
Premier Andrius Kubilius został ponownie wybrany na prezesa Związku Ojczyzny/Litewskich Chrześcijańskich Demokratów (ZO/LChD).
— To, że z woli członków partii otrzymałem zaszczyt przez kolejne dwa lata pełnić stanowisko przewodniczącego, dla mnie, nie tylko jako przewodniczącego partii, lecz również jako premiera, jest bardzo ważne. Takie głosowanie członków partii, w szczególności w dobrej i zdrowej konkurencji, oceniam jako mandat dla mnie, jako premiera oraz dla ciągłości prac rządu. Jestem przekonany, że my, jako partia, wykonując skutecznie te prace, szczęśliwie dojdziemy wraz z Sejmem i całą koalicją rządzącą do przyszłorocznych wyborów (parlamentarnych — przyp. red.), które również wygramy — powiedział premier Kubilius, odbierając gratulacje od swoich zwolenników oraz od swojej rywalki.
Cieszący się najniższym zaufaniem obywateli Kubilius zebrał 5 546 głosów i pokonał swoją rywalkę, przewodniczącą Sejmu, Irenę Degutienė, która z kolei jest w czołówce tabeli akceptacji społecznej. Degutienė otrzymała 4 628 głosów poparcia. Wyniki głosowania, zdaniem analityków, pokazują wyraźny podział w partii konserwatywnej na obóz liberalny z Kubiliusem na czele oraz chadeków, którym przewodzi Degutienė.
Zdaniem samych konserwatystów, taki podział nie zaszkodzi partii, pod warunkiem, jeśli wybrany na czwartą kadencję prezes Kubilius odpowiednio skonsumuje wyniki wyborów.
— Jeśli w dalszej swojej działalności Andrius Kubilius potrafi uwzględnić i pogodzić interesy wyborców Degutienė z obecnie prowadzoną przez niego polityką, to tylko wzmocni naszą partię i możemy liczyć na dobre wyniki w przyszłych wyborach. Jeśli stanie się inaczej, to będzie źle — ocenia w rozmowie z „Kurierem” konserwatywny poseł, politolog Egidijus Vareikis. Poseł dodał też, że wierzy w dojrzałość polityczną prezesa, który na pewno wyciągnie wnioski z głosowania.
Że musi to zrobić, Kubiliusowi przypomina również jego rywalka, Irena Degutienė. We wczorajszym podziękowaniu swoim zwolennikom, Degutienė zwróciła uwagę Kubiliusowi, że od dziś będzie musiał liczyć się również ze stanowiskiem jej zwolenników.
— Wierzę, że podejmując decyzje, przewodniczący będzie słuchał zdania ponad 4 tys. członków partii, którzy nie głosowali na niego, oraz że w ogóle ważne decyzje będą podejmowane najpierw po konsultacjach z członkami partii — oświadczyła wczoraj przewodnicząca Sejmu. Degutienė przyznała również, że wybory „wykrystalizowały” wewnętrzny podział w partii na obozy liberalny i chrześcijańsko-demokratyczny.
Ten podział, ale też nikła popularność Kubiliusa jako polityka, analitycy wymieniają jako ewentualne zagrożenie dla partii w zbliżających się wyborach parlamentarnych. Tymczasem poseł Vareikis zauważa, że jeśli podział ten nie będzie pogłębiał się i pozostanie w granicach pluralizmu wewnątrzpartyjnego, to mała popularność premiera nie będzie stanowiła większego zagrożenia dla partyjnej kampanii wyborczej.
***
ZO/LChD jest jednym z największych ugrupowań na litewskiej scenie politycznej. Partia ta ma 81 oddziałów terenowych w kraju i za granicą oraz liczy około 17 tys. członków. Andrius Kubilius jest prezesem partii od 2003 roku.