Nasze zatroskane władze, szukając kolejnego sposobu na łatanie dziur w łajbie budżetowej kryzysem podtapianej, przypomniały o obywatelach za kratkami. Otóż w Ministerstwie Sprawiedliwości powstał (społecznie bardzo sprawiedliwy!) projekt. Skazańcy mają płacić — przynajmniej częściowo — za wykorzystywany prąd. Konkretniej za sprzęt od 15 watów w górę. Golarki, radia, suszarki — proszę, ale już telewizor czy lodówka to luksus!
Podliczono, że w ten sposób zaoszczędzi się w ciągu roku prawie pół miliona litów. A co mają robić nieboracy w pasiakach z dziurawymi kieszeniami?
Przypomnieć o starym, dobrym dynamo… Na rowerek i ładować akumulatory!
Zresztą, dlaczego tylko rowerek? Wykorzystać energię kinetyczną można na wiele sposobów.
Wiedzą o tym na pewno np. fachowcy z Wielkiej Brytanii. Pod jednym z supermarketów w asfalcie zamontowali płyty na resorach podłączone do generatora, który zaopatruje w prąd wszystkie kasy sklepowe.
A co jest tym źródłem energii? Nie „co”, a „kto”. Sami klienci, których samochody przejeżdżając przez owe płyty wprawiają je w ruch „dół–góra”.
Tak więc koniec z odsiadką, czas na skakankę!