Niektórzy posłowie oraz właściciele gospodarstw agroturystycznych od kilku lat dążą do legalizacji wódki wytwarzanej domowym sposobem. Na ten temat w Sejmie właśnie odbyła się zorganizowana przez posła Remigijusa Žemaitaitisa dyskusja, podczas której omówiono możliwości legalizacji tzw. samogonu.
Jej stronnicy proponują wnieść poprawki ustawowe, które zezwoliłyby właścicielom gospodarstw rolnych na produkcję napojów alkoholowych, ale w ograniczonych ilościach (do 1 000 litrów rocznie) i o mocy nie większej niż 65 stopni.
Poseł Žemaitaitis jest zdania, że legalizacja wódki domowej będzie sprzyjała rozwojowi ekologicznego agrobiznesu. Zgadza się z nim również Saulius Daniulis, przewodniczący Litewskiego Stowarzyszenia Ekologicznych Gospodarstw.
„Nasze żyto już w ciągu wielu lat skupują Niemcy i z niego produkują wódkę. Dlaczego tego samego nie mogą robić nasi gospodarze? Absurdalne, że na produkcji z naszego zboża można zarobić za granicą, a u nas to samo ocenia się jako przestępstwo” ― mówił Daniulis.
Właściciele gospodarstw agroturystycznych także wypowiadają się za legalizacją wódki domowej. Członkowie Litewskiego Stowarzyszenia Turystyki Wiejskiej skarżą się z powodu zbyt surowych przepisów w sprawie proponowania klientom samodzielnie przygotowanych potraw i napojów. Ich zdaniem „gospodarstwa bez samogonu tracą swój koloryt”.
„W ubiegłym roku Łotwa została jednym z ostatnich krajów, w którym reglamentowano produkcję samogonu w gospodarstwach agroturystycznych. Skosztować tego napoju legalnie można też np. w krajach bałkańskich, popularna jest tam rakija. Badania historyczne wskazują, że żytnia wódka jest kulinarnym dziedzictwem naszego narodu” ― mówił prezes stowarzyszenia Linas Žabaliūnas.
Negatywnie jednak pomysł legalizacji ocenia premier Algirdas Butkevičius, twierdząc, że sprzyjałoby to zwiększeniu konsumpcji alkoholu w państwie. Aurelijus Veryga, prezes Narodowej Koalicji Kontroli Tytoniu i Alkoholu, także nie popiera proponowanych poprawek ustawowych. „Istnieje wiele ustawowo zabronionych rzeczy, takich jak handel bronią i prostytucja. Czy znaczy, że to wszystko też należy legalizować?” ― w wywiadzie dla gazety „Verslo žinios” retorycznie pytał Veryga.
Tymczasem Józef Kuźmicki, nadkomisarz Komisariatu Policji rejonu wileńskiego twierdzi, że więcej uwagi należy zwracać na pokonanie problemu narkotyków, a nie nielegalnej wódki. Jest zdania, że zamiast wykrywania potajemnych gorzelni lepiej więcej pracować nad łapaniem narkotykowych dilerów.
― Nielegalne pędzenie alkoholu, to nie kryminał, a przestępstwo ekonomiczne, bo teraz nie jest legalne, czyli dla państwa nie są płacone podatki. Nie widzę nic złego, jeżeli gospodarze będą handlowali samogonem, na którego produkcję otrzymają zezwolenie państwa i inspekcji bezpieczeństwa żywności. Należy pilnować składników i sposobu przygotowania napoju, żeby nikt się nie otruł ― powiedział „Kurierowi” Józef Kuźmicki. ― Nie sądzę, że produkcja tego napoju spowoduje, że ludzie zaczną masowo się upijać. Kto nie lubi smaku samogonu, ten nie będzie go kupował.
W większości krajów UE samogon jest za legalizowany, jego produkcja jest ustawowo reglamentowana, a jej kontrolą zajmują się państwowe i społeczne organizacje. Obecnie na Litwie w warunkach domowych dozwolona jest produkcja słabych napojów alkoholowych naturalnej fermentacji, które mogą być przeznaczone jedynie do własnego użytku, jednak nie do sprzedaży.
Sejm już kilkakrotnie odrzucił poprawki ustawy w sprawie kontroli alkoholu. Jednak wkrótce ta kwestia ma być rozwiązana. Projekt poprawek ustawowych jest już rozpatrywany przez komitety sejmowe, wyniki mają być jasne w ciągu kilku miesięcy.
Co na to mieszkańcy? Znawca whisky wilnianin Romualdas Mackevičius twierdzi, że legalizacja samogonu to niezły pomysł. Mężczyzna jednak nie sądzi, że to pomoże uzupełnić budżet państwa. Nie sądzi też, że zwiększy się ilość produkcji domowego alkoholu.
― O tym się głośno nie mówi, ale wiadomo przecież, że istnieje sporo różnych nielegalnych „fabryk”. Potajemni „biznesmeni” wiedzą, komu mają zapłacić i spokojnie sobie sprzedają swoją produkcję. Zmieni się najwyżej to, że będą musieli płacić innym osobom ― rozważa rozmówca.
Dodaje także, że pomysł legalizacji wódki domowej bawi go.
― Ciekawie wyglądają interesy naszych obecnych posłów. Wesoła kompania się zebrała! Na początku przyjęli ustawę w sprawie hodowli konopi, a teraz mówią o ustawie „kulinarnego dziedzictwa”, czyli bimberku. Zresztą, może nasza żytniówka kiedyś będzie tak samo popularna jak szkocka whisky? A dlaczego nie? Smakuje przecież nie gorzej! ― żartuje Mackevičius.