
Na Litwie uczczono pamięć ofiar tragedii miednickiej — jednej z najbardziej krwawych, obok 13 stycznia, wydarzeń okresu odrodzenia niepodległości kraju.
W tym roku przypada 20. rocznica zbrodni dokonanej przez sowieckie oddziały specjalne OMON na funkcjonariuszach służby granicznej niepodległej Litwy. Główne uroczystości obchodów tradycyjnie odbyły się w niedzielę 31 lipca w Miednikach, przy pomniku poległym oraz na cmentarzu Antokolskim, gdzie zostały pochowane ofiary sowieckich komandosów. Do Miednik przyjechała też prezydent Dalia Grybauskaitė. Rok temu prezydent wybrała święto Dni Morza tradycyjnie odbywające się w końcu lipca w Kłajpedzie.
— Dzisiejsze obchody tragedii są ciągłością walki o wolność i sprawiedliwość. Wierzę, że sprawiedliwości stanie się zadość. Tego potrzeba społeczności litewskiej, jak też całej postępowej ludzkości kochającej wolność — powiedziała w Miednikach prezydent Dalia Grybauskaitė. Tymi słowami prezydent przypomniała zebranym przy pomniku ofiar tragedii, że litewski wymiar sprawiedliwości niewiele poczynił w ściganiu sprawców zabójstwa litewskich funkcjonariuszy.
Uczestniczący w obchodach przewodniczący Sejmu Restytucyjnego, eurodeputowany Vytautas Landsbergis, wręcz przestępczym nazwał brak konkretnych działań ze strony litewskiej prokuratury i całego wymiaru sprawiedliwości.
— Miedniccy bandyci, funkcjonariusze Związku Sowieckiego, zaatakowali państwo litewskie. Czy w ciągu 20 lat uświadomiliśmy jednak to sobie i czy oddaliśmy hołd poległym? Nie oddaliśmy. Tu bowiem nie wystarczy przyznania pośmiertnych odznaczeń, zasiłków dla bliskich i pomników. W ciągu 20 lat nie dopełniono sprawiedliwości — to okrutny brak szacunku wobec poległych za Litwę — powiedział Vytautas Landsbergis. Dodał też, że ociąganie się w dążeniu do sprawiedliwości jest „przestępczym brakiem szacunku, który rujnuje fundamenty państwa” i sugerował, że takie ociąganie się jest na korzyść „obcego państwa”.
Landsbergis oburzał się, że prowadzący śledztwo niewiele zrobili w ściganiu i schwytaniu sprawców miednickiej zbrodni, niczym czekali, aż sprawa miednicka ulegnie przedawnieniu.
Tak się jednak nie stanie, bo Sejm niedawno przyjął poprawki do Kodeksu Karnego, które pozwoliły prokuraturze przekwalifikować zbrodnię miednicką w przestępstwo przeciwko ludzkości, które nie ma terminu przedawnienia. Co więcej, według nowelizacji KK, które w Sejmie złożyła prezydent, sprawcy zbrodni miednickiej mogą być sądzeni zaocznie, bo z czterech podejrzanych o zabójstwo w Miednikach sowieckich komandosów w ręce litewskiej sprawiedliwości trafił tylko jeden — Konstantin Michaiłow (Nikulin). Pozostali ukrywają się w Rosji, która broni ich przed ekstradycją na Litwę.
Wypowiedź Landsbergisa wywołała kontrowersje wśród elit politycznych. Prezydent Dalia Grybauskaitė powiedziała, że jeśli można mieć pretensje do prokuratury, to tylko do poprzedniego składu jej kierownictwa, bo obecne podejmuje aktywne działania, by sprawę doprowadzić do końca. Prezydent zauważyła, że właśnie złożone przez nią poprawki do KK pozwolą prokuratorom i litewskim sądom sfinalizować sprawę, nawet jeśli przestępcy nie zostaną doprowadzeni do sądu. Grybauskaitė wytknęła też Landsbergisowi, jako posłowi Sejmu kilku kadencji oraz jego przewodniczącemu, że wcześniej żaden z posłów, ani też prezydentów nie podjął się nowelizacji Kodeksu Karnego, żeby zapobiec przedawnieniu sprawy i pozwolić sądom na zaoczne osądzenie sprawców tragedii miednickiej.

20 lat temu, w nocy 31 lipca, na litewsko-białoruskim przejściu zostali zamordowani funkcjonariusze litewskich służb granicznych. Bandyci, jak później ustaliło śledztwo, z sowieckich oddziałów specjalnych OMON, najpierw katowali ośmiu funkcjonariuszy, a następnie ich zastrzelili. Była to egzekucja dokonana z zimną krwią, o czym świadczą strzały oddane w tył głowy ofiar. Zginęli wówczas celnicy Antanas Musteikis i Stanislovas Orlavičius, Algimantas Juozakas i Mindaugas Balavakas z oddziałów specjalnych „Aras” oraz Juozas Janonis i Algirdas Kazlauskas z policyjnej drogówki. Po dwóch dniach, 2 sierpnia, w szpitalu zmarł kolejny policjant Ričardas Rabavičius. Tragedię przeżył jedynie celnik Tomas Šernas, który jednak do dziś jest skazany na wózek inwalidzki.
Dziś w Miednikach obok nowego przejścia granicznego wciąż stoi wagon, w którym mieścił się pierwszy posterunek służb granicznych — miejsce masowej zbrodni. Jest tu ekspozycja muzealna opowiadająca o zbrodni 31 lipca 1991 roku. Druga ekspozycja poświęcona miednickiej tragedii — „Wciąż żywi w naszych sercach” została otwarta w multimedialnym Muzeum Celnym.
Z okazji rocznicowych obchodów wydarzeń w Miednikach w niedzielę startował tradycyjny maraton „Miedniki-Wilno”, któremu sygnał do startu dał Tomas Šernas, jedyna pozostała przy życiu ofiara zbrodni.