Wchodzimy na Starówkę przez najsłynniejszą wileńską bramę i idziemy ulicą Ostrobramską kilkaset metrów, w kierunku gmachu z numerem 5. Jest to jeden z najpiękniejszych budynków w stolicy, który był świadkiem istotnych momentów historii Wilna.
Dziś mieści się tu Litewska Filharmonia Narodowa, będąca najstarszą i największą instytucją podległą rządowi, zajmującą się promowaniem muzyki klasycznej oraz organizowaniem koncertów na Litwie i za granicą. Znajduje się tu siedziba Litewskiej Narodowej Orkiestry Symfonicznej, Litewskiej Orkiestry Kameralnej, Państwowego Kwartetu Wileńskiego, Kwartetu Čiurlionisa oraz zespołu Musica Humana. W 1998 r. filharmonia oficjalnie uzyskała status narodowej instytucji kultury.
Filharmonia jak drugi dom
Przy wejściu głównym czeka na nas Janina Pranaitytė, wieloletnia konferansjerka Litewskiej Filharmonii Narodowej. Obecnie prowadzi wycieczki edukacyjne, podczas których publiczność ma też okazję obserwowania prób wykonawców.
– Tegoroczny, 78. sezon dla filharmonii jest wyjątkowy i pełen wyzwań, ponieważ w tym roku rozpoczęła się gruntowna renowacja. Ostatnia miała miejsce jeszcze w czasach sowieckich. Wszyscy na to długo czekaliśmy, zmiany były konieczne. Jednak z uwagi na odbywający się właśnie remont zła wiadomość czeka na tych, którzy chcieliby teraz przyjść tu na koncert, budynek jest bowiem niedostępny dla publiczności. Potrzeba jeszcze trochę cierpliwości, wkrótce wykonawcy będą mogli wrócić na naszą odnowioną scenę – mówi „Kurierowi Wileńskiemu” Janina Pranaitytė, która chyba bardziej niż kto inny czeka na zakończenie renowacji, gdyż traktuje filharmonię jak swój drugi dom. Nic dziwnego, poświęciła pracy w tym budynku 45 lat swego życia i dziś wielu nieoficjalnie uznaje ją za patronkę wileńskiej filharmonii.
Obecnie zaplanowane koncerty i wydarzenia odbywają się w innych przestrzeniach kulturalnych stolicy oraz miast całej Litwy – najwięcej w wileńskim Pałacu Władców i sali koncertowej Compensa.
Podczas remontu ma zostać zainstalowany nowy system wentylacji pod podłogami, pojawią się nowe siedzenia, wymienione zostanie oświetlenie. Renowacji zostanie poddane także foyer. Filharmonia planuje zakup kilku dużych instrumentów, m.in. fortepianu wytwórni Steinway & Sons, będącego światowym standardem w salach koncertowych. Odnowiona filharmonia będzie ponownie dostępna dla zwiedzających w listopadzie.
Gmach przebudowany na początku XX wieku
W miejscu, gdzie obecnie jest filharmonia, wcześniej znajdował się dom gościnny dla kupców przybywających z Nowogrodu, Pskowa i Moskwy. Budynek ten, który powstał w XVI w., po nawiązaniu relacji handlowych między Wielkim Księstwem Litewskim a Księstwem Rosyjskim, przetrwał do drugiej połowy XIX w. Początkowo był to piętrowy budynek w stylu gotyckim, który z biegiem czasu został rozbudowany aż do obecnej ul. Arklių i uzyskał elementy renesansowe. Przez pewien czas oprócz sklepików, pomieszczeń mieszkalnych i składów była tutaj też siedziba policji, straży pożarnej, a nawet więzienie.
– Obecne klasycystyczne kształty budynek uzyskał po przebudowie na początku XX w. Ówczesne władze postanowiły, że zamiast gmachu o przeznaczeniu komercyjnym ma tu powstać sala koncertowa. Projekt przygotował rosyjski architekt Konstantin Korojedow. W 1902 r. powstały tu trzypiętrowa Sala Miejska i luksusowy Grand Hotel. Był to budynek przeznaczony dla spotkań przedstawicieli elity i najważniejszych gości miasta, dlatego musiał też odpowiednio wyglądać. Na parterze urządzono westybul z centralnymi marmurowymi schodami, piękną balustradą oraz kolumnadą. Na elewacji budynku pojawiły się ryzalit z wejściem głównym i kopuła w stylu francuskiego baroku, zbudowana na podobiznę Grand Opery w Paryżu. Natomiast dzięki bocznym ryzalitom został ukształtowany tzw. cour d’honneur, czyli na wpół otwarty dziedziniec reprezentacyjny. Nowo ukształtowany zaułek pasażu zwieńczyła duża arka. Korpusy budynku po obu stronach zaułka zostały rozbudowane, na parterze znalazły się sklepy, wyżej zaś mieściły się pokoje hotelowe – opowiada Janina Pranaitytė.
Świadek historii i wspaniałych premier
Sala koncertowa i teatralna stała się świadkiem najważniejszych wydarzeń kulturalnych i politycznych. Na początku XX w. występowali tu najwybitniejsi muzycy tamtego okresu – śpiewak operowy Fiodor Szalapin, kompozytorzy i pianiści Siergiej Rachmaninow, Aleksandr Skriabin, Aleksandr Głazunow. Jako dyrygent chóru zaprezentował się tu Mikalojus Konstantinas Čiurlionis. Z kolei w 1909 r. w Sali Miejskiej po raz pierwszy wystąpił jeden z najwybitniejszych skrzypków ubiegłego wieku – urodzony w Wilnie wunderkind Jascha Heifetz. Oprócz koncertów na scenie odbywały się też spektakle polskich i rosyjskich teatrów. Natomiast w listopadzie 1906 r. miała tu miejsce premiera pierwszej litewskiej opery – „Birutė” Mikasa Petrauskasa.
Budynek obecnej filharmonii stał się też ważnym ośrodkiem odrodzenia narodu litewskiego. W 1904 r., po zniesieniu zakazu używania języka litewskiego, Petras Vileišis założył tu pierwszą litewską księgarnię. Z kolei w dniach 4–5 grudnia 1905 r. właśnie w tym budynku zwołano posiedzenie Wielkiego Sejmu Wileńskiego, podczas którego po raz pierwszy została wysunięta idea niepodległości Litwy.
– W związku ze zmieniającą się sytuacją polityczną funkcje Sali Miejskiej też odpowiednio się zmieniały. Na przykład w okresie I wojny światowej urządzono tu niemiecki szpital wojskowy. Przed II wojną światową w małej sali czasem odbywały się nawet pogrzeby osób zasłużonych dla Wilna. Jednak funkcja kulturowa zawsze pozostawała na pierwszym miejscu – nawet podczas wojny odbywały się tu koncerty muzyki klasycznej. Po wojnie mieściło się tu też kino „Milda”. Od niektórych swoich wycieczkowiczów dowiedziałam się, że ich rodzice w tym okresie przychodzili tu na wieczory taneczne – opowiada Janina Pranaitytė.
Czasy sowieckie
Wraz z początkiem okupacji sowieckiej, 1 listopada 1940 r., budynek stał się siedzibą Litewskiej Filharmonii Narodowej. Działała tu Wileńska Orkiestra Symfoniczna pod kierownictwem Balysa Dvarionasa. W głównej sali mieściło się wówczas 1164 miejsc dla widzów. Scena była nieduża, można było na niej usadzić do 70 członków orkiestry, a dla solistów i fortepianu miejsca prawie nie zostawało.
– Pierwsze koncerty odbyły się w grudniu. Zima była mroźna, a sala nie była ocieplona, nie działała też szatnia. Mimo to chętnych do wysłuchania koncertów była cała masa – wyprzedane zostały nie tylko miejsca siedzące, lecz także około tysiąca dodatkowych miejsc stojących – mówi pani Janina.
W marcu 1943 r. niemieckie władze postanowiły zamknąć wileńską filharmonię. Jednak za rok, w sierpniu 1944 r., instytucja znów działała. Stopniowo w budynku została odtworzona cała działalność artystyczna, odbywały się też tutaj partyjne zjazdy przedstawicieli sowieckich władz. W owym czasie zostały urządzone oddzielne wejścia i gabinety dla członków partii komunistycznej, organizowano tu nawet regularne dostawy deficytowych towarów.
Przed salą koncertową, po lewej stronie zaułka pasażu, znajdowała się pracownia krawiecka, w której szyto stroje dla muzyków. Z kolei po prawej stronie, gdzie wcześniej były pomieszczenia hotelowe, przez pewien czas mieściła się szkoła im. Antanasa Vienuolisa. Do momentu rekonstrukcji, która rozpoczęła się w 1985 r., czynnych tam było też kilka lokali, w których mieszkali pracownicy filharmonii.
Kapitalnym remontem budynku zajęła się polska firma Budimex. Podczas rekonstrukcji w głównej sali została powiększona scena, co jednak poskutkowało mniejszą liczbą miejsc dla widzów. Dziś mieści się tam 678 osób, a w sali kameralnej są miejsca dla 200 melomanów.
Strumyk pod filharmonią
W obecnym gmachu prawie nie znajdziemy pozostałości po gotyckich i renesansowych murach, za wyjątkiem kilku małych akcentów w piwnicy. Są to sklepienia, które zachowały się z dawnych czasów oraz fragment zaułka z autentycznym kamiennym brukiem, który łączył niegdyś ulice Konną i Ostrobramską.
Z kolei najciekawszy, chociaż raczej współczesny akcent można napotkać obok znajdującej się w piwnicy… męskiej toalety. Tuż przy niej widzimy fragment oszklonej podłogi, pod którą płynie mały strumyk.
– Gdy przyprowadzam tutaj wycieczkę, reakcje bywają naprawdę zabawne, związane przede wszystkim z lokalizacją strumyka. Czasem ludzie pytają, dlaczego postanowiliśmy oszklić kanalizację, i spodziewają się, że w wodzie zobaczymy jakieś „niespodzianki”. Mogę jednak zapewnić, że filharmonia jest poważną instytucją i nie pozwoliłaby sobie żartów w stylu wystawiania kanalizacji na pokaz – mówi pani Janina.
Jak tłumaczy, strumyk pod podłogą przy męskiej toalecie został odnaleziony przypadkowo podczas ostatniego remontu.
– W tym miejscu zawsze były wilgotne ściany. Gdy zaś o latach 80. rozpoczął się remont pomieszczeń, znaleziono strumyk. Nikt nie wie, skąd on właściwie wycieka, ale mogę zapewnić, że nie są to wody kanalizacyjne. Niektórzy ekstremalni wycieczkowicze, żeby się w tym upewnić, chcą się nawet napić tej wody. Oczywiście, pod podłogę nie wejdziemy, więc jest to niemożliwe – wyjaśnia pani Janina, dodając, że niektóre kobiety zauważają pewną nierówność i ubolewają, że strumyk upiększa jedynie toaletę męską, a nie kobiecą.
Publikacja z cyklu „Litewskie dziedzictwo kulturowe – wspólne bogactwo wszystkich narodów”. Projekt jest częściowo finansowany przez departament Mniejszości Narodowych przy Rządzie Republiki Litewskiej
Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym “Kuriera Wileńskiego” nr 30(146); 03-09/08/2019