Zapowiadając przed pięcioma laty swój udział w wyborach prezydenckich, Dalia Grybauskaitė użyła określenia „chcę i mogę”. Wczoraj, 3 lutego, informując, że w tegorocznych wyborach prezydenckich będzie ubiegała się o reelekcję, powiedziała również, że „chce”, ale tym razem po prostu „musi”. Prezydent nie miała zamiaru wyjaśniać, dlaczego „musi”, bo zaraz po oświadczeniu, w którym zapowiedziała swój udział w wyborach, Grybauskaitė uciekła od dziennikarzy, tudzież od ich pytań.
Z kolei Akcja Wyborcza Polaków na Litwie zaproponowała przewodniczącemu partii europosłowi Waldemarowi Tomaszewskiego również wystartować w tegorocznych wyborach prezydenckich. „Propozycję Akcji Wyborczej poparło wiele organizacji społecznych. Decyzję o tym czy wezmę udział w wyborach, podejmę w połowie lutego” — powiedział „Kurierowi” Waldemar Tomaszewski.
— Chcę i muszę pomóc Litwie zostać krajem możliwości dla sumiennych ludzi. Żeby Litwa nie rozeszła się, żeby nasza wolność i dobrobyt nie byłyby rozkradzione lub wymienione. Obowiązek wobec Litwy i jej obywateli jest dla mnie ważniejszy od spokoju osobistego – powiedziała prezydent.
Zachęcając do popierania jej kandydatury, prezydent Grybauskaitė zarezerwowała dla jej przyszłego elektoratu określenia „sumienni obywatele”, „odpowiedzialni przedsiębiorcy”, „transparentni politycy”.
Reszta, czyli popierający jej przeciwników to, według prezydent, „zarówno zewnętrzne, jak i wewnętrzne siły niszczące i okradające państwo”, które „sieją destrukcję i brak zaufania wobec Litwy”, które „depczą wartości konstytucyjne i demokratyczne”.
— Nowe formy oligarchicznych tworów rozbijają i dzielą Litwę, oddalając od nas wszystkich nadzieję na lepsze życie – grzmiała prezydent.
Właśnie walką z tymi „tworami” Grybauskaitė motywowała swoją decyzję o udziale w wyborach prezydenckich. Warto przypomnieć, że również przed wyborami 2009 roku Grybauskaitė podkreślała, że głównym zadaniem jej urzędowania będzie walka z oligarchią. Zapowiedź, że również ewentualna druga kadencja będzie odbywała się pod znakiem walki z oligarchami, dyskredytuje walkę pierwszej kadencji. Jak wynika bowiem ze słów prezydent, struktury oligarchiczne nie tylko nie osłabły, ale też nabrały nowych form. W sposób sarkastyczny zauważył to portal lrytas.lt, który informację o starcie w wyborach obecnej prezydent zatytułował „Podczas drugiej kadencji Grybauskaitė weźmie się za niedobitych oligarchów”.
Poniedziałkowe oświadczenie prezydent o jej reelekcji na Litwie nikogo nie zaskoczyło. Wcześniej spekulowano, że Grybauskaitė ociąga się z decyzją, bo liczy na otrzymanie propozycji zajęcia wysokiego urzędu w nowych strukturach Unii Europejskiej. Mówiło się nawet o stanowisku szefowej Komisji Europejskiej. Jej start w wyborach prezydenckich w kraju oraz ewentualna wygrana drugiej kadencji przekreślałaby taką perspektywę.
Grybauskaitė jest głównym faworytem tegorocznej kampanii wyborczej. Według ostatniego sondażu przeprowadzonego w styczniu przez spółkę „Spinter tyrimai” dla portalu DELFI, na obecną prezydent chce głosować około 40 proc. wyborców. Drugim na liście, ale zaledwie z 8,6 proc. poparcia jest kandydat Partii Socjaldemokratycznej, europoseł Zigmas Balčytis. Zdaniem politologów, jest to jednak jego startowa pozycja i w miarę rozwoju kampanii wyborczej dystans między faworytami będzie się zmniejszał. Toteż ostateczna walka, zdaniem wielu ekspertów, rozstrzygnie się prawdopodobnie w drugiej turze. Jeszcze rok wcześniej, przynajmniej w sondażach, Grybauskaitė wygrywała już w pierwszej turze. Jest ona zaplanowana na 11 maja. Druga odbędzie się 25 maja, razem z wyborami do Parlamentu Europejskiego.
W poniedziałek wyjaśniło się też, że szefem sztabu wyborczego Grybauskaitė został Romas Švedas, były wpływowy wiceminister energetyki w poprzednim rządzie Andriusa Kubiliusa, lidera partii konserwatystów Związku Ojczyzny-Chrześcijańscy Demokraci Litwy. Był on odpowiedzialny za protegowane przez prezydent projekty energetyczne jak na przykład, budowa elektrowni jądrowej.
Konserwatyści jeszcze wcześniej zapowiedzieli, że nie wystawią swojego kandydata w wyborach, lecz będą popierali Grybauskaitė. Podobną decyzję podjął opozycyjny Ruch Liberałów. Tymczasem sama Grybauskaitė przekonuje, że jest kandydatem niezależnym. W tegorocznej kampanii takich kandydatów jest już co najmniej kilku, bo zarówno startujący w wyborach lider Partii Zielonych, poseł Linas Balsys, jak też lider Związku TAIP, mer Wilna Artūras Zuokas, również zapowiadają swój udział w wyborach z pozycji niezależnych kandydatów.
Z pozycji partyjnych kandydatów startują poseł Artūras Paulauskas — Partia Pracy (laburzyści) oraz Bronius Ropė — Związek Chłopów i Zielonych.