Inicjatywa prezydenta Polski Bronisława Komorowskiego dotycząca budowy w Polsce swojej tarczy antyrakietowej na Zachodzie została niewłaściwie zrozumiana, zaś wschodni partnerzy jej — wydaje się — nie usłyszeli. Przynajmniej na razie.
Litewskie Ministerstwo Obrony Narodowej milczy, bo jak poinformowano „Kurier”, minister Rasa Juknevičienė jest na urlopie. Milczą też politycy, bo parlament również ma wakacje, a leżakowanie w upale chyba nie sprzyja odbieraniu telefonów służbowych.
Również litewskie media prawie nie zauważyły pomysłu polskiego prezydenta, który dotyczy wzmocnienia bezpieczeństwa również krajów bałtyckich. Tym bardziej, że jeszcze wcześniej do Wilna dotarły zapowiedzi, że Polska ma nowy pomysł na wspólne bezpieczeństwo w regionie.
Tymczasem zachodnie media natychmiast podchwyciły wypowiedź prezydenta o budowie tarczy rakietowej, o czym Bronisław Komorowski mówił w wywiadzie dla tygodnika „Wprost” udzielonego z okazji drugiego roku prezydenckiej kadencji.
Prezydent powiedział miedzy innymi, że błędem Polski było to, że przyjmując amerykańską ofertę tarczy, polska strona nie wzięła w wystarczającym stopniu pod uwagę ryzyka politycznego związanego ze zmianą prezydenta w USA.
„Zapłaciliśmy za to wysoką polityczną cenę. Nie należy tego błędu powtarzać” — powiedział prezydent Polski. Tymczasem zachodnie media uprościły sprawę i napisały, że prezydent Polski błędem nazwał współpracę wojskową ze Stanami Zjednoczonymi. Na odsiecz Komorowskiemu natychmiast przyszedł Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego (BBN), minister Stanisław Koziej. Zdementował on niewłaściwą interpretację słów prezydenta przez zachodnie gazety.
Szef BBN podkreślił w swoim oświadczeniu, że nie ma niczego bardziej mylącego niż zagraniczne komentarze, przypisujące prezydentowi nieprawdziwą wypowiedź o rzekomym uznaniu za błąd polsko-amerykańskiej współpracy ws. obrony przeciwrakietowej.
— Pan prezydent zawsze uważał, że współpraca z USA jest potrzebnym i ważnym elementem budowy sojuszniczego, ogólnonatowskiego systemu obrony przeciwrakietowej. System taki jest Polsce bardzo potrzebny i korzystny — jako jeden z istotnych instrumentów realizacji podstawowej funkcji NATO, jaką jest bezpośrednia obrona terytorium państw członkowskich, w tym także terytorium Polski — powiedział Koziej.
— Inne interpretacje są zupełnie bezpodstawne i nieuprawnione — podkreślił minister.
Bronisław Komorowski w wywiadzie dla „Wprost” mówił o błędzie nieoszacowania ryzyka kosztów politycznych, jakie w sposób naturalny poniosła Polska, godząc się na amerykańską tarczę antyrakietową na swym terytorium.
Prezydent Komorowski podkreślał zresztą, że „Polska konsekwentnie stawia na budowę systemu NATO obejmującego także potencjalne zagrożenia w naszym regionie”.
— Przewiduję ponadto, że będziemy mogli do tego systemu wnieść nasz polski wkład. Ta polska część tarczy NATO będzie zdolna do obrony naszego kraju i naszej przestrzeni powietrznej — oświadczył prezydent.
Pomysł polega na tym, że Polska zbuduje swój system obrony powietrza, który będzie zintegrowany ze strukturami obronnymi NATO. Pieniądze na budowę tej polskiej tarczy mają pochodzić z oszczędności, które pojawią się po wycofaniu polskiej misji w Afganistanie.
Zdaniem prezydenta Komorowskiego, Polska musi mieć swój element obrony.
— Wydawanie ogromnych pieniędzy na technikę wojskową w zasadzie nie ma sensu, jeśli nie jest ona chroniona przed najbardziej typowym i najgroźniejszym atakiem — rakietowym i lotniczym. Dziś mamy starzejące się systemy, które coraz mniej nadają się do obrony kraju. Dysponujemy co prawda systemem radiolokacyjnym i rozpoznaniem, ale chodzi jeszcze o zdolność zwalczania wrogich samolotów i rakiet — wyjaśnił prezydent i dodał, że przewiduje inicjatywę w tym zakresie.