Bezpieczeństwo w tej części Europy w kontekście wydarzeń na Ukrainie i gwarancje bezpieczeństwa dla krajów bałtyckich i Polski wobec narastającej agresji Kremla były tematami środowej (3 września) jednodniowej wizyty prezydenta Stanów Zjednoczonych w estońskiej stolicy.
W Tallinnie prezydent Obama rozmawiał też z przywódcami Estonii, Litwy i Łotwy — prezydentami Toomasem Hendrikiem Ilvesem, Dalią Grybauskaitė i Andrisem Bērziņšem. Jest to pierwsza wizyta prezydenta Stanów Zjednoczonych w Tallinnie, toteż w mieście podjęto bezprecedensowe środki bezpieczeństwa. W sobotę o świcie estońska stolica wyglądała jak oblężona twierdza. Snajperzy na dachach, uzbrojeni żołnierze z oddziałów specjalnych na trasie przejazdu, a w samym mieście bezpieczeństwo wizyty amerykańskiego gościa zapewniało niemalże 2 tys. estońskich policjantów.
Na czas przygotowań i wizyty Estonia od 31 sierpnia do 3 września przywróciła kontrolę graniczną na wszystkich przejściach na morzu, lotniskach i wzdłuż granicy lądowej.
Barack Obama do estońskiej stolicy przyleciał o 6.25. Amerykański Air Force One wylądował na płycie tallińskiego lotniska Jennarta Meri. Tam Barack Obama przesiadł się z prezydenckiego Boeinga747 do Cadillac One — prezydenckiej opancerzonej limuzyny nazywanej potocznie „Bestią” („The Beast”) i udał się najpierw do hotelu, skąd po krótkim wypoczynku udał się do pałacu Kadriorgo na spotkanie z estońskim prezydentem.
Następnie w rezydencji estońskiego rządu, w Pałacu Stenbock, amerykański prezydent spotkał się z premierem Estonii Taavi Roivo, po czym odbył się szczyt prezydentów krajów bałtyckich i Stanów Zjednoczonych.
Prezydent Obama przybył do Estonii przed innym szczytem w Newport w Walii, gdzie 4-5 września odbędzie się spotkanie państw członkowskich NATO. W Walii Sojusz ma właśnie potwierdzić zobowiązania w dziedzinie bezpieczeństwa wobec państw bałtyckich w obliczu rosyjskiej agresji na Ukrainie. Przed spotkaniem w Tallinnie i Walii premier Taavi Roivo powiedział we wtorek, że NATO potrzebuje wyraźnej i widocznej obecności w Europie Wschodniej, by odstraszyć rosyjską agresję, a państwa członkowskie Sojuszu muszą zwiększyć wydatki wojskowe po latach ich redukowania.
Podczas konferencji prasowej po spotkaniu z prezydentem Toomasem Hendrikiem Ilvesem prezydent Stanów Zjednoczonych zapewnił, że „Estonia nigdy nie będzie sama” w obliczu ewentualnego zagrożenia. Barack Obama zapowiedział zwiększenie obecności w trybie rotacyjnym sił USA w regionie bałtyckim.
— Będą to dodatkowe jednostki lotnicze, samoloty lokacyjne — oświadczył Barack Obama. Dodał też, że miejscem rozmieszczenia dodatkowego kontyngentu będzie baza wojskowa w estońskim Amari. Amerykański prezydent pochwalił Estończyków za ich wkład w obronność Sojuszu.
— Estonia jest przykładem, jak państwa NATO powinny wywiązywać się ze swoich zobowiązań — powiedział Barack Obama.
Prezydenci USA i Estonii uzgodnili też, że na szczycie w Walii będzie poruszona kwestia umowy NATO-Rosja z 1997 roku. Właśnie wobec tej umowy niektóre państwa Sojuszu — głównie Niemcy — przeciwne są rozmieszczeniu w Europie Wschodniej stałych baz NATO, czego od partnerów domagają się wspólnie Polska i kraje bałtyckie. Komentując sprawę estoński prezydent powiedział, że ci, którzy mówią, że obecność stałych sił NATO w krajach Europy Wschodniej przeczy umowie, najpierw „powinni ją przeczytać”.
— Napisano w niej, że porozumienie obowiązuje w sytuacji bieżącej i przyszłości — zauważył Ilvese. Zaznaczył, że sytuacja z 1997 roku dziś diametralnie jest inna w kontekście wydarzeń na Ukrainie. Również prezydent Obama przyznał, że umowa NATO-Rosja musi być rozpatrzona na nowo, co zdaniem prezydenta USA, będzie tematem rozmów w Walii. Obama podkreślił przy tym, że NATO nadal chce, żeby relacje z Rosją rozwijały się na podstawie wcześniejszego porozumienia, ale do tego potrzeba deeskalacji sytuacji.
Prezydent Obama powiedział też, że NATO wspiera Ukrainę w jej walce z prorosyjskim separatyzmem na Wschodzie i dodał, że Sojusz „jest gotów zrobić więcej” w tym wspieraniu. Wypowiedź ta zabrzmiała w kontekście pytania o możliwości przekazania Ukrainie uzbrojenia, o co zabiegają władze w Kijowie.
Zdaniem przywódców USA i Estonii, powstrzymać rosyjskie działania na Ukrainie ma nie tylko wielowektorowe wspieranie Ukrainy, ale też rozszerzanie sankcji gospodarczych i finansowych przeciwko Rosji.
— Rosja musi zapłacić za swoje działania — oświadczył Barack Obama. Zaznaczył również, że nie może być żadnego porozumienia z Rosją, dopóki będzie ona wysyłała na Ukrainę żołnierzy przebranych za separatystów.
Prezydenci wyrazili przekonanie, że już 5 września, podczas kolejnego szczytu UE, zostaną przedstawione kolejne sankcje wobec Rosji.
Swoistą odpowiedzią Kremla na oświadczenia w Tallinnie i kolejne sankcje, a zdaniem obserwatorów głównie jako sygnał zbierającym się do New Port uczestnikom szczytu NATO była środowa zapowiedź przeprowadzenia kolejnych już manewrów wojsk rosyjskich z udziałem jednostek rakietowych typu TOPOL i JARS. Uzbrojone w głowice nuklearne te rakiety mają zasięg 11 i 12 tys. kilometrów i wystrzelony z okolicy Moskwy nuklearny pocisk mogą dostarczyć nie tylko w okolice Newport, ale też na przedmieścia Nowego Yorku i Waszyngtonu.
Oceniając wizytę Baracka Obamy w regionie bałtyckim prezydent Dalia Grybauskaitė powiedziała, że dobrze jest, że kraje bałtyckie, mające wsparcie Stanów, mogą z optymizmem oczekiwać decyzji, które mają zapaść w Walii. Grybauskaitė nie miała też wątpliwości, że Stany Zjednoczone będą tym krajem, który jako pierwszy przyjdzie z pomocą krajom bałtyckim w razie ewentualnego ich zagrożenia.
Litewska prezydent dostrzega też rolę USA w kwestii zapewnienia krajom bałtyckim bezpieczeństwa energetycznego.
— W perspektywie dwóch-trzech lat Stany Zjednoczone na pewno będą obecne w Europie Wschodniej ze swoim gazem łupkowym. Jest to dla nas bardzo ważne, bo dokona się przewrotu na rynku gazowym nie tylko europejskim, ale też światowym — uważa prezydent Grybauskaitė.
Po spotkaniach na szczycie prezydent Obama odwiedził amerykańskich żołnierzy stacjonujących w Estonii. Wygłosił też przemówienie w sali Nordea, które było transmitowane na żywo na Placu Niepodległości w centrum Tallinna.
Z Tallinna prezydent Stanów Zjednoczonych odleciał do Walii, na szczyt NATO. Tam też udali się prezydenci Estonii, Litwy i Łotwy.