Spór o plany reorganizacji gospodarki cieplnej doprowadził do poważnego rozgłosu między kancelarią premiera a Ministerstwem Energetyki.
Obydwie instytucje przygotowały swoje, ale wzajemnie wykluczające się koncepcje reorganizacji.
Co więcej, na wtorkowej (1 kwietnia) naradzie rządu premier Algirdas Butkevičius zablokował prezentację projektu, na co minister energetyki Jarosław Niewierowicz odreagował opuszczeniem narady.
Gazeta biznesowa „Verslo žinios”, która ujawniła okoliczności skandalicznej narady rządu, przypuszcza, że demarche Niewierowicza mógł być spowodowany pojawieniem się w dniu narady alternatywnego projektu, który przygotował doradca premiera ds. energetyki Tomas Garasimavičius.
Tymczasem sam minister tłumaczy, że jego resort zaproponował kompromisowy projekt reorganizacji gospodarki cieplnej, który był uzgadniany z innymi ministerstwami oraz Kancelarią rządu.
„Niestety do dyskusji nad projektem nie doszło, ponieważ premier chciał jeszcze raz przeanalizować propozycje swoich doradców oraz prezydent” – powiedział gazecie minister Niewierowicz.
Plan doradcy Garasimavičiusa prawdopodobnie pojawił się w odpowiedzi wobec nacisku prezydent Dali Grybauskaitė, która domaga się od rządu przejęcia kontroli nad gospodarkami cieplnymi największych miast Wilna i Kowna.
Protegująca interesy na Litwie fińskiej spółki „Fortum” prezydent Grybauskaitė domaga się oddania zarządzania gospodarkami cieplnymi dwóch miast w ręce spółki skarbu państwa, co praktycznie oznaczałoby nacjonalizację sektora.
Rządowy plan zakłada więc, że do zarządzania gospodarkami cieplnymi Wilna i Kowna zostanie powołana specjalna spółka państwowa, której właścicielem będzie spółka skarbu państwa „Lietuvos energija”. Ta spółka będzie miała pakiet kontrolny akcji nowego tworu. Resztę udziałów na zasadzie przetargu ma natomiast przypaść inwestorom prywatnym.
Obecnie dominującą rolę w gospodarce cieplnej Wilna odgrywa francuski koncern „Dalkia”, który ma większościowy pakiet spółki „Dalkia Lietuva”, która z kolei kontroluje samorządową „Vilniaus energiję” – głównego dostawcy ciepła do wileńskich mieszkań.
Drugim głównym udziałowcem „Dalkia Lietuva” jest spółka „Lag&d”, która jest też właścicielem spółki „ICOR” (wcześniej „Rubicon”) i od której przed kilkoma laty przejęła udziały w spółce „Dalkia Lietuva”.
Z kolei na kowieńskim rynku energii cieplnej dominuje spółka „Kauno termofikacijos elektrinė” (KTE), którą przed rokiem od rosyjskiego „Gazpromu” odkupiła amerykańska spółka „Clement Power Venture”, której głównym udziałowcem jest związany z „Gazpromem” litewski oligarcha Rimantas Stonys. KET jest głównym dostawcą energii cieplnej dla samorządowej spółki „Kauno energija”, która zajmuje się dystrybucją.
Wileński i kowieński rynek energii cieplnej jest faktycznie zmonopolizowany przez dwóch dostawców, co na poziomie samorządów i władz centralnych prowadzi do politycznych sporów. Według rządowych planów przejęcia, a faktycznie nacjonalizacji gospodarki cieplnej, państwowe zarządzanie pozwoli na zmniejszenie ceny produkcji energii cieplnej.
Przeciwnicy tych planów podkreślają z kolei, że już dziś państwo ma wszelkie możliwe mechanizmy regulacji cen ciepła, bo to Państwowa Komisja Cen i Energetyki ustanawia ceny energii cieplnej. Co więcej, jak zauważa prezes Litewskiego Zrzeszenia Dostawców Energii Cieplnej, Vytautas Stasiūnas, państwo dziś odgrywa podwójną rolę regulatora cen, bo oprócz rezolucji Państwowej Komisji Cen i Energetyki dostawcy energii cieplnej muszą też uzyskać akceptację cen przez lokalne samorządy.
Ciepłownicy zauważają, że obecne ceny na energię cieplną można zmniejszyć wyłącznie przez inwestycje w gospodarkę cieplną, przechodząc na tańsze od rosyjskiego gazu miejscowe biopaliwo, jak też unowocześniając miejskie ciepłownie, instalując w nich agregaty kogeneracyjne. Z takimi planami od lat obnosi się wileński samorząd. Również nowy kowieński właściciel elektrociepłowni zapowiada przejście na biopaliwo i kogenerację.
Wczoraj, 2 kwietnia, Rada samorządu wileńskiego w pierwszym czytaniu przyjęła postanowienie o reorganizacji III bloku Wileńskiej Elektrociepłowni. Według samorządowych planów, ma tam być zainstalowany kogerenacyjny agregat o łącznej mocy 540 MW. Koszty przewidywanej inwestycji — 720 mln litów. Ta inwestycja ma zmniejszyć cenę kilowatogodziny energii cieplnej do 18,4 centa, która będzie jedną z najniższych na Litwie. Obecnie cena wynosi około 25 ct/kWh.
Wczorajsze postanowienie wileńskiego samorządu (jeśli ostatecznie zostanie przyjęte) zostanie zrealizowane pod warunkiem, jeśli wykonawcom projektu uda się pozyskać nie mniej niż 60 proc. potrzebnej sumy z funduszy Unii Europejskiej.
Również z pomocą unijnych funduszy renowację elektrociepłowni planuje KET, jednak jej właściciel obiecał, że po wdrożeniu nowych agregatów i przejściu na biopaliwo, cena energii cieplnej w Kownie może spaść nawet o połowę.
Planom kowieńskich i wileńskich ciepłowników przeciwny jest się rząd, a zwłaszcza prezydent, która domaga się od premiera Algirdasa Butkevičiusa przejęcia gospodarek cieplnych Wilna i Kowna na karb państwa. O tym prezydent oświadczyła podczas grudniowego spotkania z premierem i członkami jego rządu. Grybauskaitė ostrzegła też premiera, że obarczy go osobistą odpowiedzialnością w razie niepowodzenia planów. Powtórnie o tym prezydent mówiła 27 marca w swoim dorocznym orędziu, w którym otwarcie zaatakowała koncern ICOR i między innym Ministerstwo Energetyki, które nie zgadza się z planami nacjonalizacji gospodarki cieplnej w dużych miastach.
Przeciwnicy rządowo-prezydenckich planów podkreślają, że w tych planach nie chodzi o efektywność zarządzania gospodarką, lecz zwyczajnie o pieniądze. Ciepłownicy wskazują, między innymi, na interesy protegowanej przez Urząd Prezydenta fińskiej spółki „Fortum”, która już zdobyła dominującą pozycję w gospodarce cieplnej Kłajpedy — trzeciego największego miasta — a którego nie objęły jednak rządowe plany nacjonalizacji gospodarki cieplnej. Spółka ta jest też zainteresowana wejściem na rynek Wilna i Kowna.