Wielu mieszkańców, którzy w tym miesiącu przychodzili do aptek po refundowane przez państwo leki, zostało zaszokowanych, gdyż okazało się, że za niektóre niezbędne preparaty należy dopłacać. Do zwiększenia kosztów leków doszło po tym, gdy na początku maja wprowadzono zmiany bazowych cen (czyli refundowaną przez państwo część ceny) na poszczególne preparaty.
Zmiany te miały na celu zmniejszenie kosztów medykamentów dla mieszkańców, w wyniku jednak wyszło odwrotnie. Minister ochrony zdrowia Vytenis Povilas Andriukaitis w rozmowie z „Kurierem” stwierdził, że winowajcami paradoksalnej sytuacji są producenci leków, z którymi właśnie trwają negocjacje w sprawie obniżenia cen na poszczególne preparaty medyczne.
— Jest to problem sumienności, której widocznie brakuje producentom. Jeszcze na początku roku z inicjatywy Ministerstwa Ochrony Zdrowia, po długich negocjacjach z firmami farmaceutycznymi, została zmniejszona bazowa cena niektórych leków. Z kolei niektóre firmy, nie chcąc tracić dochodów, zadecydowały o zwiększeniu dopłat dla samych mieszkańców. Czyli tę sumę, którą dawniej dopłacało państwo, teraz dostawcy leków chcą uzyskać od ludzi, chociaż umawialiśmy się, że nie będą tego robili — tłumaczył minister Andriukaitis.
Minister określił sytuację jako niedopuszczalną i zapewniał, że ministerstwo zamierza zrobić wszystko, aby mieszkańcy nie musieli więcej dopłacać za niezbędne dla życia preparaty.
— Bardzo przykro, że doszło do manipulacji interesami ludzi. Dzisiaj wieczorem odbędzie się duże posiedzenie wraz z przedstawicielami firm farmaceutycznych „Elli Lilly” i „Novo Nordisk”, które dostarczają najczęściej w naszym kraju stosowane gatunki insuliny. Chcemy nareszcie dojść do porozumienia. Jeżeli nie zechcą pójść na kompromis, wtedy mowa pójdzie także o karach pieniężnych za samowolne zwiększenie cen na leki — szykując się do posiedzenia, powiedział Andriukaitis. — Nie mogę teraz dokładnie prognozować, czy od czerwca insulinę w aptekach będzie można nabyć już bez dopłaty. Jednak zrobimy wszystko, aby osiągnąć kompromis i nie krzywdzić zwykłych ludzi. Tymczasem Vida Augustinienė, prezes Litewskiego Stowarzyszenia Diabetyków (Lietuvos diabeto asocjacija), jeszcze w marcu tego roku wyrażała obawy, że zmiany bazowych cen na leki refundowane wyjdą bokiem dla mieszkańców.
„Gatunków insuliny jest wiele, różni się jej cena oraz — odpowiednio — wielkość dopłaty. Ludzie więc mogą zdecydować się na kupowanie tego preparatu, który będzie tańszy. Jest to jednak bardzo niebezpieczne, gdyż lek po prostu może nie pasować dla pacjenta. Lekarze bowiem indywidualnie dla każdego dobierają odpowiednią insulinę, najczęściej potrzeba nawet kilku jej gatunków. ” — mówiła dziennikarzom Augustinienė.
Statystyka dowodzi, że na cukrzycę na Litwie choruje około 111 600 osób, a ponad 20 000 z nich musi stosować insulinę. A więc tysiącom mieszkańców, zależnym od tego preparatu, na razie nie pozostaje nic innego, jak tylko dopłacać za lek, który jest niezbędny do życia.
— Ceny insuliny różnią się na całym świecie, ale nie słyszałam jeszcze, aby w cywilizowanej Europie ktoś musiał dopłacać za ten lek, od którego zależy nie tylko jakość życia cukrzyków, ale samo życie! — oburzała się w rozmowie z „Kurierem” wilnianka Paulina.
29-letnia kobieta doskonale rozumie, jakie mogą być skutki, dotyczące problemu refundowania insuliny, ponieważ sama ma cukrzycę typu I. Ta forma choroby nazywana jest także cukrzycą insulinozależną. Znaczy to, że jeśli nie jest leczona za pomocą codziennych iniekcji insuliny, jest chorobą śmiertelną. Leczenie cukrzycy typu I poprzez insulinę jest konieczne do końca życia.
— Obecnie jeden pen insuliny kosztuje średnio 40 litów, a dopłata za niego wynosi około 20 procent. Policzyłam, że mam dopłacać za leki około 70 litów. Jednak to tylko w moim przypadku suma nie jest bardzo wielka, gdyż potrzebuję stosunkowo mało insuliny. Jednak bardzo wiele osób potrzebuje znacznie większej dawki tego leku, toteż dopłacać im trzeba będzie ponad 100 litów. —tłumaczy rozmówczyni.
Trzeba uwzględnić też fakt, że cukrzycy często potrzebują dodatkowych preparatów, aby leczyć skutki swojej choroby, na przykład, problemy z sercem, nerkami, nogami itp.
— A to też dużo kosztuje i nikt tych leków nie rekompensuje — mówiła Paulina.