Prezes Instytutu Zielonej Polityki Linas Balsys, który jest też byłym doradcą prezydent Dali Grybauskaitė, podczas wtorkowej konferencji prasowej w Sejmie nawoływał do udziału w referendum w sprawie budowy nowej elektrowni atomowej w Wisagini.
Balsys jako jeden z inicjatorów referendum pod tytułem „Žmonės sprendžia” („Ludzie decydują”) zwracał uwagę na to, że w tak ważnej sprawie, jak budowa siłowni atomowej, decyzję bezpośrednio powinni podjąć sami obywatele, a nie tylko politycy.
— To jest niezwykle poważny projekt, którego urzeczywistnienie wpłynie nie tylko na nas, ale też na przyszłe pokolenia. Nie wolno pozwolić, aby decyzja w tej sprawie należała jedynie do grupki wybranych, a nie całego narodu — mówił Balsys.
Prezes Instytutu Zielonej Polityki podkreślił, że ważnie jest zwrócić uwagę nie tylko na aspekt ekologiczny, ale też na gospodarczy.
— Nowa siłownia jądrowa znaczy również nowe, długoterminowe zobowiązania finansowe. A korzyść gospodarcza tego projektu prawdopodobnie będzie zbyt mała, aby było warto go urzeczywistniać — stwierdził Balsys. — Energia atomowa jest niebezpieczna dla ludzkiego zdrowia. Dlatego coraz więcej krajów z niej rezygnuje i poszukuje alternatywnych źródeł energii. Do tych państw należą m. in. Niemcy, Japonia, Szwajcaria, Dania i sporo innych.
Z Linasem Balsysem zgodził się Martynas Nagevičius, prezes Litewskiego Stowarzyszenia Konsultantów Energetycznych. Zaznaczył on, że litewski klimat idealnie pasuje dla rozwoju odnawialnych źródeł energii takich jak energia słoneczna, wiatr i biopaliwo.
— Inwestując dziesięciokrotnie mniejszą sumę niż w budowę siłowni atomowej można dostosować obecnie działające elektrownie do wykorzystywania biopaliwa. Wcześniej czy później trzeba będzie to zrobić, bo już po kilku latach będziemy musieli odpowiadać dyrektywie UE, dotyczącej dozwalanego poziomu zanieczyszczeń — mówił Nagevičius.
Sprawa budowy nowej elektrowni atomowej na Litwie wywołuje coraz więcej sprzeciwu ze strony ekologów i, jak stwierdził Balsys, znacznej części społeczeństwa. Dlatego też były doradca prezydent spodziewa się, że obywatele wezmą aktywny udział w referendum i wypowiedzą się przeciw budowie elektrowni jądrowej.
— Referendum jest realną możliwością wypowiedzenia swojej opinii na tak ważny temat i w pewnym sensie odtworzenia więzi między obywatelami a władzą. Jest to także przypomnienie, że społeczeństwo może brać udział w rozstrzyganiu aktualnych kwestii — mówił Balsys.
Od wczoraj grupa inicjatywna zaczęła zbierać podpisy obywateli. Aby referendum odbyło się, w ciągu 3 miesięcy należy zebrać minimum 300 tys. obywateli mających prawo głosu.
Niektórzy politycy jednak ostro krytykują inicjatywę referendum. Rokas Žilinskas, przewodniczący Sejmowej Komisji Energii Atomowej, stwierdził, że w nawoływaniach do referendum przez ekologów w rzeczywistości kryją się nie cele ochrony przyrody, ale interesy Rosji.
— Mając nową własną elektrownie atomową, będziemy niezależni od jedynego zewnętrznego dostawcy energii i surowców. To znaczy, że część środków, które obecnie „wywędrowują” na Wschód, zostałaby w naszym państwie. Za ich pomocą moglibyśmy rozwijać alternatywne źródła energii — analizował sytuację Žilinskas. — Blokowanie projektu budowy siłowni jądrowej najbardziej wygodne jest dla Rosji. A to referendum prawdopodobnie jest częścią planu naszego sąsiada, który nie chce pozwolić Litwie osiągnąć bezpieczeństwo energetyczne.
Hamowanie rozwoju energii atomowej na Litwie poseł określił jako przestępstwo.
— Mamy do tego całą potrzebną infrastrukturę, bazę prawną i specjalistów. A więc nie wolno wyrzec się wszystkiego, do czego dążono w ciągu dziesięcioleci. To po prostu przestępstwo! — mówił Žilinskas.
Premier Andrius Kubilius wczoraj również sceptycznie ocenił referendum, twierdząc, że na taką inicjatywę jest jeszcze zbyt wcześnie. Zdaniem Kubiliusa, należy przynajmniej zaczekać, aż będzie znane więcej szczegółów w projekcie planowanej siłowni jądrowej.