
Podczas gdy coraz więcej naszych obywateli udaje się na zakupy do Polski, na Litwie w kontekście tej sytuacji powstają nowe biznesy. Niektórzy mieszkańcy oferują grupom chętnych wyjazdy do polskich sklepów.
Są także tacy, którzy za określoną opłatę wiozą towary z Polski na Litwę. Na internetowych portalach ogłoszeniowych pojawia się więc coraz więcej ogłoszeń typu „wieziemy na zakupy do Polski”.
Ceny takich podróży różnią się w zależności od tego, jakim transportem się jedzie, z jakiego miasta się wyrusza, gdzie konkretnie klienci chcą zrobić zakupy, jak duża grupa się zbierze. Za możliwość nabycia tańszych towarów w sklepach lub na rynkach w Suwałkach, Augustowie czy Sejnach można zapłacić więc od 15 do 30 euro.
― Jest to trochę „smutny” biznes, ale nieźle się opłaca. Smutny jest dlatego, bo znaczy, że nasi ludzie po prostu nie mogą pozwolić sobie kupować towary na Litwie w adekwatnych cenach. Od wprowadzenia euro wszystko zdrożało co najmniej o 30 procent, niektóre ceny podskoczyły nawet 2 razy. A przecież w Polsce było taniej jeszcze kiedy mieliśmy lity. Teraz więc tym bardziej opłaca się tam jechać ― tłumaczy w rozmowie z „Kurierem” Alvydas z Olity.
Już od prawie roku mężczyzna kilka razy w tygodniu swoim mikrobusem wozi chętnych na zakupy do Suwałk. Klienci płacą mu za usługi po 15-20 euro.

― Naprawdę opłacają się takie zakupy. Ludzie nie tylko po tańszą kiełbasę do Polski jadą. Oprócz żywności kupują tam też ubrania, obuwie, kosmetyki, technikę czy jakiś sprzęt kuchenny. Tak naprawdę, to nawet głupio by jakoś wyglądało, gdybyśmy zostawiali fortunę w naszej Maximie, podczas gdy mieszkamy tak blisko Polski ― mówi Alvydas.
Dodaje jednak, że do sąsiedniego kraju na zakupy udają się nie tylko mieszkańcy miast znajdujących się bliżej granicy. Podobne wyjazdy są organizowane także m. in. z Poniewieża, Kowna, Szawel, Wilna, a nawet Kłajpedy.
Niektórzy mieszkańcy tymczasem zaoszczędzają kooperując się na wyjazdy do Polski wraz z sąsiadami.
― Jedziemy do Suwałk albo Augustowa na zakupy mniej więcej raz w miesiącu. Organizujemy wszystko razem z sąsiadem i szwagrem. Moim samochodem jedziemy co trzeci raz, a pozostałe dwa razy wyruszamy albo autem szwagra, albo sąsiada. Udajemy się we trójkę, aby w samochodzie zostało jak najwięcej miejsca. Żony zawsze dają listę z potrzebnymi produktami, zwykle jednak kupujemy podobne towary: od oleju, masła, mięsa po papier toaletowy i kosmetyki ― opowiada nam 37-letni Mindaugas z Mariampola i żartuje, że trójka przyjaciół korzysta w ten sposób z okazji, aby podczas podróży odpocząć od swoich żon.
Mężczyzna zaznacza, że obecna sytuacja przypomina mu w pewnym sensie to, co się działo przed ponad 20 laty.
― Historia lubi się powtarzać, przynajmniej częściowo. Pamiętam, jak wtedy wielu jechało do Polski, aby coś sprzedawać. Teraz znowu tam jedziemy, ale po to, żeby kupować, bo u nas ceny są szokujące ― zaznacza rozmówca.
Podkreśla, że winne w tym jest nie tylko państwo, ale także grabieżcze sieci handlowe, które są nacelowane jedynie na powiększanie swoich zysków.
― A wiadomo, że na Litwie przedsiębiorcy zawsze chcą 200-, 300-procentowego zysku. Ceny w sklepach więc idą w górę, a jednocześnie buduje się coraz więcej sklepów. Rosną jak grzyby po deszczu! Za czyje pieniądze? Za nasze… ― oburza się Mindaugas.
Warto zaznaczyć, że polską produkcję w dostępnej cenie można nabyć także poprzez internet. W tym roku na przykład na Litwie rozpoczął działalność internetowy sklep „Jumper”, który oferuje mieszkańcom towary z Polski i Wielkiej Brytanii. Co prawda, kupić w ten sposób można ubranie, obuwie, sprzęt elektroniczny, ale nie żywność.
***
Z danych Głównego Urzędu Statystycznego Polski wynika, że w całym zeszłym roku wydatki cudzoziemców w Polsce wyniosły ok. 37,7 mld zł. To o 6,4 proc. więcej niż rok wcześniej. Najwięcej zakupów w Polsce robią Ukraińcy, Niemcy, Litwini, Słowacy i Czesi. Dla mieszkańców UE ceny w Polsce są niskie z powodu stosunkowo słabego złotego oraz ze względu na niską stawkę VAT na żywność. W Polsce VAT na żywność nieprzetworzoną wynosi 5 proc., a na przetworzoną ― 8 proc. Na Litwie zaś VAT wynosi 21 proc.