Rozpoczął się trzeci już rok szkolny w okresie po nowelizacji Ustawy o Oświacie z marca 2011 r. Zakłada się, że wprowadzanie wszelkich zmian ustawowych ma służyć polepszeniu sytuacji, tymczasem skutek litewskiej reformy oświatowej jest dokładnie odwrotny.
Po zmianach wprowadzonych w 2011 roku cierpią wszyscy: nauczyciele i uczniowie od szkoły początkowej zaczynając i na maturzystach kończąc. Pochopnie narzucając ujednolicony egzamin z języka litewskiego urzędnicy jednak w podobnie ekspresowym tempie nie zadbali o to, by zapewnić niezbędne programy nauczania, podręczniki, słowniki, materiały dydaktyczne i metodyczne — czyli to coś, bez czego nie jest możliwy proces nauczania. Skutek tych braków i zaniedbań? Szok i niechęć do nauki obcego i trudnego przecież języka i, co gorsza, zauważalnie słabsze wyniki egzaminu maturalnego z języka litewskiego wśród uczniów szkół polskich w ciągu ostatnich dwóch lat po nowelizacji.
1 296 maturzystów ze szkół mniejszości narodowych składało w tym roku maturę z języka litewskiego jako ojczystego. 1 296 konkretnych losów ważyło się w chwili składania tego obowiązkowego egzaminu — być czy nie być na studiach, a raczej być czy nie być na miejscach finansowanych przez państwo. Potknięcia i niedociągnięcia w pracy pisemnej drogo — i to dosłownie — kosztowały, gdyż uzbierana niedostateczna liczba punktów za wypracowanie oznaczała, że przyszły student albo trafia na płatne miejsca studiów, albo w nierównej konkurencji wylatuje za burtę. (Nawiasem mówiąc, studiowanie na Litwie jest drogie. „Najtańsze” studia na Uniwersytecie Wileńskim na kierunkach filozofii bądź historii kosztują tego roku 3 892 Lt, za studia na odontologii trzeba wyłożyć już 12 080 Lt rocznie).
— Wynik egzaminu z litewskiego zarówno w tym roku, jak i w ubiegłym, był znacznie niższy niż w poprzednich latach — mówił „Kurierowi” Czesław Dawidowicz, dyrektor jednej z najlepszych szkół polskich na Litwie — Gimnazjum im. Adama Mickiewicza w Wilnie. — Ta zmiana, która była wprowadzona jakoby dla naszego dobra, tak naprawdę pogorszyła start naszej młodzieży. Jeżeli kiedyś wyniki z egzaminu z języka litewskiego w szkołach polskich były porównywalne z wynikami w szkołach litewskich, to dzisiaj takie porównanie wypada na naszą niekorzyść. Ewidentnie wynik egzaminu z litewskiego był słabszy.
Wynik z egzaminu z języka litewskiego był słabszy nie tylko pod względem zdobytych „setek” (maksymalnych ocen) na maturze, ale ogólnie uczniowie, choć składają ten egzamin, zdobywają mniejszą liczbę punktów, często decydujących o dostaniu się na studia. Czyli egzamin został złożony, ale słabiej.
Dla przykładu, jak podaje Narodowe Centrum Egzaminacyjne (NCE), w samorządzie rejonu solecznickiego państwowy język litewski składało 166 uczniów. Tylko 6 uczniów zmieściło się w najlepiej punktowanym przedziale od 86-100 pkt, co stanowi zaledwie 3,61 proc. Prawie połowa uczniów znalazła się w najniższym przedziale: od 16-35 pkt uzbierało 84 uczniów (50,60 proc.), w przedziale 36-85 pkt — 52 uczniów (31,33 proc.).
— Ministerstwo Oświaty obiecywało, że co roku będą przeprowadzane badania stanu wiedzy uczniów i na tej podstawie będą dostosowywane odpowiednie kryteria oceniania — mówił Czesław Dawidowicz. — Nikt tego nie robi. Kryteria ocen z języka litewskiego trzeba dostosowywać do umiejętności uczniów. Ocenianie jest nieobiektywne. Zwłaszcza że w ciągu 3 lat uczniowie mieli przerobić to, na co potrzeba 10 lat.
Znacznie mniej uczniów decyduje się składać język litewski na egzaminie państwowym.
— Podejrzewam, że młodzież ma obawy przed złymi wynikami i decyduje się składać ten obowiązkowy egzamin na poziomie szkolnym. Dzisiejszy system zmniejsza szanse dostania się na prestiżowe kierunki studiów — mówił dyrektor Czesław Dawidowicz.
Ogólnie na Litwie egzamin zdało 88,09 proc. maturzystów, w tym 88,4 proc. — to maturzyści ze szkół z litewskim językiem nauczania, zaś 83,7 proc. — abiturienci ze szkół mniejszości narodowych.
Zdaniem Adama Błaszkiewicza, dyrektora przodującego w rankingach Gimnazjum im. Jana Pawła II, sam egzamin z litewskiego jest źle przygotowany.
— Nie może być procentowej różnicy złożonych egzaminów w szkole mniejszościowej i w szkole litewskiej — twierdzi dyrektor Adam Błaszkiewicz. — Mimo że się twierdzi, że nasze dzieci są przygotowane do tego, by składały jednakowy egzamin, to procentowej różnicy nie może być. Może nie złożyć 30 proc. — ale i w litewskiej, i w polskiej szkole.
Wtedy to jest system przygotowany do egzaminu. Jeżeli szkoły mniejszościowe pomimo ulg składają egzamin gorzej, to znaczy, że system oświaty nie jest przygotowany. To nie jest wina ucznia, lecz wina systemu — szkoły, programu, ministerstwa, centrum egzaminacyjnego, ale nie ucznia. Muszą być przygotowane metodyki, podręczniki, które nauczą i pozwolą składać jednakowy egzamin — mówił dyrektor Błaszkiewicz.
Problem z językiem litewskim dotyczy nie tylko maturzystów. Nauczyciele lituaniści zgodnie stwierdzają, że nauczanie przedmiotu już w klasach początkowych przypomina bieg z przeszkodami. Nie dość, że w klasie pierwszej różnica w programach jest przeogromna — uczniowie szkół polskich zaczynają dopiero uczyć się podstawowych pojęć, gdy w tym czasie ich koledzy z litewskiej szkoły poznają już abecadło. Nauczyciele muszą się nagimnastykować, żeby wyrównać tę wiedzę. Głównym problemem jest absolutny brak nowych podręczników dla szkół mniejszości narodowych, skierowanych na wyrównanie wiedzy uczniów oraz przemyślanych programów nauczania. Reforma odgórnie została wprowadzona, ale nikt nie powiedział, jak ma ona przebiegać.
— W teorii podręczniki są (dla szkół litewskich), można wybierać z kilku różnych pozycji, ale praktycznie ich nie ma, gdyż zupełnie nie nadają się do użytku w klasach polskich. Osobiście dobieram sama tematy, ćwiczenia i kompletuję swój własny „podręcznik” — mówi Łucja Mickiewicz-Ozarowska, lituanistka z Gimnazjum im. Michała Balińskiego w Jaszunach. Jak mówi, ukazała się niedawno nowa pozycja „Kalba mane augina” dla klas początkowych właśnie dla dzieci dopiero poznających nowy język. Ale jest to zaledwie kropla w morzu potrzeb: 1 książka jest przewidziana na 2 lata nauki, może ona służyć zaledwie jako uzupełnienie, pomoc dydaktyczna, a nie podręcznik.
— Czytam programy ministerialne i cóż widzę? Trzeba nauczyć słuchać, trzeba nauczyć mówić, trzeba nauczyć pisać. Nigdzie nie jest powiedziane, jak to zrobić — mówi lituanistka.
Jak mówią lituaniści, brakuje podręczników, które stopniowo zapoznają z nowym językiem, systematyzują wiedzę, wzbogacają słownictwo, w logiczny sposób zapoznają z systemem gramatycznym.
— Brakuje też nagrań dźwiękowych, zapoznających uczniów z brzmieniem wyrazów — mówi lituanistka. — Razem z koleżanką robiłyśmy samodzielnie ścieżki dźwiękowe, nakładałyśmy na nie obrazki — tak powstawały filmiki, np. powoli i dobitnie nagrywałyśmy „Čiaa yraa gaidyys”, w tle zaś leciał obrazek koguta. Wzorowałam te nagrania na pomocach dydaktycznych z języka angielskiego, dzięki którym dzieci z łatwością opanowują obcy język. Bardzo brakuje takich nagrań do nauki litewskiego.
Lituanistki narzekają na trudne i nieciekawe teksty w podręcznikach, często napisane archaicznym językiem. Zeszyty ćwiczeń zdaniem lituanistów w ogóle są beznadziejne.
Ministerstwo Oświaty i Nauki obiecuje, że do końca br. zostanie przygotowana pomoc metodyczna dla nauczycieli szkół mniejszości narodowych, pracujących w 1-2 kl. „W pomocy metodycznej znajdą się ćwiczenia w formie zabawy, które obejmą kształcenie umiejętności słuchania, mówienia, czytania i pisania. Będą też dołączone odnośniki do internetowych nagrań dźwiękowych i wizualnych” — udzieliła odpowiedzi „Kurierowi” wiceminister oświaty i nauki Genoveita Krasauskienė. Ta pomoc dydaktyczna ma trafić do szkół na początku 2015 r. Są też planowane szkolenia kwalifikacyjne dla nauczycieli.
Wydanie nowego podręcznika dla klas 1-2 planowane jest dopiero przed końcem 2016 r.
— Przez całą pierwszą klasę odrabiałam razem z córką prace domowe z litewskiego, uczyłyśmy się razem słówek, tłumaczyłyśmy teksty — mówi mama obecnej drugoklasistki. — W połowie roku uświadomiłam sobie, że córka zupełnie nie prosi o pomoc przy angielskim. Okazało się, że ma z niego same dziesiątki i radzi sobie sama, co ciekawe, zakres słownictwa miała nawet większy niż z litewskiego, choć to właśnie litewskiego uczyła się najwięcej. Coś jest nie tak z programem nauczania, skoro dziecko radzi sobie pięknie z językiem obcym, a zupełnie nie daje rady z językiem państwowym.
Według danych z Ministerstwa Oświaty, obecnie uczniowie klas 1-10 uczą się według dwóch programów: jest program do nauki języka litewskiego jako państwowego w szkołach mniejszości narodowych i program do nauki języka litewskiego jako ojczystego w szkołach z litewskim językiem nauczania. W klasach 11-12 program nauczania został ujednolicony, w szkołach mniejszości narodowych na naukę języka litewskiego przeznacza się o 1,5 godz. tygodniowo więcej. Program nauczania litewskiego w szkole podstawowej został zbliżony, a od 2011 r. w klasach 5-10 we wszystkich szkołach na naukę litewskiego przeznacza się jednakową liczbę godzin. Program nauczania początkowego (w kl. 1-4) w szkołach mniejszości narodowych zawiera 4 godz. tygodniowo więcej niż poprzednio.
„Mając na względzie oczekiwania społeczeństwa i interes państwa, żeby abiturienci byli piśmienni, normy oceniania egzaminu maturalnego z języka litewskiego z każdym rokiem będą bardziej rygorystyczne” — podaje NCE na swej stronie internetowej.
„Uczniowie, kończący szkoły na Litwie, muszą dobrze znać język litewski, tzn. muszą być piśmienni (raštingi), dlatego wymagania są zaostrzane, bez względu na to, w jakim języku nauczania pobierają naukę” — brzmi odpowiedź wiceminister Krasauskienė na pytanie „Kuriera”, dlaczego ocenianie egzaminu jest z każdym rokiem coraz bardziej rygorystyczne, a w 2020 r. — ujednolicone.
W której klasie uczniowie szkół polskich i litewskich osiągają jednakowy, porównywalny poziom znajomości języka litewskiego?
— Sądzę, że nawet dwunastu lat nauki w szkole jest za mało, by wyuczony język stał się ojczystym. Myślę, że to w ogóle nie jest możliwe. Wyuczony język nigdy nie stanie się ojczystym. Dlatego sądzę, że trzeba zróżnicować system oceniania egzaminu z języka litewskiego na maturze i maturzystów szkół mniejszości narodowych oceniać ulgowo — twierdzi z przekonaniem lituanistka Łucja Mickiewicz-Ozarowska.
Państwo dotychczas nie zadbało o sprawny przebieg reformy. Cały ciężar nauczania języka państwowego spadł na barki nauczycieli, którzy w trzecim roku po „reformie” ciągle jeszcze nie posiadają ani dopracowanych programów nauczania, ani odpowiednich podręczników, ani pomocy metodycznych i dydaktycznych. To tylko od dobrej woli, inwencji i ogromu pracy lituanistów zależą dobre wyniki uczniów.
— Odnoszę wrażenie, że to celowe działanie państwa litewskiego. Nasi uczniowie chcą się uczyć litewskiego, często kosztem własnego zdrowia i zaniedbując inne ważne przedmioty. Ale skoro państwo nie stwarza odpowiednich warunków do nauki przedmiotu, widocznie zależy mu na tym, żeby utrudnić naukę języka państwowego — mówił oburzony ojciec drugoklasisty.
***
Egzamin z języka litewskiego i literatury dla maturzystów ze szkół z litewskim językiem nauczania, jak też abiturientów ze szkół mniejszości narodowych został ujednolicony poprzez wprowadzenie w 2011 roku poprawek do Ustawy o Oświacie. Przeciwko nowelizacji prawa wielokrotnie protestowała polska społeczność na Litwie. Państwo zignorowało wiece, strajki i 60 tys. podpisów przeciwko „reformie”.