We środę mija rok od zatrzymania prezes Związku Polaków na Białorusi Andżeliki Borys i jej bezprawnego przetrzymywania w areszcie. Dwa dni po aresztowaniu Borys zatrzymano Andrzeja Poczobuta, który również przez cały ten czas przebywa zamknięty w celi.
Andżelika Borys została zatrzymana w Grodnie 23 marca ub. roku, najpierw za organizację imprezy kulturalnej Grodzieńskie Kaziuki, którą władze uznały za „nielegalną”. Została skazana na 15 dni aresztu, jednak na wolność już nie wyszła, bo władze szybko postawiły jej zarzuty z art. 130. p. 3 białoruskiego kodeksu karnego.
Zarzucono jej działania mające na celu podżeganie do nienawiści narodowej i religijnej oraz siania niezgody na gruncie przynależności narodowej, religijnej, językowej. Według prokuratury Borys miała działać na rzecz „rehabilitacji nazizmu”. Ze wskazanego artykułu na Białorusi grozi za to kara pozbawienia wolności od pięciu do 12 lat.
Czytaj więcej: Andżelika Borys usłyszała zarzuty z kodeksu karnego. Grozi jej do 5 lat więzienia
Kolejni aktywiści ZPB zatrzymani
Dwa dni po zatrzymaniu Borys milicja przyszła do aktywisty ZPB i dziennikarza Andrzeja Poczobuta, a także do Ireny Biernackiej i Mariny Tiszkowskiej z regionalnych oddziałów ZPB. Do sprawy karnej włączono także Annę Paniszewą, działaczkę organizacji polskiej z Brześcia, która była zatrzymana jeszcze 12 marca.
Pokazowe represje
Białoruskie środowiska obrońców praw człowieka, władze Polski i społeczność międzynarodowa, kategorycznie uznały sprawę karną wobec przedstawicieli polskiej mniejszości za „motywowaną politycznie” i pokazową represję, która wpisuje się w falę ataków na społeczeństwo obywatelskie na Białorusi i wolność słowa.
Dotychczas wezwania do uwolnienia przedstawicieli polskiej mniejszości i starania polskich władz i służb dyplomatycznych pozostają bez reakcji władz w Mińsku.
Biernacka, Tiszkowska i Paniszewa już wolne
Po krótkim pobycie w areszcie w Mińsku całą piątkę przeniesiono do aresztu w Żodzinie pod Mińskiem. W maju Biernackiej, Tiszkowskiej i Paniszewej pozwolono wyjechać do Polski, ale bez możliwości powrotu. Władze białoruskie przekonywały, że żadnego przymusu nie było, jednak same działaczki przyznały, że nie pozostawiono im wyboru — wolność mogła być tylko poza granicami Białorusi.
„Kurier Wileński” rozmawiał z Anną Paniszewą po jej przyjeździe do Polski. W wywiadzie dla „Kuriera” opowiadała o okolicznościach uwolnienia oraz o dalszej swojej pracy na rzecz Polaków na Białorusi.
Z kolei o Andżelice Borys wiadomo, że ma poważne problemy ze zdrowiem, a jej stan, ze względu na bardzo złe warunki w areszcie pogorszył się, informował o tym portal „Znad Niemna”. O problemach zdrowotnych Andrzeja Poczobuta mówiła wielokrotnie jego żona, Oksana.
Blokada informacyjna
Informacji o polskich aktywistach praktycznie nie ma. Kontakt z nimi możliwy jest wyłącznie przez tradycyjne listy i adwokatów, ale oni również znajdują się pod dużą presją, są zastraszani i zobowiązani do milczenia przez szereg pisemnych zobowiązań.
We wtorek Oksana Poczobut poinformowała na Facebooku, że przestała otrzymywać listy od męża. Jej listy, jak twierdzi, również nie są mu przekazywane.
„Kurier” rozmawiał z nim krótko przed aresztowaniem. Obecnie kontakt jest przez władze białoruskie uniemożliwiony.
Na podst.: PAP, własne