
„Obietnice i zwlekanie polityków niszczą demokrację”, „Statut służb wewnętrznych = bezpieczeństwo społeczeństwa”, „Będziemy towarzyszyć wam aż do wyborów” ― plakaty z takimi napisami wczoraj, 18 czerwca, trzymali funkcjonariusze pod Sejmem. Towarzyszył im hałas gwizdków i klaksonów samochodowych oraz kilka przebranych „duchów”.
Tak wyglądał protest, który Związki Zawodowe Urzędników Statutowych zorganizowały na Placu Niepodległości. Związki wyrażały niezadowolenie z powodu opóźnienia przyjęcia nowego statutu służb wewnętrznych i innych ustaw. Udział w proteście wzięło około 100 policjantów, strażaków i funkcjonariuszy Straży Granicznej.
― Już od 6 lat czekamy na to, aż słudzy narodu podejmą decyzję, o której nam dawno obiecali. Ale widocznie politycy nie chcą, aby funkcjonariusze otrzymywali lepsze wynagrodzenie za sumiennie wykonywaną i trudną pracę. Widocznie nie chcą, aby było dostojnie chronione zdrowie i życie funkcjonariuszy i żeby oni mieli szereg innych gwarancji socjalnych. Wstyd! ― wołał do zebranych szef związków Vladimiras Banelis.
Protestujący mu wtórowali i do skandowanego „Wstyd!” dodawali ogłuszający hałas gwizdków. Wrażenie wzmocniło kilkanaście samochodów policyjnych, strażackich i Służby Granicznej, które co pewien czas przejeżdżały obok Sejmu i używały klaksonów.
W rozmowie z dziennikarzami Banelis zaznaczył, że dreptanie polityków w tym samym miejscu nie pozwala na stworzenie atrakcyjnego i silnego systemu służb wewnętrznych, do których chcieliby się przyłączyć profesjonalni funkcjonariusze.
Tymczasem kilku posłów wyszło na plac, aby przywitać się z protestującymi i zapewnić, że ich frakcje parlamentarne przegłosują za przyjęciem statutu. Byli wśród nich starosta sejmowej frakcji Partii Pracy Kęstutis Daukšys, Petras Gražulis z Partii „Porządek i Sprawiedliwość” oraz konserwatyści Agnė Bilotaitė i Jurgis Razma.
― Przykro przyznać, że nasi funkcjonariusze zarabiają najmniej w całej Unii Europejskiej, to po prostu poniżający fakt. Ten projekt (nowego statutu służb wewnętrznych ― przyp. red.) jest swoistym papierkiem lakmusowym, który pokaże, komu najbardziej zależy na bezpieczeństwie naszego kraju — mówiła Bilotaitė.
Posłanka zaznaczyła, że realizacja projektu kosztowałaby państwo około 30 mln euro.
― W skali państwa jest to naprawdę racjonalna suma, na którą możemy sobie pozwolić, aby utworzyć efektywny i współczesny system, który byłby w stanie zatroszczyć się o bezpieczeństwo naszych obywateli — stwierdziła Bilotaitė.
W projekcie nowego statutu służb wewnętrznych oprócz wyższych wynagrodzeń dla najmniej zarabiających funkcjonariuszy przewidziane są też poprawki, mające na celu uatrakcyjnienie zawodów policjanta, strażaka czy funkcjonariusza Służby Granicznej dla młodzieży. Przewidziane są nowe gwarancje socjalne, takie jak: państwowe finansowanie studiów zawodowych dla funkcjonariuszy, doskonalsze ubezpieczenie socjalne, 40-godzinowy tydzień pracy i in.
Warto zaznaczyć, że wczorajszy protest miał elementy teatralne.
Obok protestujących żwawo kręciło się kilku funkcjonariuszy przebranych w duchów. W rękach trzymali łopaty, a twarze mieli przykryte maskami z narysowanym znakiem zapytania. „Grabarze wymiaru sprawiedliwości” ― tak siebie nazywały „duchy”.
Organizatorzy stwierdzili, że w przypadku nieprzyjęcia nowego statutu, zamiast znaków zapytania na maskach znajdą się zdjęcia tych polityków, którzy najbardziej sprzeciwiali się nowelizacjom.
Vladimiras Banelis zapewnił, że w przypadku, gdy statut nie zostanie przyjęty, związki będą organizowały większe akcje protestacyjne. Rozważanie tej kwestii w Sejmie odbywało się m. in. wczoraj, w dzień protestu, jednak w chwili zamknięcia numeru gazety, żadna decyzja jeszcze nie była przyjęta.