Więcej

    Goodbye mój Lit, goodbye…

    Czytaj również...

    Od 15 stycznia litewską narodową walutą staje się euro            Fot. Marian Paluszkiewicz
    Od 15 stycznia litewską narodową walutą staje się euro Fot. Marian Paluszkiewicz

    Tę parafrazę słynnego przeboju sprzed wielu lat „Goodbye My Love Goodbye” w wykonaniu słynnego Greka Demisa Roussosa, dziś mogliby śpiewać litewscy artyści na pożegnanie lita. 15 stycznia, jest ostatnim dniem, kiedy litewska narodowa waluta jest w obiegu.

    Od jutra litewską narodową walutą staje się euro. Ale przebój Roussosa nie jest jedyną paralelą łączącą dziś Litwę z Grecją. Bo gdy nasz kraj staje się nowym członkiem europejskiej unii walutowej, objęta kryzysem Grecja coraz poważniej zastanawia się nad opuszczeniu strefy euro, by już z przywróconą narodową walutą ratować swój kraj przed zapaścią gospodarczą. Z takim ewentualnym postanowieniem godzi się też unijna potęga gospodarcza — Niemcy, które również są zdania, że z narodową drachmą Grecja lepiej sobie poradzi z kryzysem w gospodarce.
    Tymczasem na Litwie planuje się w tych dniach szereg uroczystości z okazji przyjęcia euro. Wieczorem w środę w Pałacu Władców odbyło się uroczyste przyjęcie z udziałem zagranicznych gości, w tym z przewodniczącym Rady Europy, Donaldem Tuskiem.

    W Wilnie, ale głównie na najwyższych szczeblach władzy, panuje przekonanie, że europejska waluta doda nam bezpieczeństwa i stabilności zarówno finansowej, jak i ekonomicznej. W podręcznikowej wykładni za tę stabilność odpowiadają większe przychody i zyski spółek, a w konsekwencji tego większe wpływy do budżetu państwa. I na pewno tak będzie, przynajmniej w okresie wprowadzenia euro. Bo jak wcześniej już pisaliśmy, przed wejściem europejskiej waluty 1 stycznia 2015 roku wzrosła konsumpcja. Część społeczeństwa uznała bowiem, że zrobienie zakupów na zapas jest najlepszym sposobem na pozbycie się ostatnich litów. Ten nastrój potęgował tzw. szał przedświątecznych zakupów, dlatego w końcu grudnia i na początku stycznia z półek sklepowych znikały produkty o długim terminie ważności oraz sprzęt RTV i AGD. Kolejna podręcznikowa zasada mówi, że jeśli podaż nie nadąża za popytem, to ceny idą w górę. I poszły.

    Według podanych właśnie danych Departamentu Statystyki (DS), już w grudniu ceny wzrosły aż na 34 ze 100 produktów i usług objętych monitoringiem przez urząd statystyki na okres wprowadzenia euro. Drożały, choć czasem minimalnie, podstawowe artykuły spożywcze — chleb o 2 proc., makaron o 1 proc., mleko o 1,7 proc., sól aż o 5 proc.
    Ceny pozostałych towarów i usług pozostały stabilne albo spadły. Spadły głównie z powodu obniżek cen paliwa. Te w grudniu w porównaniu do listopada ubiegłego roku spadły o 6,7 proc. na olej napędowy i o 6,4 proc. na benzynę.

    Styczniową huśtawkę cen poznamy dopiero w lutym, ale w przekonaniu większości konsumentów nowe ceny w euro nie cieszą. Po ich przeliczeniu z litów, handlowcy i świadczący usługi „zaokrąglili” je bowiem głównie do większej wartości wszędzie tam gdzie można było.
    — Za usługi swojego fryzjera zawsze płaciłem 15 litów. Dziś w euro zapłaciłem już ponad 15,5 litów, czyli równe 4,5 euro. Niby niewiele drożej, a jednak przykro. Tym bardziej, że nie jestem pewien, czy jak przyjdę za miesiąc, nie będę musiał zapłacić już okrągłe 5 euro — mówi „Kurierowi” Edward z rejonu wileńskiego.

    tusk 15
    Prezydent Litwy Dalia Grybauskaitė podczas spotkania z przewodniczącym Rady Europy Donaldem Tuskiem, który przyjechał na Litwę pożegnać Lita i powitać Euro Fot. president.lt

    Podobne „drobne przykrości” (według danych DS na poziomie 0,5 proc.) spotykają klientów kwiaciarni, piekarni, szewców i dentystów oraz oczywiście klientów centrów handlowych. Za obiad w kawiarni (restauracji) też płacimy drożej. Według urzędu statystycznego o 0,3 proc.
    Po większych wydatkach w sklepach i punktach usługowych klienci wciąż mogą zrelaksować się na stacjach paliwowych, gdzie ceny nadal spadają. Nie ma to jednak żadnego związku z wprowadzeniem euro, lecz ze światową tendencją spadku cen ropy naftowej. A światowi eksperci mają dla wszystkich tankujących kolejną dobrą nowinę, bo uważają, że niskie ceny ropy — na poziomie około 50 dolarów amerykańskich — utrzymają się w ciągu całego 2015 roku. Jedno więc jest pewne, że po droższe zakupy w euro będziemy jeździli taniej i niekoniecznie do najbliższego centrum handlowego. Bo, jak zbadała Litewska Telewizja Publiczna, rośnie liczba wyjeżdżających po zakupy do Polski. Zachęca do tego nie tylko taniejące paliwo i tradycyjnie niższa cena w polskich supermarketach, ale też słabnący w stosunku do euro kurs złotego, wobec czego zakupy w Polsce dla litewskich konsumentów stają się jeszcze tańsze.

    Według oceny polskiego Urzędu Statystycznego, przekraczający polsko-litewską granicę zostawiają w Polsce 5 proc. wszystkich wydatków przyjezdnych z zagranicy. Według obliczeń niektórych litewskich organizacji branżowych, ta suma może wynosić około 1 mld litów, czyli około 300 mln w naszej nowej walucie.
    Tymczasem z Polski na Litwę pożegnać Lita i powitać Euro przyjechał Donald Tusk. Wczoraj wieczorem wziął on udział w uroczystym przyjęciu, które litewskie władze organizują na powitanie Euro. Dla niektórych będzie to jednak przede wszystkim wieczór pożegnalny z Litem.

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    220. rocznica III rozbioru Rzeczypospolitej Obojga Narodów

    Dokładnie 220 lat temu z mapy Europy, w jej samym centrum, zniknął unikalny organizm państwowy, który na parę lat przed jego unicestwieniem zdążył jeszcze wydać na świat pierwszą na kontynencie konstytucję. Na jej podstawie miało powstać współczesne, demokratyczne na...

    Kto zepsuł, a kto naprawi?

    Przysłowie ludowe mówi, że „gdzie diabeł nie może, tam babę pośle”. I tak zazwyczaj w życiu bywa. W polityce też. Po zakończeniu maratonu wyborczego w Polsce nasz minister spraw zagranicznych Linas Linkevičius wybiera się do Warszawy. Będzie szukał kontaktów z...

    Oskubać siebie

    Będący już na finiszu przetarg na bojowe maszyny piechoty został raptem przesunięty, bo Ministerstwo Ochrony Kraju tłumaczy, że otrzymało nowe oferty bardzo atrakcyjne cenowo i merytorycznie. Do przetargu dołączyli Amerykanie i Polacy. Okazało się, co prawda, że ani jedni,...

    Odżywa widmo atomowej elektrowni

    Niektórzy politycy z ugrupowań rządzących, ale też część z partii opozycyjnych, odgrzewają ideę budowy nowej elektrowni atomowej. Jej projekt, uzgodniony wcześniej z tzw. inwestorem strategicznych — koncernem Hitachi — został zamrożony po referendum 2012 roku. Prawie 65 proc. uczestniczących w...