W samym sercu Starówki przy ulicy Odminių w podwórzu siedziby Archidiecezjalnego Caritasu od wczesnego ranka powiewały kolorowe balony, rozlegały się pieśni sakralne. Przybyli przedstawiciele diecezjalnego Caritasu, w tym sporo Polaków z kościołów całej diecezji. Na uroczystość przybyli arcybiskup Gintaras Grušas, dyrektor Caritasu Archidiecezji Wileńskiej Linas Kukuraitis z trójką synów, a czwarty jeszcze w pieluchach pozostał w domu. Uroczystość rozpoczęła się pieśnią chóru i orkiestry Caritasu diecezji.
Następnie zebranych powitał arcybiskup Gintaras Grušas, który żartobliwie zahaczył o „infekcje”, że bywają złe i dobre. Ale my musimy „zarażać” ludzi tymi dobrymi infekcjami: miłością i dobrymi uczynkami. Życzył, by w tym nowym sezonie pracy Caritasu zarażalibyśmy się dobrocią i miłością.
Dyrektor Caritasu Archidiecezji Wileńskiej, pomimo deszczowej pogody, życzył, byśmy jedni drugim propagowali słońce.
Tym razem uroczystość otwarcia sezonu miała nieco odmienny charakter. Program przewidywał wiele zajęć dla osób w różnym wieku. Większość imprez była nastawiona na małe dzieci i młodzież. W uroczystości brało udział ponad 200 zaproszonych przedstawicieli z Caritasu Archidiecezji. Wszyscy byli podzieleni na grupy według zainteresowań.
A przybyli na to święto przedstawiciele Caritasu prawie z wszystkich parafii wileńskich: duża grupa młodzieży z Oran, z Suderwy, Ejszyszek, Landwarowa, Święcian i in. Była grupa grających na bębnach, były też maluchy, dla których zorganizowano różne gry, zdjęcia, malowanie na buziaczkach ciekawych aniołków, kwiatków itp. To była wspaniała zabawa dla malusińskich.
Do najciekawszych chyba należała wystawa folklorystki Dali Mariji Petrauskienė. Niestety, autorka sama nie mogła w tej imprezie uczestniczyć. Z jej życiorysem i pracami zapoznała zebranych wolontariuszka Caritasu i przyjaciółka folklorystki Marijona Žitkauskienė. Przepiękne prace ręczne urzekły nas wszystkich. Autorka pokazała, że z każdej niepotrzebnej resztki można coś wyczarować.
Prowadząca bardzo trafnie zauważyła, że obecnie ludzie nie tylko chleba, czy jakiegoś ubrania potrzebują. Czasy się zmieniły. Ludzie coraz częściej potrzebują strawy duchowej, potrzebują dobrego słowa, chcą, by im ukazać piękno przyrody, otoczenia, umieć dostrzec dobro w innym człowieku.
— Sama bardzo długo uczyłam się, jak podejść do brudnego, obdartego, cuchnącego pijaka, jak go do siebie przytulić, powiedzieć mu kilka ciepłych słów. Początkowo szło mi to bardzo trudno, znajomi się ze mnie śmieli, ale po dłuższym czasie tę barierę pokonałam. Przestało mnie interesować, co mówią o tym inni. Dziś wiem, że robię to dla Boga, bo w każdym bliźnim On jest — zwierza się Marijona Žitkauskienė.
Pani Marijona jest głęboko przekonana, że piękno i dobre słowo zmieniają świat, że świat staje się piękniejszy, bardziej przychylny dla każdego z nas.
Po zajęciach w grupach czekał obiad: żołnierska gorąca i bardzo smaczna kasza z herbatą. Błogosławieństwo jedzenia wyśpiewał pięknie chór Caritasu z niemal podstawowym udziałem Diany Jacewicz z Landwarowa.
— Cały czas byłam blisko kościoła i Caritasu, a konkretnie „Dziennego Centrum” („Dienos centras”). W pewnym momencie zrozumiałam, że to jest właśnie moje powołanie. Obecnie pracuję w swoim Caritasie już trzeci rok i myślę, że tu jest moje miejsce do końca życia — powiedziała „Kurierowi” zawsze uśmiechnięta Diana. Długo w podwórku Caritasu rozbrzmiewała muzyka i pieśni. Spacerujący ulicami Starówki wilnianie i turyści zatrzymywali się, wchodzili na podwórze, by trochę tej atmosfery złapać.
— Miałem karierę, dobre pieniądze, ale ciągle czułem pewien niedosyt czegoś. W pewnym momencie zrozumiałem, że chcę siebie jakoś inaczej realizować, realizować w bardziej sensowny sposób. Owszem, chcę mieć na chleb, ale chcę też mieć komfort duchowy i wówczas zgłosiłem się do centrum „Betania”. Jestem w tej chwili kierownikiem centrum socjalnego i jestem szczęśliwy — zwierzył się „Kurierowi” Władysław Bortkiewicz, parafianin z kościoła pw. Ducha Świętego.
Wioleta Sobieska pracuje w „Laikinieji namai” („Dom tymczasowy”) dla tych, którzy nie mają w tej chwili dachu nad głową.
W tym roku Caritas spostrzegł, że potrzebne są nowe wyzwania. Jeśli początkowo przychodzili do Caritasu przeważnie ludzie z marginesu społecznego — często pijani, obdarci, brudni i tylko po kawałek chleba, czy ciepłą zupę, to teraz sytuacja generalnie się zmienia. Ludzie przychodzą coraz bardziej i potrzebujący nie tylko chleba, ale także dobrego słowa, dyskusji, często proszą, by ich nauczyć tej lub innej modlitwy. Bo wszak nie samym chlebem człowiek żyje, on często potrzebuje także strawy duchowej. I tu coraz wyraźniej widać, że dzisiejszy człowiek coraz bardziej potrzebuje życia wewnętrznego, moralnej satysfakcji, potrzebuje miłości i ciepła innego człowieka. Pomimo że pieśnią, zabawą i rozrywką wszyscy chwalili Boga, to należało jeszcze w sposób szczególny podziękować Panu za dotychczasowe łaski i poprosić Go o błogosławieństwo i opiekę na nowy sezon pracy. I tym akcentem była uroczysta Msza św. w katedrze wileńskiej, którą wraz z innymi księżmi celebrował arcybiskup Gintaras Grušas.
Uroczystości sprzyjała tego dnia Ewangelia wg. św. Łukasza, która mówiła o siewcy i dobrej glebie. Do tej Ewangelii nawiązał też swoją homilię arcybiskup. Mówił, że Caritas zaczyna nowy rok siewu. Caritas jest zarazem i siewcą i glebą. Glebą są nasze serca: dobre albo złe. A tylko dobre ziarno wydaje dobry plon. Nawoływał też, by mieliśmy otwarte serca dla każdego potrzebującego. Przestrzegał również, byśmy nie chlubili się ze swoich dobrych uczynków, bo takich uczynków Bóg nie przyjmuje. Prosił, byśmy byli dobrymi siewcami i mieli zawsze dobre intencje i czyste oraz otwarte na każdego bliźniego serca.
— Do tej uroczystości szykowaliśmy się prawie miesiąc. Zależało nam głównie, by do akcji charytatywnej przyciągnąć jak najwięcej młodzieży, a nawet dzieci i jak widzicie, efekt jest większy niż spodziewaliśmy się — powiedziała „Kurierowi” organizatorka święta Justyna.
Uwieńczeniem uroczystej Mszy św. było przyjęcie nowych członków do organizacji Caritasu. Wszyscy musieli podejść do ołtarza, arcybiskup modlił się nad nimi, błogosławił, każdemu wręczył obrazy Michała Archanioła, który bardzo skutecznie odpędza w chwilach pokusy od nas szatana, wręczył także znaczki członków Caritasu.
Był to bardzo wzruszający moment, bo zgłosiło się mnóstwo ludzi, głównie młodzieży, a nawet młodzieży szkolnej. Próbowałam wszystkich policzyć, ale już gdzieś koło pięćdziesiątki wszystko mi się poplątało. Z pewnością nowych siewców było grubo poza pięćdziesiąt. Były wielkie oklaski, pieśni dziękczynne za nowych siewców i żniwiarzy.
Po Mszy św. jeszcze dla wszystkich obecnych była agapa, czyli słodki stół. Słowem, był to piękny dzień, który dał nam Pan. Ludzie powoli się rozchodzili, a wszyscy rozmawiali o pięknie zorganizowanej uroczystości.