„Bardzo miło nam było gościć u naszych Rodaków w Druskiennikach. Życzymy Wam pięknej nowej siedziby oraz powiększenia grona członków, a także, byście nie stracili determinacji w dążeniu do zamierzonych celów”.
Taki wpis z datą 3 sierpnia roku 2009 widnieje w Księdze Gości, jaką prowadzi Dom Polski w Druskiennikach. Dom, który właśnie od tego roku rozpoczął zupełnie nowy etap. Etap związany z odnową nie tylko zewnętrzną, ale też odrodzeniem działalności Polaków w tym znanym uzdrowisku litewskim.
— Właśnie sześć lat temu, w kwietniu, dzięki pomocy „Wspólnota Polska” otrzymaliśmy ten budynek przy ulicy Klonių, który bardzo potrzebował remontu — wspomina prezes oddziału ZPL w Druskiennikach Helena Ališkevičienė. — Początek był bardzo ciężki, dom był w bardzo złym stanie, gnił, ściany poszarpane, dwie werandy należało rozebrać, kaloryfery zamienić itd. itp.
O tym tak niełatwym etapie można pisać dużo i tylko sama prezes wie, ile trudu, nieprzespanych nocy musiała przeżyć, aby doprowadzić ten dom do takiego stanu, w jakim jest dziś. Schludny, zadbany, zupełnie nie przypomina starej budowali, jaka tu była jeszcze tak niedawno. A co najważniejsze, Dom stał się prawdziwym domem dla tutejszych Polaków, którzy tu mają wspólne wigilie, obchodzą Święto Niepodległości Polski oraz swoje mniejsze i większe jubileusze.
Opasłe albumy zdjęć leżące w Domu są świadectwem tego, jak to przed pięciu laty pięknie tu był obchodzony jubileusz, dziś już nieżyjącej, naówczas 90-letniej członkini Bronisławy Gurevičienė, czy też imieniny Teresy Igumnowej, członkini chóru kościelnego w Druskiennikach, czy też jak witano rodaków z Australii, którzy odpoczywali w Druskiennikach i byli gośćmi również Domu Polskiego.
To właśnie Wanda Adamska z Australii pozostawiła taki wpis: „Jestem wzruszona i zachwycona tym, co zastałam po rozmowie z panią Heleną i życzę wszystkiego co dobre, co piękne, co można zrobić dla naszej ukochanej Ojczyzny”.
A ten dorobek jest niemały. Mówiąc o nim prezes przede wszystkim podkreśla, że byłby niemożliwy, gdyby nie dar Narodu Polskiego, czyli sfinansowanie prac remontowych przez dotację Senatu Rzeczypospolitej Polskiej Stowarzyszenie „Wspólnota Polska”.
Bo kiedy już są pomieszczenia takie właśnie — czyste, jasne, schludne z biblioteką — tu na miejscu można przeprowadzać wiele spotkań. Co nie oznacza, że ograniczają się tylko swym terenem. Członkowie koła składają co roku kwiaty na grobie Marszałka Józefa Piłsudskiego, organizują wypady do innych miast, mają kontakty z innymi oddziałami ZPL działającymi na Litwie. Szczególnie bliskie kontakty mają z orańskim oddziałem ZPL. Podejmują liczne delegacje i poszczególnych gości z Polski, którzy Druskienniki odwiedzają lub tu wypoczywają.
Przed domem zbudowana została wiata turystyczna, by rodacy mogli się zebrać, podyskutować, wypić kawę.
— Wiele już lat łączą nas bardzo ścisłe kontakty z malarzami gdańskimi, którzy w Druskiennikach mają swoje doroczne pokazy — mówi Ališkevičienė. — Zawdzięczamy tę współpracę energicznej pani Marii Flisek z Gdańska, która z nami takie kontakty zawarła. A rozpoczęło się wszystko bardzo prozaicznie — przypomina Helena. — Kiedy otrzymałam ten dom i zabrałam się do prezesowania, to zaczęłam myśleć, jak zaprosić do nas więcej rodaków. Rozwiesiłam więc w prawie każdym sanatorium informację o tym, że taki Dom w Druskiennikach działa. No i pani Maria była jedną z pierwszych, kto z nami się skontaktował i kto tak wiernie tę współpracę utrzymuje — mówi nasza rozmówczyni.
Codzienna praca Domu — to wiele aspektów. Członkowie ZPL w większości ludzie starsi, młodzież języka polskiego raczej nie zna. Praca szkółki sobotniej (nauki języka polskiego) na pewien czas została zawieszona (pani jest na urlopie macierzyńskim). Słowem, są większe i mniejsze kłopoty. Ludzie, owszem, chętnie przychodzą na wieczorki, na jakieś uroczystości, ale ta praca codzienna — sprzątanie, podawanie kawy, herbaty, mycie naczyń — to już bierze na swoje barki sama prezes. Czasami ma wszystkiego dość i sądzi, że ktoś inny musi tę schedę prezesowania po niej przejąć.
Właśnie na dzisiejszej konferencji druskiennickiego oddziału prezes, jak i członkowie oddziału, zadecydują, czy ma nadal prowadzić to,co tak sukcesywnie robiła przez ostatnie sześć lat.