Wczoraj, 24 lipca, na głównym placu stolicy zaprzysiężony został nowy dowódca Wojska Litewskiego generał-major Jonas Vytautas Žukas (52 l.).
Zgodnie z tradycją przysięgę na Placu Katedralnym przyjęła prezydent Dalia Grybauskaitė, która według Konstytucji jest też naczelnym dowódcą sił zbrojnych. Po przyjęciu przysięgi prezydent przekazała Žukasowi insygnia dowódcy — berło, flagę wojskową oraz odznakę dowódcy z numerem „05”, co oznacza, że nowozaprzysiężony generał jest piątym z kolei naczelnikiem wojsk niepodległej Litwy. Jego poprzednik generał-lejtnant Arvydas Pocius otrzymał odznakę z numerem „04”. Trzy poprzednie pamiątkowe — „01”, „02” i „03” — mają odpowiednio generał-major w rezerwie Jonas Andriškevičius, generał-major w rezerwie Jonas Algirdas Kronkaitis i generał-lejtnant w rezerwie Valdas Tutkus.
Uroczystość zaprzysiężenia na Placu Katedralnym rozpoczęła się w południe od inauguracyjnej odprawy warty honorowej przez prezydent Dalię Grybauskaitė i dowódcę Wojska Litewskiego generała-lejtnanta Arvydasa Pociusa.
Pół godziny później zakończyła ją parada reprezentacyjnych oddziałów wojskowych.
Uroczystość odbywała się przy tłumnej obecności mieszkańców Wilna i gości stolicy, głównie turystów, których o tej porze jest pełno w mieście. W uroczystości wzięli udział też parlamentarzyści na czele z przewodniczącą Sejmu Loretą Graužinienė.
Generał-major Jonas Vytautas Žukas, zanim jeszcze przejął dowództwo wojskowe, zasłynął już z kilku głośnych oświadczeń. Zapowiedział, między innymi, że wojsko będzie należycie uzbrojone, ale – jak zaznaczył – trzeba też zatroszczyć się o to, żeby był ktoś, kto umie korzystać z tej broni. Zdaniem nowego dowódcy, lepiej też mieć kilka batalionów w pełni uzbrojonych i zdolnych do walki niż dziesięć takich — których jest tylko nazwa.
Generał-major Žukas uważa też, że litewskie wojsko powinno być zdolne samodzielnie bronić się przed agresją zewnętrzną do czasu, zanim nadejdzie pomoc partnerów z NATO. Jego zdaniem, jest jednak mało prawdopodobna otwarta agresja ze strony Rosji.
„Jeśli zaczną się jakieś zamieszki, podżeganie cywilów, rozdawanie paszportów, za tym pojawią się ludzie nie z Litwy, którzy jeszcze wczoraj byli zwykłymi turystami. »Turyści« przylecą samolotami pasażerskimi – krótko ostrzyżeni, wyrośnięci chłopcy w ładnych ubraniach i nieoczekiwanie okaże się, że jest ich w Wilnie bardzo wielu. Przylecą nie w ciągu jednego dnia, lecz w ciągu kilku tygodni. A potem raptem znajdą się dla nich i mundury, i broń” — w wywiadzie dla tygodnika „Veidas” generał-major Žukas przedstawił swoją wizje zagrożenia dla kraju. Uważa on, że Litwa musi być przygotowana na taki scenariusz.
Generał-major Jonas Vytautas Žukas przejmuje dowództwo w okresie, kiedy przed Wojskiem Litewskim stoją ogromne próby. Jego zdaniem, obecnie wojsko dysponuje zaledwie kilkoma kompaniami w pełni zdolnymi do podjęcia walki. Pozostałe zaś są niedozbrojone, a ich szeregi niedokompletowane.
Według ekspertów, za taki stan wojska odpowiedzialni są politycy, w tym też naczelny dowódca — prezydent — którzy od kilku lat sukcesywnie zmniejszali budżet obronny kraju. Dziś, w przeliczeniu na PKB, jest on jednym z najmniejszych budżetów wśród krajów członkowskich NATO. Środków wystarczy głównie na wynagrodzenie i bieżące wydatki. Dopiero w tym roku politycy podpisali wspólną deklarację, że do 2020 roku będą starali się zwiększyć budżet wojskowy do poziomu 2 proc. PKB, co jest nieoficjalnym standardem krajów NATO. Obecnie budżet wynosi niespełna 0,8 proc.
W tym roku rząd znalazł już dodatkowych 130 mln litów na potrzeby wojska. Kilkadziesiąt milionów planuje się wydać na zakup polskich zestawów przeciwlotniczych GROM. W planach jest też nabycie wozów opancerzonych piechoty oraz dokompletowanie zasobów amunicji, która od lat nie była uzupełniana.