Wybory prezydenckie w litewskim systemie politycznym z założenia prowadzą do zmiany na stanowisku głowy państwa i nie powinny mieć większego wpływu na ustrój parlamentarny i rządowy. Tym razem może jednak okazać się, że zmiany nastąpią właśnie w rządzie i w parlamencie. W urzędzie prezydenta natomiast ich nie będzie. Prezydent Dalia Grybauskaitė, która 25 maja w drugiej turze obroniła swoje stanowisko, domaga się bowiem zmian w rządzie Algirdasa Butkevičiusa i nie ukrywa swoich planów co do zmiany składu koalicji rządzącej.
Prezydent powiedziała, że chciałaby wymienić kilku urzędników rządowych i oczekuje, że wymiana ta nastąpi jeszcze do jej inauguracji. A więc jeszcze przed formalnym złożeniem pełnomocnictw rządu na ręce nowo wybranego prezydenta i również formalnym ponownym zaprzysiężeniem rządu. Tym razem na formalnościach może jednak nie skończyć się, bo prezydent Grybauskaitė chce usunięcia z resortów kilku wiceministrów oraz mówi też o ministrach. Prezydent wprawdzie nie wymienia ich z nazwiska, ale zapowiedziała, że przedstawi premierowi listę osób do wymiany. Prezydent już od kilku dni spotyka się z ministrami i tylko z prezydenckiej krytyki bądź jej braku pod adresem rozmówców można na razie domyślać się, w jakim z resortów Grybauskaitė chciałaby dokonać rekonstrukcji kadrowej.
We wtorek, na przykład, prezydent spotkała się z ministrem ochrony środowiska, Valentinasem Mazuronisem i pochwaliła go, że był jednym z najlepszych ministrów w rządzie Butkevičiusa. Pochwała ta nie oznacza bynajmniej, że akurat w resorcie Mazuronisa nie będzie zmian. Będą i to na pewno i na najwyższym szczeblu, bo minister ma już w swojej kieszeni mandat europosła i zamierza kontynuować karierę w Brukseli. Na razie nie wiadomo, kto obejmie stanowisko po Mazuronisie, bo według układu koalicji rządzącej, teką ministra ochrony środowiska dysponuje partia „Porządek i Sprawiedliwość”. Ta jednak toczy batalie wewnętrzne, bo część kierownictwa partii chce oddać tekę byłemu europosłowi Juozasowi Imbrasasowi. Inni natomiast oraz sam Mazuronis widzi na stanowisku ministra któregoś z obecnych wiceministrów — Daivę Matonienė lub Almantasa Petkusa. Tymczasem Grybauskaitė, już po spotkaniu z Mazuronisem, wyznała, że na jej liście niegodnych urzędników jest też nazwisko jednego z zastępców ministra.
Prezydent zdradziła też, że listę urzędników, których powiązania i działalność budzi podejrzenia, sporządziła Służba ds. Badań Specjalnych. Zdaniem Grybauskaitė, taką samą listę biuro antykorupcyjne przekazało też premierowi Algirdasowi Butkevičiusowi. Premier jednak zaprzeczył słowom prezydent. Powiedział, że spotykał się w tej sprawie z dyrektorem Służby i otrzymał od niego zapewnienie, że biuro antykorupcyjne nie ma zarzutów pod adresem któregokolwiek z wiceministrów. Mimo to prezydent wczoraj oświadczyła, że jeśli ministrowie i premier nie uwzględnią jej listy niepożądanych urzędników, to przejmą na siebie całą odpowiedzialność za ich działalność. Grybauskaitė potwierdziła mediom, że na liście są nazwiska wiceministrów ochrony środowiska, finansów i rolnictwa.
Media sugerują, że chodzi o urzędników delegowanych przez Partię Pracy (laburzystów). Prezydent nie ukrywa swoich ambicji do wyrzucenia tej partii z koalicji rządzącej i proponuje zastąpienia jej będącym obecnie w opozycji Ruchem Liberałów. Poparcie dla obecnego rządu, ale bez Partii Pracy, oferuje też największe opozycyjne ugrupowanie — Związek Ojczyzny/Chrześcijańscy Demokraci Litwy. Konserwatystów i liberałów łączy poparcie dla Grybauskaitė, które partie udzieliły w wyborach prezydenckich nie wystawiając w nich swoich kandydatów. Opozycja i prezydent nie kryją też swojej niechęci do Akcji Wyborczej Polaków na Litwie, która również jest w koalicji rządzącej. I choć po spotkaniu z oddelegowanym przez AWPL na stanowisko ministra energetyki Jarosławem Niewierowiczem, prezydent oceniła go również jako jednego z najlepszych ministrów w rządzie, to jednak ostro skrytykowała pracę ministerstwa oraz otoczenie ministra.
I choć merytorycznie krytyka ta dotyczyła pracy wiceministrów, to nieoficjalnie wiadomo, że prezydentura chciałaby pozbyć się z resortu energetyki nie tylko przedstawiciela Partii Pracy, ale też AWPL. W sytuacji z wiceminister tej partii, Renatą Cytacką, chodzi o osobiste porachunki. W swoim czasie Cytacka zarzuciła prezydent mówienie na forum europejskim nieprawdy o sytuacji polskiej mniejszości. I choć Cytacka wypowiedziała się jako przedstawicielka Forum Rodziców Szkół Polskich i poza godzinami pracy, była ona atakowana przez usłużne wobec prezydent media i polityków. Opozycja zażądała odwołania Cytackiej ze stanowiska. Żądaniom tym uległ również premier Butkevičius, który zarządził przeprowadzenia dochodzenia ws. publicznej wypowiedzi urzędniczki. AWPL, która oddelegowała Cytacką na stanowisko, stanęła w jej obronie i zapowiedziała, że nie dopuści do zwolnienia jej ze stanowiska. Sama Cytacka na razie nie komentuje sprawy, bo jak tłumaczy, nikt nie ma do niej uwag pod względem wykonywanych obowiązków.