Właściwie mało mieszkańców Wileńszczyzny wie o istnieniu zabytkowego i przepięknego pałacu Tyszkiewiczów w Wace Trockiej nieopodal Wilna. Dwór, będący własnością tego słynnego rodu w latach 1850-1939, mocno już zniszczony i nieużytkowany, woła o przywrócenie dawnej świetności.
Dlatego święto z udziałem władz samorządowych Wilna, które się odbyło tu 5 września, miało na celu zwrócenie uwagi zwiedzających na ten zabytkowy obiekt oraz ukazanie piękna pałacowych wnętrz. Goście mieli okazję pospacerować alejkami wiekowego parku i podziwiać krajobrazy z tarasów widokowych, a w wysokich komnatach pałacu obejrzeć wystawę miejscowych malarzy Ojara Mašidlauskasa oraz Romasa Žmuidzinavičiusa, także podziwiać prace malarskie powstałe w trakcie międzynarodowych plenerów w okolicach pałacu w Wace Trockiej.
W okresie władzy sowieckiej w budynku mieściła się filia Instytutu Rolnictwa oraz Centrum Kultury. Przez ponad 10 ostatnich lat dwór należał do Związku Szlachty Litewskiej i był raczej zamknięty dla szerszej społeczności. Po tym, gdy Związek otrzymał 2,2 mln Lt na rekonstrukcję pałacu i nie wykonał wielu prac renowacyjnych, wszczęto postępowanie i sprawa trafiła do sądu pod zarzutem defraudacji, fałszowania dokumentów i niszczenia zabytku. W roku bieżącym pałac został przejęty przez samorząd m. Wilna, a zarządza nim Instytucja Pożytku Publicznego „Trakų Vokės dvaro sodyba”, która ubiega się obecnie o przyznanie środków unijnych na odrestaurowanie pałacu oraz rewitalizację niegdyś pięknego parku.
— Chcielibyśmy pokazać, że ten pałac mógłby odrodzić się i w perspektywie służyć do szerzenia kultury Dążymy do tego, aby był to obiekt otwarty dla społeczeństwa – mówi dla „Kuriera” Vaida Markevičiutė, kierowniczka projektów z „Trakų Vokės dvaro sodyba”.
W roku 1850 Wakę nabył hrabia Jan Tyszkiewicz, dając początek „dynastii” tyszkiewiczowskiej, która trwała tu niezmiennie aż do wybuchu II wojny światowej. Za panowania Tyszkiewiczów nastąpił szczególny rozkwit tych terenów pod względem architektonicznym, kulturalnym oraz społecznym. Ten ród usilnie szerzył kulturę, wcielał w życie wiele nowinek technicznych i naukowych.
— Byli to niezwykle światli, wykształceni ludzie, bardzo postępowi — opowiada Vaida Markevičiutė. — Stacja kolejowa w Wace Trockiej pojawiła się tylko dzięki staraniom Tyszkiewiczów. Korzystano tu nawet z prądu elektrycznego, co było niesłychane na tamte czasy. Lubili wystawne obiady, spotkania, mieli bażanty na stole, mogli swoje potrawy przyprawiać imbirem i kurkumą, co było zupełnie niezwyczajne.
Jan Tyszkiewicz wybudował swą siedzibę w 1880 r. według projektu Leandro Marconiego w stylu neoklasycystycznym. Budowla była wzorowana na pałacu w warszawskich Łazienkach. Jak wyglądało wnętrze pałacu w Wace przed I wojną światową znamy nie tylko z fotografii ze zbiorów rodzinnych Tyszkiewiczów, ale i z kilku źródeł. Oto jedna z konstatacji wspomnieniowych: „W Wace jak we wszystkich rezydencjach Tyszkiewiczowskich, piękne i liczne zbiory, dzieła sztuki. (…) W salonach meble francuskie z epoki Ludwika XV i XVI”. Pochodzące z XVII-XIX w. obrazy namalowali artyści polscy, włoscy, francuscy, holenderscy, flamandzcy i czescy.
Pasjonatem historii pałacu oraz rodu Tyszkiewiczów jest miejscowy malarz Ojaras Mašidlauskas, który jako dziecko zamieszkał w Wace Trockiej w 1958 r., a dziś na swych obrazach przedstawia m. in. codzienne życie z czasów sprzed wojny. Oprowadza nas po wnętrzach pałacowych.
— Jeszcze mam przed oczyma, jak wyglądał pałac kiedyś – mówi. — W swych obrazach odtwarzam szczegóły trochę z pamięci, trochę na podstawie materiałów historycznych, po trosze na podstawie wyobrażeń. Szukałem u starszych mieszkańców zdjęć, dokumentów — nic prawie nie zostało.
Pokazuje jeden ze swych obrazów.
— Z tego przypałacowego budynku prowadziła podziemna droga do pałacu. Były w nim przygotowywane potrawy, a przez tunel przynoszono je do pałacu i tu serwowano.
Kolejny obraz przedstawia zachodnią bramę wjazdową. Według źródeł historycznych, była tu kiedyś balustrada, której dziś już nie ma, na obrazie przez bramę do pałacu wiezione są dzieła sztuki – ten szczegół już podpowiedziała artyście wyobraźnia.
Kolejny obraz przedstawia prace przy lodowni.
— Zimą to pomieszczenie wypełniano lodem i wstawiano kwas i piwo, które dawano do picia swojej służbie, żeby pracownicy nie pili byle jakiej wody — w trosce o ich zdrowie – tłumaczy Mašidlauskas.
Kolejne obrazy przedstawiają fragmenty przedwojennej rzeczywistości: bramę wschodnią, ogrodzenie, stajnie, wodny młyn.
W Wace ustawiono pierwszy na Litwie młyn elektryczny, prąd został doprowadzony nie tylko do pałacu, ale też do spichlerza (świrna). Zboże przywożono z sąsiednich wioseczek, przez kolej były przełożone co kilometr przejazdy kolejowe, żeby bez przeszkód można było dotrzeć swobodnie do dworu.
Kiedy w Rosji carskiej zaczęto budować i w 1862 r. ukończono linię kolejową z Petersburga do Warszawy, to, jak opowiada Mašidlauskas, Tyszkiewiczowie wystarali się, aby w Wace Trockiej urządzono stację. Jako pierwsi założyli też u siebie telefon. Kiedy postanawiali udać się w podróż, telefonowali na centralny dworzec, by na stacji w Wace dołączono ich wagon do zestawu.
— Kolej łączyła ze światem, ale też służyła na przykład dostarczania świeżej ryby z tyszkiewiczowskich stawów do Warszawy i Petersburga – mówi artysta. — W stawach pełno było rozmaitych ryb, w tym łososi, uważano, że ryba jest najlepsza, jeżeli trafia do kuchmistrza jeszcze żywa.
Hrabia Tyszkiewicz był jednym z pierwszych na Litwie posiadaczy telefonu, po tym, gdy w roku 1896 uruchomiono w Wilnie pierwszą stację telefoniczną. „Dla dogodności administracji dóbr swoich połączył rezydencję Wacką z kamienicami wileńskimi za pomocą telefonów” — relacjonowała podekscytowana krewna.
We wspomnieniach rodzinnych czytamy: „W 1898 roku park uległ pewnemu zmodernizowaniu z inicjatywy młodego dziedzica Waki Jana hr. Tyszkiewicza, stosownie do planów architekta Francuza — pana Edwarda Andre (Édouarda André), który jednocześnie planował ogrody i parki w Landwarowie, Zatroczu i Połądze”.
Urzeczywistnienie planu, sprowadzenie i zasadzenie odpowiednich roślin tudzież wykształcenie majątkowego ogrodnika trwało trzy lata. W parku w Wace do dzisiaj leży pamiątkowy kamień z napisem: „Jan Tyszkiewicz założył park i ogród w Wace w r. 1900”.
Obok pałacu stoi ufundowana przez hr. Tyszkiewicza neogotycka kaplica zbudowana w 1870 r. z czterema kamiennymi posągami na frontowym szczycie. Są tu pochowani członkowie rodziny Tyszkiewiczów, obok kaplicy – miejsce ostatniego spoczynku ostatniego właściciela Waki – Jana Michała Tyszkiewicza, który zmarł śmiercią tragiczną. Pilotowana przez hrabiego Zamojskiego awionetka, którą wracali z rekolekcji w Międzyrzecu Podlaskim, zaraz po kłopotliwym starcie, z wysokości około stu metrów runęła na ziemię, a jej pilot i pasażer zginęli na miejscu w dn. 30 maja 1939 r.
— Rodzina Tyszkiewiczów mieszkała tu do 1939 r. Po zajęciu Polski przez Niemców od razu stąd emigrowała. Owdowiała żona zgarnęła trójkę małych dzieci – Annę Marię, Izabelę i Zygmunta — i wyjechała do krewnych w Anglii. Żyli na emigracji bardzo biednie – często nie mieli co do garnka włożyć. Wyjechali, cały majątek zostawiając tutaj, ale że dzieci były bardzo zdolne, więc krewni opłacili ich nauki – opowiada Mašidlauskas.
Potomstwo ostatniego właściciela Waki przebywa w Anglii do dziś, odwiedzają ojcowiznę, utrzymują korespondencję z miejscowymi mieszkańcami.
— Te słupki kamienne kiedyś otaczały cały trawnik, teraz zostało ich zaledwie kilka – pokazuje artysta. — Kiedy szukałem je po okolicznych domach, ludzie nawet nie protestowali, kiedy prosiłem, aby wróciły na swoje właściwe miejsce. Zniszczono posągi ze szczytu pałacu, przedstawiające doroczne prace polowe. Zaginął bezpowrotnie duży ogrodowy owalny marmurowy stół i dwa marmurowe fotele – dziś zdobią z pewnością czyjś ogród…