Więcej

    Odzyskanie przez Polskę niepodległości jest dla mnie totalnie radosne

    Jestem przekonany i naprawdę w to wierzę, że da się robić dobrą muzykę, wartościową pod względem sztuki, i jednocześnie docierać z nią do szerokiego kręgu odbiorców – mówi „Kurierowi Wileńskiemu” Krzysztof Iwaneczko, który 23 października wystąpi w Wilnie.

    Czytaj również...

    Ilona Lewandowska: 23 października wystąpi Pan w Wilnie podczas koncertu galowego z okazji 30-lecia Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie” oraz zbliżającej się 104. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości. Jak doszło do tego, że weźmie Pan udział w tym wydarzeniu?

    Krzysztof Iwaneczko: Muszę powiedzieć, że przede wszystkim jest to świetna inicjatywa. Zawsze przed podjęciem decyzji o udziale w koncercie staramy się zweryfikować merytorykę projektu, czyli w tym przypadku muzykę, i ona się broni. Zamysł tego projektu się broni, bo jest to wprawdzie koncert patriotyczny dla Polaków na Litwie, ale nie ma w nim takiego wielkiego patosu, jakim często jesteśmy raczeni. Bardzo ciekawym doświadczeniem jest dla mnie również to, że dyrygentem i aranżerem będzie mój kolega z roku ze studiów w Akademii Muzycznej im. Feliksa Nowowiejskiego w Bydgoszczy, Rafał Jackiewicz. To on do mnie zadzwonił i zapytał, czy chciałbym wziąć udział w tym projekcie. W takiej formie współpracy spotykamy się po raz pierwszy.

    Nie jest to jednak pierwszy Pana projekt, w którym nawiązuje Pan do polskiej historii. W 2018 r. zaprezentował Pan autorski projekt koncertowy pt. „Tryptyk Niepodległa”. Czy łatwo łączyć muzykę z takimi wielkimi hasłami?

    Myślę, że to nie jest łatwe dlatego, że należy przede wszystkim zachować pokorę wobec sztuki, która została już stworzona. W przypadku rocznicy odzyskania niepodległości często dotykamy dzieł ponadstuletnich. Są to naprawdę wielkie dzieła, wielkich poetów i wielkich artystów, a jednocześnie dużo się też przez ten czas wydarzyło w polskiej kulturze. Trzeba mieć wobec tego olbrzymią pokorę, ale z drugiej strony – ja mam zawsze chęć odczarowania tego tematu. Mam takie wrażenie, że Polacy bardzo lubią być poważni, trochę zasmuceni, a przecież takie wydarzenia jak odzyskanie niepodległości jest totalnie radosne. W „Tryptyku Niepodległa” stworzyliśmy zupełnie nowe utwory, w zasadzie piosenki – nie boimy się tego słowa – na podstawie tekstów wieszczów polskich, ale nie tylko. Znalazły się tam też współczesne teksty obrazujące takie dzisiejsze spojrzenie na te wydarzenia. Stworzyliśmy utwory z bębnem, sekcją rytmiczną, z powiększoną sekcją smyczkową, po to, żeby brzmiały bardziej współcześnie, radośnie.

    Wspomniał Pan o tym, że studiował Pan razem z Rafałem Jackiewiczem. W tym czasie, już na początku studiów, odniósł Pan bardzo duży sukces komercyjny. Jakie to miało znaczenie w Pana życiu?

    Powiem szczerze, że nie miało to żadnego znaczenia… Jak mówią, nie wszystko złoto, co się świeci. Przynajmniej z dzisiejszej perspektywy udział w programie nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Jestem przeszczęśliwy, że mogę robić to, co robię, że nie zostałem zablokowany, że otaczają mnie wspaniali ludzie (mam tu na myśli choćby Rafała Jackiewicza). Robię to, co jest dla mnie ważne, dużo koncertuję, tak naprawdę ostatnio nawet nie wiem, w jakim mieście się obudzę. Prawda jest taka, że gdybym poszedł drogą komercji, to dzisiaj by tego wszystkiego nie było.

    Czytaj więcej: Iwaneczko, Saszenko, Jackiewicz z Sinfonią Iuventus na 30-lecie Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie”

    Dlatego jako bardzo młody człowiek nie poszedł Pan na skróty, ale wybrał drogę pod górkę? Kontynuował Pan studia, potem zrobił doktorat, wreszcie założył Pan własną wytwórnię muzyczną.

    To chyba jest zgodne z moją potrzebą szukania własnej drogi w życiu i sztuce, w muzyce. Ja nie twierdzę, że już znalazłem tę drogę, ale ciągle jej poszukuję. Taką nadrzędną wartością jest dla mnie bycie uczciwym wobec siebie, także wobec moich odbiorców. Chodzi po prostu o to, żebym każdego dnia mógł spokojnie spoglądać w lustro, żebym widział, że ciągle trzeba się rozwijać. Użyła pani takiego sformułowania: „droga na skróty”. Ja wierzę, że człowiek może zostać w tym dłużej, jeśli dochodzi do tego sam. Taki krótkotrwały sukces bardzo szybko się kończy, a uważam, że niewiele jest rzeczy w życiu, które mógłbym i które potrafię robić. Postawiłem wszystko na robienie muzyki.

    Jaka jest najważniejsza lekcja, jakiej Pan udziela swoim studentom jako wykładowca?

    Trochę odwrócę to pytanie, bo prawda jest taka, że ja bardzo lubię się sam uczyć od swoich studentów. Oni są świadomi tego, co chcą osiągnąć, na akademię muzyczną przychodzą ludzie zdeklarowani, którzy chcą realizować swoje wielkie marzenie. Mogę się więc od nich wiele nauczyć. Ja ze swojej strony staram się ich nie sprowadzać do wspólnego mianownika, tylko pomóc im odnaleźć ich własną drogę. Każdy z nich jest inny, a w muzyce ten osobisty potencjał jest bardzo ważny.

    Czytaj więcej: Polak z Wilna zwycięzcą Mistrzostw Świata w Kickboxingu! Edwin Szałkowski z Lido di Jesolo przywiózł złoto

    Ma Pan jakieś muzyczne marzenia?

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Oczywiście, chciałbym w końcu osiągnąć… jakiś sukces. Dla każdego sukces jest czymś innym. Dla mnie to po prostu oznacza tworzyć muzykę, grać dla tysięcy ludzi, tak jak dzisiaj, bo koncertujemy w gdańskiej Ergo Arenie. Wiem, że wiele jeszcze przede mną. Na pewno chciałbym wydać dobrą płytę, która się spodoba odbiorcom. To może takie zwykłe marzenia, ale bardzo prawdziwe.

    Chce Pan, żeby Pana muzyka się podobała, a jednocześnie w wywiadach podkreśla Pan, że chce „dać się skomercjalizować”.

    Tak, ale muszę przyznać, że z wiekiem coraz inaczej rozumiem to pojęcie „skomercjalizowania”. Jestem przekonany i naprawdę w to wierzę, że da się robić dobrą muzykę, wartościową pod względem sztuki, i jednocześnie docierać z nią do szerokiego kręgu odbiorców.

    Zresztą moi koledzy, tak utalentowani muzycy jak Dawid Podsiadło, Krzysiek Zalewski czy Igor Herbut, od lat potwierdzają, że wcale nie trzeba żyć w niezgodzie ze sobą, by osiągnąć sukces również na płaszczyźnie komercyjnej. Wierzę, że dobra muzyka sama się obroni, powtarzam to często moim współpracownikom.

    Jakie utwory wykona Pan w Wilnie?

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Będą to bardzo różnorodne utwory, zarówno o tematyce szeroko rozumianego patriotyzmu, jak i część utworów autorskich z mojej pierwszej płyty, a także z projektu „Tryptyk Niepodległa”. Będzie też kilka duetów, kilka utworów, przy których Polacy mieszkający w Wilnie będą mogli się wzruszyć.


    Wywiad opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 42 (123) 22-28/10/2022

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Prof. Stanisław Swianiewicz – patriota, naukowiec, świadek historii – doczekał się pełnej biografii

    Ilona Lewandowska: W marcu odebrał Pan Nagrodę „Przeglądu Wschodniego” w kategorii dzieła krajowe za książkę „Intelektualny włóczęga. Biografia Stanisława Swianiewicza”. Jakie znaczenie ma dla Pana to wyróżnienie?  Wojciech Łysek: Ogromne. O Nagrodzie „Przeglądu Wschodniego” słyszałem zawsze jako o prestiżowej. Dlatego...

    Biskup niezłomny

    Ilona Lewandowska: Jako jednego z patronów roku 2024 ustanowiono także abp. Antoniego Baraniaka, któremu poświęcił Ksiądz swoją książkę „Defensor Ecclesiae. Arcybiskup Antoni Baraniak (1904–1977). Salezjańskie koleje życia i posługi metropolity poznańskiego”. Co zdecydowało o wyborze takiego tytułu książki i...

    Chciałbym iść drogą Sprawiedliwych

    Ilona Lewandowska: W tegorocznych obchodach Dnia Pamięci Ratujących Litewskich Żydów zauważalnym akcentem była seria zrealizowanych przez Pana filmów „Sprawiedliwi wśród Narodów Świata” (lit. Pasaulio teisuoliai). Pokazywano je w szkołach, muzeach, także podczas konferencji zorganizowanej przez Centrum Badania Ludobójstwa i...

    Kulinarna opera wielkanocna, czyli jak świętowano w dworach dawnej Litwy

    „O kulturze życia codziennego w minionych wiekach nie wiemy wiele, bo to, co codzienne, rzadko bywa przedmiotem barwnych opisów. Wydaje się, że Wielkanoc, święto obchodzone co roku bardzo uroczyście, powinna być dobrze odzwierciedlona we wspomnieniach czy innych źródłach. Tak...