Więcej

    Mołdawia — mały kraj z dużymi problemami (1)

    Czytaj również...

    Najlepiej w Kiszyniowie wygląda odnowiona klasycystyczna katedra Narodzenia Pańskiego, która posiada rangę głównej prawosławnej świątyni Mołdawii Fot. Waldemar Szełkowski
    Najlepiej w Kiszyniowie wygląda odnowiona klasycystyczna katedra Narodzenia Pańskiego, która posiada rangę głównej prawosławnej świątyni Mołdawii Fot. Waldemar Szełkowski

    Minęło ponad rok od podpisania w Wilnie przez Mołdawię umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską, co ostatecznie ustawiło ją na drodze do członkostwa w Unii Europejskiej.

    Nastąpiło to 10 lat później od Litwy, chociaż historia tych krajów w XX w. niewiele się różni, pomijając oczywiście okres międzywojenny, kiedy Mołdawia nie miała własnej państwowości, będąc częścią królestwa Rumunii. Natomiast od 1939 r. Mołdawia doświadczyła tego samego losu co kraje bałtyckie, a częściowo też Polska, z tą niewielką różnicą, że w latach 1941-1944 Litwę okupowały wojska III Rzeszy, a do Besarabii powróciły wspierane przez Niemców władze rumuńskie. Po wojnie oba kraje obowiązywało „budowanie komunizmu”, również była kolektywizacja, zesłania, rusyfikacja. Z odrodzeniem narodowym i ogłoszeniem niezależności Litwa niedużo wyprzedziła Mołdawię, ale już w drodze do Europy Mołdawia pozostała mocno w tyle.

    Szczytem potęgi Mołdawii uznaje się panowanie Stefana III Wielkiego Fot. Waldemar Szełkowski
    Szczytem potęgi Mołdawii uznaje się panowanie Stefana III Wielkiego Fot. Waldemar Szełkowski

    „Mały kraj z dużymi problemami” — samokrytycznie powiadają Mołdawianie. Kulejąca ekonomika, kryzysy polityczne, niepokorni Gagauzi i największy problem – Naddniestrze. Po ogłoszeniu w sierpniu 1991 r. niezależności od ZSRS u części społeczeństwa automatycznie powstała kwestia ponownego połączenia się z Rumunią bądź nie. W niektórych regionach były mocne sympatie prorosyjskie. Wszystko to miało wpływ na konflikt w 1992 r.
    Należy przypomnieć, że nie zawsze był to „mały kraj”. Historyczne określenie terytorium Państwa Mołdawskiego do dziś nie jest jednoznacznie sprecyzowane, konkretne. Rzec można „błądziło”, poszerzając się lub odwrotnie, aż się skurczyło do granic dzisiejszej Mołdawii.

    Początki Hospodarstwa Mołdawskiego, stworzonego w połowie XIV w. przez zbuntowanego wobec Węgier księcia Bogdana I, obejmowały wydartej Węgrom terytorium obecnej Bukowiny. Ciągle walcząc, nie tylko o zachowanie niezależności, ale też o zwiększenie terytorium, hospodarowie Mołdawii nieraz szukali oparcia w sąsiednich krajach, niejednokrotnie uznając się za lennika Polski.
    Szczytem potęgi Mołdawii uznaje się panowanie Stefana III Wielkiego (1457-1504). Wówczas obszar Hospodarstwa był ponad trzechkrotnie większy od dzisiejszej Mołdawii, obejmował ziemie Bukowiny, Besarabii, tzw. Zachodniej Mołdawii (obecnie terytorium wschodniej Rumunii) oraz Budziaku sięgając Morza Czarnego. Stefan Wielki, lawirując między silniejszymi sąsiadami, potrafił zachować względną niezależność oraz rozwijać swój kraj. Dwukrotnie składał hołdy lenne Polsce, również Węgrom, jednocześnie angażował się aktywnie w sprawy wewnętrzne Wołoszczyzny, na tronie osadzając własnych kandydatów. W bitwie pod Vaslui pokonał Turków. Było to pierwsze duże zwycięstwo nad Imperium Osmańskim.
    „Za króla Olbrachta wyginęła szlachta” – tragiczne powiedzenie dotyczy właśnie dziejów Polski i Mołdawii, kiedy hospodar Stefan III ostatecznie zmienił front i skutecznie zaatakował idące przeciw Turcji wojska Polskie. Powodem ponoć była otrzymana od Węgrów informacja, iż faktycznym celem polskiej wyprawy będzie nie tylko pokonanie Turków i odbicie portów czarnomorskich z ich rąk, ale także osadzenie na tronie mołdawskim polskiego księcia Zygmunta. W dowolnym wypadku zerwanie stosunków z Polską uzależniło Mołdawię od Imperium Osmańskiego na najbliższe trzysta lat.

    W Kiszyniowie częstym zjawiskiem są kioski ze wszelakim towarem, bazary lub po prostu przy poszczególnych ulicach handlujący ludzie Fot. Waldemar Szełkowski
    W Kiszyniowie częstym zjawiskiem są kioski ze wszelakim towarem, bazary lub po prostu przy poszczególnych ulicach handlujący ludzie Fot. Waldemar Szełkowski

    Od 1812 r., kiedy Rosja po kolejnej wojnie z Turcją, przyłączyła do siebie wschodnią część Mołdawii (Besarabię), losy oddzielonych od siebie rosyjsko-turecką granicą dwóch części Hospodarstwa, potoczyły się odrębnie. Besarabia i Budziak pozostały w granicach Rosji do 1918 r. Okrojone wasalne Hospodarstwo Mołdawskie, wciąż istniejące na ziemiach między Karpatami a Prutem, w drugiej połowie XIX w. zjednoczyło się z Wołoszczyzną i wyzwoliło się spod dominacji tureckiej. Początkowo jako Zjednoczone Księstwa Mołdawii i Wołoszczyzny, a w roku 1862 nazwę tę zastąpiono Zjednoczonym Księstwem Rumunii, nawiązując do historii starożytnego Rzymu.
    Przed muzeum narodowym w Kiszyniowie zdziwienie moje wywołał widok rzeźby rzymskiej wilczycy, na co przewodniczka odrzekła: „Przecież niegdyś również te ziemie, Mołdawii i Rumunii, należały do Imperium Rzymskiego, a i język do łaciny jest podobny…”.

    Nawiązanie do Rzymu oczywiście podnosi prestiż państwa, a w tzw. „liście Neacsu” po raz pierwszy wymienia się nazwę Rumunii, co też ma ukazywać więź ze starożytną rzymską Dacją. W „liście Neacsu” z XVI w. bojar wołoski określa Wołoszczyznę słowami: „Teara Rumâneasca”, dosłownie „Ziemia Rumuńska”. Jest to także najstarsze pisane świadectwo języka rumuńskiego.
    Zdawałoby się, że w celach pogodzenia dwóch krain w jednym państwie, nazwa Mołdawii już na zawsze będzie skreślona. Paradoksalne, ale dzięki bolszewikom, nazwa odrodziła się i kilka miesięcy istniała Mołdawska Republika Ludowa, powołana w grudniu 1917 r. przez probolszewicko nastawioną Radę Krajową. Po przyłączeniu Besarabii do Rumunii, czego ZSRS nigdy nie uznał, z resztek terenów nad lewym biegiem Dniestru oraz południowo-wschodniej Ukrainy, gdzie przynajmniej 20-30 proc. mieszkańców podawało się za Mołdawian, stworzono karłowatą autonomiczną republikę Mołdawii. Po pakcie Ribbentrop-Mołotow i zagarnięciu Besarabii, w 1940 r. powołano Mołdawską Socjalistyczną Republikę Radziecką ze stolicą w Kiszyniowie.
    Fakt reaktywowania nazwy Mołdawii ukazuje cele Moskwy – tworzyć przeciwwagę dążeniom Rumunii do inkorporacji Besarabii.
    Nie tylko przeszłością, również kulturą, religią, a najważniejsze językowo Mołdawia ma mocne powiązania z Rumunią. Oczywiście, istniejąca 200 lat granica, z niedużą przerwą w okresie międzywojennym, a szczególnie okres powojenny, wpłynęły na tworzenie się społeczeństwa o innej mentalności.

    W autokefalicznym Rumuńskim Kościele Prawosławnym, do którego należy także Mołdawia, używa się alfabetu łacińskiego Fot. Waldemar Szełkowski
    W autokefalicznym Rumuńskim Kościele Prawosławnym, do którego należy także Mołdawia, używa się alfabetu łacińskiego Fot. Waldemar Szełkowski

    „Czy możemy dogadać się we własnym języku z Rumunami? – odpowiadała przewodniczka w Kiszyniowie, gdy poruszyłem lingwistyczne tematy. — Oczywiście tak! Nasz mołdawski jest po prostu odmianą rumuńskiego”.
    Język mołdawski (grupa języków wschodnio-romańskich) naukowcy zazwyczaj utożsamiają z językiem rumuńskim, uważając za jego regionalną odmianę. Chociaż można polemizować — czy to język rumuński nie jest odmianą języka mołdawskiego. Faktem jest, że rumuński język literacki rozwinął się głównie na bazie narzecza mołdawskiego oraz to, że mołdawskie teksty literackie są najbardziej zabytkowe spośród wszystkich tekstów rumuńskich. Poszukiwanie pierwszeństwa przypominać może dyskusję, co było wcześniej – czy kura, czy jajko? Niewątpliwie jednak są to języki pokrewne.
    Więź z Rumunią dzisiejsze Państwo Mołdawskie podkreśla na wiele sposobów. Identyczne są barwy flagi, z tą tylko różnicą, że w centrum mołdawskiej jest herb ich państwa, przedstawiający brązowego orła mającego na piersi tarczę herbową z mołdawskim turem, a w grudniu 2013 r. Trybunał Konstytucyjny Mołdawii uznał język rumuński językiem urzędowym kraju. Wcześniejszy „język mołdawski” oznacza teraz język rumuński stosowany na terytorium Mołdawii. W języku nie zmieniło się nic, ale ideologicznie są już bliżej Rumunii. Poza tym blisko 25 proc. mieszkańców Mołdawii posiada jednocześnie obywatelstwo Rumunii.

    Język mołdawski (vel rumuński), podobnie jak samo państwo, przeszedł szereg zmian, zwłaszcza w pisowni. Początkowo w Hospodarstwie Mołdawskim używało się cyrylicy jak w każdym prawosławnym państwie w średniowieczu. Tak też pozostało we wschodniej części, w Besarabii, zajętej przez Rosję. W Rumunii jednak, z przyczyn politycznych, w 1860 r. nastąpiło przejście na alfabet łaciński.
    Język rumuński kiedyś zawierał około 50 proc. słów pochodzenia słowiańskiego, zanim w XIX wieku nie zastosowano masowej „relatynizacji” i nie zredukowano udziału „słowiańszczyzny” do poziomu poniżej 20 proc. W Mołdawii zachowało się więcej wpływów słowiańskich i archaizmów, ale tak samo, jak w Rumunii ostatecznie wprowadzono w 1989 r. alfabet łaciński.

    Cdn.

     

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Bitwa niemeńska. Ostateczne zwycięstwo

    Wiktoria pod Warszawą nie przesądziła jeszcze o zwycięstwie w wojnie polsko-bolszewickiej. Lenin nie odwołał światowej rewolucji, a Tuchaczewski był jeszcze pewien swojego zwycięstwa i jego rozkazy wciąż mówiły o zajęciu Warszawy. Nad Niemnem, przede wszystkim w okolicy Grodna, bolszewicy...

    Warszawa również wileńską krwią obroniona

    Zwycięska Bitwa Warszawska 15 sierpnia 1920 r. i wygrana wojna polsko-bolszewicka przekonały Polaków, że po wielu latach rozbiorów i klęsk można pokonać wroga o wiele liczniejszego. Polskie zwycięstwo uchroniło Europę przed bolszewickim barbarzyństwem, a małym narodom na 20 lat...

    Plecak szykować czas (2)

    Powracam z nostalgią do zdjęć, notatek i reportaży, wspomnień z włóczęg bliższych i dalszych, czym nieraz dzielę się na Facebooku. Nie tylko przeszłością żyję, wciąż powstają plany ruszenia w siną dal. To już prawie 30 lat takiego życia... życia...

    Plecak szykować czas (1)

    Powracam z nostalgią do zdjęć, notatek i reportaży, wspomnień z włóczęg bliższych i dalszych, czym nieraz dzielę się na Facebooku. Nie tylko przeszłością żyję, wciąż powstają plany ruszenia w siną dal. To już prawie 30 lat takiego życia... życia...