„Mimo że minęło już kilka lat, doskonale zapamiętałam tę rozmowę, kiedy klient, aby złożyć zamówienie internetowe na nabycie narzędzi budowlanych, po usłyszeniu mego głosu na wstępie poprosił: A czy mogłaby pani przekazać telefon mężczyźnie, zamówienie mam dosyć kłopotliwe, sam nie bardzo jestem zorientowany o jaki model mi chodzi, potrzebna jest mi fachowa męska porada” — z uśmiechem przypomina moja dzisiejsza rozmówczyni, właścicielka wyspecjalizowanego sklepu internetowego Joanna Przyszlak. A po chwili kontynuuje:
— Powiedziałam, że postaram mu się pomóc, jestem obeznana w towarach, które oferujemy. Kiedy nasza rozmowa się skończyła, klient nie mógł ukryć zdumienia: „Żeby to kobieta tak się orientowała w tak męskim temacie!”. Dodałam, że mogę mu również pomóc, jeśli chodzi o narzędzia elektryczne, technikę pomiarową, sprzęt ogrodniczy itd. I zażartowałam, że jeżeli zdecyduje się nabyć traktorek — to jestem do jego usług. Został naszym stałym klientem i po latach ten zachwalany przeze mnie traktor nabył. Właśnie drogą internetową.
Ten kto nie zna Joanny, może pomyśleć: to ci dopiero, męskie sprawy ma w głowie, nic widocznie u niej z kobiecości.
Jest natomiast wręcz odwrotnie: Joanna — kobieta niezwykle sympatyczna, o uroczym uśmiechu z uwodzicielskimi dołeczkami. Od lat jest szczęśliwą żoną, mamą dwójki już dorosłych dzieci. Jej zamiłowanie jakże kobiece — wszak od lat tworzy biżuterię. Fantastyczną, indywidualną.
Po niej zapewne podobny talent otrzymała jak żartuję „w spadku” jej córka Karolina, absolwentka Szkoły Sztuk Pięknych im. Vienožinskasa w Wilnie. Ukończyła również wzornictwo mody w Business Academy Southwest w Danii. Obecnie prowadzi sklep internetowy z autorską biżuterią „Cinamonn”.
Znam Joasię od dzieciństwa. Jest córką kolegów redakcyjnych Władysława Podmostko, który wiele lat w „Czerwonym Sztandarze” pracował i Jadwigi, która mimo intensywnej pracy nad corocznie przygotowywanym wraz z mężem „Kalendarzem rodziny wileńskiej” nie zrywa więzi z „Kurierem” i nadal pomyślnie prowadzi „Strony literackie”.
„Nauczyciele zapowiadali mi również karierę dziennikarską” — mówi Joanna. „Wiedzieli, że bardzo lubię pisać i wychodziło mi to naprawdę dobrze. Szczególnie aktywna byłam w tej dziedzinie jako uczennica szkoły nr 11 na Krupniczej — obecnie gimnazjum im. Adama Mickiewicza. Ale widząc, jak mama poważnie pracuje nad artykułami, jak powstają one nierzadko w nocy, kiedy cały dom się wycisza, doskonale wiedziałam, że dziennikarki nie wybiorę” — dodaje moja rozmówczyni.
Wiem dobrze, że trudności nigdy się nie bała i nie boi. Wręcz odwrotnie, jak gdyby rzuca wyzwanie samej sobie: muszę, potrafię.
Stała prymuska w szkole, posiadaczka medalu. Mogła wybierać różne kierunki, lubiła nauki humanitarne, jak też przedmioty ścisłe.
Zwyciężyła polonistyka. „Największym powodem, że wybrałam ten kierunek, była chęć pojechania do Polski. Przecież były to lata sowieckie. Granica była trudna do przebycia, ileż to trzeba było dokumentów wypełniać, w kolejkach wystać, aby pojechać na zaproszenie do krewnych. Wiedziałam, że polonistyka w Instytucie Pedagogicznym, który w latach moich studiów zamieniono na Uniwersytet, daje możliwość studentom wyjazdów do Polski. Nigdy ich nie zapomnę — praktyki we Wrocławiu. Dla nas to była fantastyka. Język polski dookoła — w sklepie, na ulicy…
Na studiach poznała Konrada. Joasia od razu wpadła mu w oko. Ba — i jak miała nie wpaść: śliczna, zdolna, pracowita, z inteligentnej rodziny. Konrad również z takiej rodziny pochodził. Był natarczywy, wytrwały…
Wkrótce stanęli na ślubnym kobiercu w wileńskim kościele Podominikańskim. Trzy tygodnie po otrzymaniu dyplomu urodziła się ich córeczka Karolina. Łukasz przyszedł na świat dwa lata później.
Życiorys zawodowy Joanny nie jest monotonny. Rozpoczęła jako nauczycielka, ale bardzo szybko zrozumiała, że to nie dla niej. Mimo że przygotowana do tego zawodu była doskonale, ma ukończoną również szkołę muzyczną. Rzuciła sobie jednak zupełnie inne wyzwanie — spróbować siebie w firmie „Viltukas”, która zajmowała się hurtową sprzedażą zabawek, towarów kancelaryjnych. Potem była spółka „Mylida”, gdzie pracowała jako manager towarów biurowych z Japonii. Zawsze interesowała się nowymi technologiami, więc postanowiła siebie spróbować w zupełnie innej branży. Przez kolejne sześć lat pracowała w spółce telefonicznej Telekomas i sieci komórkowej Omnitel. Ale zawsze miała marzenie: pracować na swoim. Tym bardziej, że wiedziała, że ma to być sklep internetowy, które na Litwie dopiero zaczynały się rozkręcać.
Rodzina, znajomi, ramionami ruszali, kiedy odchodziła z tak prestiżowej dobrze opłacanej pracy, ale twardo postanowiła — założę swój biznes — właśnie sklep internetowy. Początkowo planowała, że będzie to sklep z bielizną, ale po dokładnym spenetrowaniu rynku krajowego wybrała: narzędzia. To mąż podsunął dla niej tę ideę, ponieważ sam pracował w tej branży, dobrze ją znał i lubił.
Ona natomiast zabrała się do samodzielnego studiowania dotąd dla niej nieznanej dziedziny, do świata kluczy, wierteł, sprzętu elektrycznego, techniki pomiarowej, sprzętu ogrodniczego, kosiarek i traktorów. Bo wszystko to i wiele innych rzeczy sprowadzają, oferują, i dostarczają klientom na miejsce. Wszystko z tych branż na życzenie klienta — dla budowy, sadu, przytulnego domu…
I dla każdej… kobiety. Bo w życiu Joanny jest wielka pasja. Biżuteria, która jak mówi, zaczęła robić z musu, bo w sklepach takich wyrobów nie było, a chciała wyglądać indywidualnie. Pierwsze jej wyroby były ze skóry. Teraz w tworzeniu upiększeń bierze udział cała rodzina, więc oferta znacznie się rozszerzyła, proponują stylowe dodatki nie tylko dla kobiet, ale i dla mężczyzn. Do swoich unikatowych naszyjników i kolii używa wyjątkowych, niespotykanych kamieni szlachetnych i półszlachetnych, których często szuka po całym świecie, a nieraz sprowadza nawet z Indii i Afryki.
„Nawet sama nie myślałam, że będę je sprzedawać. Zrobiłam upominek mamie, siostrze Dianie, koleżance. Znajomi zaczęli chwalić, dopytywać, prosić. Biżuterię tworzy także moja córka, dyplomowana mistrzyni, przy wyrobie męskich bransoletek i wisiorków czynny udział biorą mąż i syn.
Wszystkie te wyroby można nabyć w jej sklepie internetowym „Cinamonn”.
Jak za chwilę się dowiem, zasiada do tego zajęcia, jak ma tylko wolną chwilę. Nawet telewizję ogląda je tworząc. Szkicu nigdy nie rysuje. Te naszyjniki, bransoletki, wisiorki powstają, jak mówi, spontanicznie. Z jej fantazji, natchnienia, nastroju. Dlatego tak są różnorodne o tak wszechstronnej kolorystyce. Szczególnie lubi kolor niebieski, bo ma tyle odcieni…
O wyrobach Joanny i jej córki Karoliny można pisać osobne artykuły. Są unikalne. Wystawiała je na ekspozycji „Pelenė” w centrum wystawienniczym LITEXPO, gdzie cieszyły się popytem. Udostępniają je na swej stronie internetowej www.cinamonn.lt. Jeżeli nie kupić, to choć oko popieścić można.
Jak ze wszystkim zdąża? Czy ma czas na wypoczynek? „Oczywiście, podróże, zwiedzanie — to nasza ogromna pasja — odpowiada. — Idealnie, jeżeli możemy wybrać się całą rodziną, ale dzieci przecież już dorosłe — mówi Joanna. — Karolina planuje studia magisterskie w Kopenhadze, czy w Londynie. Łukasz studiuje komunikację międzynarodową na Uniwersytecie im. Romera. Więc nasze obecne życie podróżnicze chyba będzie teraz częściej we dwoje. Bo mamy jeszcze tyle do zwiedzenia — mówi na zakończenie naszej rozmowy Joanna Przyszlak.