„W czwartej części litewskich szkół wartość energetyczna oferowanych dzieciom posiłków jest niedostateczna. Obiady tam zawierają średnio o 25-35 proc. mniej kalorii niż powinny” — wczoraj, 19 listopada, podczas konferencji prasowej powiedział Jonas Milius, dyrektor Państwowej Służby Żywności i Weterynarii.
Jonas Milius zaznaczył też, że specjaliści sprawdzając szkolne stołówki, regularnie zauważają sporo innych naruszeń, takich jak nadmiar słodyczy, niejakościowe, przestarzałe produkty, dodawanie do pokarmu barwników syntetycznych czy glutaminianu sodu. Dodatek ten, używany do wzmacniania smaku, jest bardziej znany jako E621, a jego stosowanie w stołówkach w placówkach szkolnych na Litwie w ogóle jest zabronione.
Jak powiedział Milius, jeden z podstawowych problemów polega na tym, że w większości litewskich szkół i przedszkoli usługi żywnościowe są zamawiane na zasadzie „im taniej, tym lepiej”.
― Spółki podczas przetargów często rywalizują ze sobą do takiego stopnia, że nawet deklarują, że wezmą opłatę jedynie za używane produkty do przyszykowania obiadów, ale nie za przygotowanie posiłków. W biznesie tym trwa konkurencja ze szkodą dla naszych dzieci. Wiadomo, że najniższa cena jedzenia znaczy też niską jego jakość. Cóż bowiem firma może zaoferować na „pełnowartościowy” obiad za 3-4 lity? ― mówił Milius.
Stwierdził, że specjaliści Państwowej Służby Żywności i Weterynarii w celu zawstydzenia niesumiennych firm i zbyt oszczędnych placówek, publikują informację o naruszeniach na stronie internetowej Służby. Spółki niejednokrotnie też otrzymywały grzywny za naruszenia (na przykład używanie zabronionych dodatków pokarmowych). Jednak na razie grzywny niezbyt polepszają sytuację.
Tymczasem Zenonas Stanevičius, zastępca dyrektora Państwowej Służby Żywności i Weterynarii, powiedział, że bardziej efektywnie wpłynąć na jakość posiłków w szkołach mogą samorządy.
― Zwracaliśmy się do Służby Zamówień Publicznych w sprawie zmiany zasad przetargów na szkolne posiłki. W urzędzie jednak powiadomiono nas, że zmieniać zasady zamawiania obiadów mają prawo samorządy. Mogą na przykład akcentować nie najniższą cenę obiadu, ale świeżość, jakość produktów czy inne kryteria. Pytamy więc, dlaczego tego nie robią? ― powiedział Zenonas Stanevičius.
― Dzieci to nasza przyszłość. Wyniki tego, czym się odżywiamy dzisiaj, będą widoczne za 30 lat. Jeżeli nie zmienimy naszych przyzwyczajeń, wyniki nie będą najlepsze. Dlatego należy mówić o zasadach zdrowego odżywiania się już od najmłodszych lat, nie tylko w szkołach, ale też w rodzinach ― mówił Jonas Milius.
Przypomniał, że Litwa została pierwszym krajem w Unii Europejskiej, w którym zabroniono sprzedaż napojów energetyzujących dla nieletnich.
― To była dobra decyzja, należy jednak iść dalej. Czyli musimy nie tylko coś zabraniać, ale też uczyć nasze dzieci zasad prawidłowego odżywiania się, tłumaczyć, dlaczego to jest takie ważne ― mówił Milius. ― Bowiem jeżeli dziecko nie kupi chipsów w szkole, zrobi to poza jej murami, czyli w najbliższym kiosku. Dlatego bardzo ważne jest polepszać kulturę jedzenia osobom dorosłym — bo dzieci uczą się na naszym własnym przykładzie.
***
Po spotkaniu z dziennikarzami Milius przedstawił problemy odżywiania dzieci w rządzie podczas konferencji międzynarodowej „Odżywianie dzieci i ich zdrowie” („Vaikų mityba ir sveikata”). Udział w niej wzięli i doświadczeniem dzielili się m. in. specjaliści z Niemiec, Finlandii, Szwecji i Łotwy.