W terminalu ropy naftowej w Butyndze doszło do awarii, w wyniku której do morza trafiła ropa naftowa. Według Ministerstwa Środowiska Republiki Litewskiej do morza wyciekło ok. 2 ton nafty.
Do awarii doszło w poniedziałek. Następnego dnia stwierdzono, że plama ropy naftowej samoistnie rozpierzchła się.
„Poszerzyliśmy obszar poszukiwania do maksymalnej odległości dryfowania, plamy nie napotkaliśmy” — skomentował kierownik Litewskiego Centrum Koordynacji Ratownictwa Morskiego, Eugenijus Valikovas
Kierownik Valikovas uważa, że w takim wypadku można mówić, że problem rozwiązała sama przyroda. Wyjaśnił też, jak plama mogła zniknąć.
„Przez wiatr i fale została rozbita na mniejsze kawałeczki, a niska temperatura skoagulowała ją w gumki i ta plama samoistnie zanika, to jest tonie” — wyjaśnił kierownik centrum.
W poniedziałek informowano, że długość plamy wynosi ok. 4 kilometry, a szerokość 100 metrów. Valikovas pokdreślił jednak, że nie jest to skala katastrofalna.
„To nie katastrofa, nie awaria, to jest jednorazowy incydent zanieczyszczenia. Ilość nie jest duża, nie powodujący katastrofalnego skutku wobec przyrody” — mówił Eugenijus Valikovas.
Ministerstwo Środowiska informowało, że wstępna ocena szkód opiewa na 12 tysięcy euro. Sumę tę będzie musiała pokryć spółka zarządzająca, Orlen Lietuva.
Konkretne sumy i ekspertyzy ustali laboratorium Agencji Ochrony Środowiska.
Spółka Orlen Lietuva podała do wiadomości, że sprawdziła brzeg od Świętej do Lipawy. Nie znaleziono zanieczyszczeń.
Opr. własne
Na podst.: BNS, Orlen, KAM