Matka Drąsiusa Kedysa zwróciła się do Sejmu o wszczęcie postępowania karnego przeciwko prokuratorom oraz rzeczniczce praw dziecka. Zdaniem Laimy Kedienė, powinni oni odpowiedzieć przed sądem za zaniedbania w sprawie molestowania seksualnego nieletniej córki Kedysa. Podejrzewa się, że zdesperowany ojciec dokonał samosądu na domniemanym krzywdzicielu dziecka po tym, gdy nie doczekał się pomocy od prokuratury oraz rzeczniczki praw dziecka.
W swoim liście do Sejmu Laima Kedienė wskazała, że jej syn zwracał się w sprawie pedofilskiej do prokuratorów oraz Urzędu Ochrony Praw Dziecka kilkadziesiąt razy w ciągu niespełna roku. Laima Kedienė napisała, że jej syn złożył 13 wniosków w prokuraturze generalnej, 8 wniosków na ręce naczelnego okręgowego prokuratora w Kownie, kolejnych 12 wniosków złożył w dzielnicowej prokuraturze Kowna, zaś 11 wniosków złożył na ręce poszczególnych prokuratorów w Wilnie i w Kownie. Z kolei na ręce rzeczniczki praw dziecka Rimantė Šalaševičiūtė zdesperowany ojciec złożył 10 wniosków. W swoich wnioskach Kedys oskarżał kowieńskiego sędziego Jonasa Furmanavičiusa oraz polityka Andriusa Ūsasa o molestowanie seksualnie jego 4-letniej córeczki, a matce dziewczynki Laimie Stankūnaitė oraz jej siostrze Violecie Naruševičienė zarzucał stręczycielstwo.
Do ostatnich wniosków Kedys dołączył również DVD z nagranymi opowiadaniami dziewczynki o przeżytych makabrycznych zabawach z „wujkami” Jonasem i Andriusem. Listy z nagraniem wideo Kedys rozesłał również do wszystkich parlamentarzystów, redakcji oraz europosłów.
Nikt jednak nie potraktował poważnie oskarżeń Kedysa. zanim 5 października nie doszło do zabójstwa sędziego Furmanavičiusa oraz Violety Naruševičienė. Prokuratura podejrzewała, że zabójstw mógł dokonać zdesperowany ojciec molestowanej dziewczynki. Z ostatniego oświadczenia prokuratora generalnego Algimantasa Valantinasa wynika jednak, że Kedys nie jest podejrzanym w tej sprawie. Oświadczenie prokuratora wzmocniło przekonanie niektórych mediów, że sędzia oraz Kedys padli ofiarami działającej na Litwie siatki pedofilskiej, w której są zamieszani wysokiej rangi politycy, urzędnicy państwowi oraz pracownicy wymiaru sprawiedliwości. Pozbywając się Kedysa i Furmanavičiusa domniemana siatka rzekomo pozbyła się konfliktu, który mógł doprowadzić do jej ujawnienia. Ta wersja wydarzeń dla wielu wydaje się niewiarogodną, gdyż brzmi jak hollywoodzki scenariusz. Niemniej jednak, jak ustaliliśmy, są wszelkie przesłanki, żeby talki scenariusz uznać z życia wzięty.
„Rozpoczęto sprawę gwałciciela ośmiolatki”, „Podejrzany o molestowanie seksualne nieletnich podopiecznych popełnił samobójstwo”, „Gwałciciel nieletniej odpowie również za rabunek”, „Podejrzany o czyny pedofilskie mężczyzna polował na swoje ofiary podczas spacerów z psem”, „Babcia oskarża księdza o molestowanie swojej wnuczki” — są to tytuły materiałów prasowych dotyczących przestępstw seksualnych wobec nieletnich opublikowanych tylko w ostatnim tygodniu. Nie można, owszem, wykluczyć, że uczuleni na tragiczne wydarzenia w Kownie, prokuratorzy i sądy ze szczególna uwagą zaczęli rozpatrywać sprawy pedofilskie. Statystyki sądowe jednak wykazują, że przed wybuchem skandalu pedofilskiego w październiku tego roku, to te sprawy nie były bynajmniej unikatowymi w praktykach litewskich sądów.
Według wydziału informacji Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, za przestępstwa seksualne wobec niepełnoletnich w 2008 roku zostało skazanych wyrokiem prawomocnym 112 osób, zaś w ciągu 9. miesięcy bieżącego roku kolejnych 59 osób. Jest to jednak wierzchołek góry lodowej przestępstw pedofilskich. Ile dokonuje się na Litwie, możemy tylko przypuszczać również na podstawie statystyk sądowych. A te wykazują, że ponad połowa spraw o czynach pedofilskich zostaje umorzonych. Na przykład, w okresie styczeń-październik 2008 roku kowieńska prokuratura przekazała do sądów 20 spraw, zaś 33 zostały umorzone. W roku bieżącym do sądów przekazano 24 sprawy, zaś kolejne 32 zostały umorzone. Należy też zauważyć, że statystyki te dotyczą spraw prowadzonych przez prokuratorów. Nikt natomiast nie prowadzi statystyk przestępstw seksualnych przeciwko nieletnich, które w ogóle nie trafiają do prokuratury bądź są ignorowane przez prokuratorów.
Przykład Kedysa, który złożył w prokuraturach kilkadziesiąt wniosków i niczego nie wskórał, może sugerować, że mamy do czynienia z bezprecedensową liczbą przestępstw seksualnych popełnianych wobec nieletnich co roku. Kwestią nierozwiązaną pozostaje jednak to, czy są to tylko przypadki, czy wszystko wskazuje na zorganizowaną grupę przestępczą.