki i Ochrony Środowiska, samorządy i zarządców bloków wielomieszkaniowych. Były rubiconowy icor stał się grabieżcą, który zawładnął gospodarką komunalną samorządów, poczynając od wywozu śmieci i na dostawach ciepła i wody kończąc. Ten twór ze stale kręcącymi się licznikami okrada ludzi nie na mniejszą skale niż »Gazprom«, któremu już przepłaciliśmy 5 mld litów” — grzmiała z trybuny sejmowej Grybauskaitė.
Podkreśliła też potrzebę dalszej walki z korupcją, a wśród najbardziej skorumpowanych instytucji wymieniła system ochrony zdrowia, policję i samorządy. Wyróżniła też rolę samorządów w przyciąganiu inwestycji na prowincję.
— To zależy od działań każdego mera i starosty – zauważyła prezydent.
Dalia Grybauskaitė skrytykowała również pracę podległych jej kompetencji szefów prokuratury oraz wywiadu i kontrwywiadu. Powiedziała, że prokuratura nadal działa jak w okresie sowieckim, ale ponownie stanęła w obronie prokuratora generalnego, od którego Sejm niedawno domagał się dymisji, a którego niektórzy politycy nazywają kieszonkowym prokuratorem prezydent. Grybauskaitė powtórzyła, że rotacja kadrowa niczego nie zmieni, bo, jej zdaniem, w prokuraturze są potrzebne zmiany systemowe. Tymczasem wobec Departamentu Bezpieczeństwa Państwa prezydent była stanowczo bardziej krytyczna. Zarzuciła, że instytucja wywiadowcza nie wykonuje swoich zadań nawet w obliczu zagrożenia wynikającego z rosyjskiej agresji.