W ubiegły weekend na wileńskiej Starówce królował tradycyjny Jarmark Kaziukowy – jedno z największych i najweselszych świąt naszego miasta, obchodzone od ponad 400 lat.
Pięknemu świętu wiosny w tym roku towarzyszyła wyjątkowo przychylna pogoda, co sprawiło, że kiermasz odwiedziło więcej niż zwykle osób. W ciągu trzech dni (od 7 do 9 marca) przy kolorowych straganach, na których rzemieślnicy i twórcy ludowi prezentowali swój dorobek, skupiały się tłumy ludzi. Świąteczny nastrój wzmacniały występy zespołów artystycznych z różnych miast, m. in. polskiego zespołu artystycznego pieśni i tańca „Wilia”, cyrku ulicznego „Le Artist”, wileńskiego teatru dawnej muzyki i tańca „Puelli Vilnenses”, teatru pantomimy i wielu innych.
― Zawsze odwiedzam Jarmark Kaziukowy wraz z całą rodziną. W tym roku jest szczególnie wesoło, bo bardzo dopisała pogoda, czuje się, że nadeszła już nie tylko kalendarzowa, ale prawdziwa wiosna. Miasto jest takie żywe, ulice pełne uśmiechniętych ludzi, kolorowych straganów, smacznych zapachów ― zachwycała się Kaziukami młoda mama dwóch bliźniąt, które degustowały placki kupione właśnie przez tatusia.
― Może tylko jeden zauważyłabym minus. Wygląda na to, że ceny na jarmarku w tym roku są nieco wyższe niż zwykle. Taki nieduży pleciony koszyczek w ubiegłym roku można było kupić za 20 litów, teraz już coś podobnego kosztuje co najmniej 25 litów.
Co i za ile? Najdłuższe kolejki ludzi w ubiegły weekend wystawiały się przy straganach z wyrobami kulinarnymi. Sery domowe można było kupić za 6-15 litów, chleb — 4-12 litów, kiełbasy — od 20 litów. Popularne też były stoiska z ziołami, miodem i jednym z symboli Kiaziuków – sznurki z obwarzanków (około 6 litów). Za 4-8 litów można było skosztować świeżego kwasu chlebowego lub piwa.
Głównym symbolem Kaziuków, oczywiście, były tradycyjne palmy wileńskie, które, w zależności od wielkości, można było nabyć w cenie od 2 do 120 litów.
Trochę dziwnie w słoneczny wiosenny dzień wyglądały stoiska (które zwykle podczas Kaziuków są bardzo aktualne) z zimowymi akcesoriami ― rękawicami, ciepłymi czapkami i szalikami. Dlatego towary te można było nabyć z 20-30 procentową zniżką. Nie tanie były wyroby ceramiczne, np. cena ręcznie malowanego kubeczka mogła wynosić 15-20 litów, a talerza ― ponad 50. Najdrożej kosztowały wyroby ręcznej pracy. Na przykład, biżuteria z mosiądzu kosztowała 50-300 litów. Podobna była cena srebrnych ozdób.
― W sklepie takie kolczyki na pewno nie będą tańsze. Ale takich pani nigdzie więcej nie znajdzie, są jedyne ― zachwalała swój towar jubilerka Julia, pokazując srebrne kolczyki z bursztynem za 140 litów, dodając, że z okazji Dnia Kobiet w sobotę robiła 10-procentową zniżkę dla klientek.
Najwięcej kieszenie odwiedzających opustoszyć mogły obrazy i wiklinowe meble, których cena mogła sięgać ponad 1 000 litów za jeden przedmiot.
Kiermasz Kaziukowy nigdy nie był tanią przyjemnością, ale ludzi na jego odwiedzanie od lat zwabiają zupełnie nie ceny towarów, ale dawka dobrego nastroju i radości. Wileńskie Kaziuki od dawna słyną daleko poza granicami Litwy, odwiedza więc je sporo gości z zagranicy. Można było w tym upewnić się, spacerując ulicami Starówki i oprócz tradycyjnego litewskiego, polskiego i rosyjskiego słychać było też język angielski, niemiecki, włoski, czeski, białoruski oraz wiele innych.
― Nie spodziewałem się, że będzie aż tak wesoło! Uprzedzali mnie, żebym dobrze załadował aparat fotograficzny i nie najadał się do syta podczas obiadu. Ale teraz widzę, że aby wszystkiego skosztować, trzeba mieć dwa żołądki ― żartował Belgijczyk Nathan, jedząc szaszłyki i kosztując zupę z… piwa. ― W ogóle lubię Wilno, jestem tutaj po raz trzeci. Właśnie z żoną odwiedzamy jej rodziców. Kobiety kupują teraz sobie puzderka na ozdoby, a my z teściem zajmujemy się degustacją piwa. Trudno zdecydować się, które jest najlepsze, bo wraz z każdym nowym kuflem — następny staje się coraz smaczniejszy…
Podczas tegorocznego jarmarku dobrze odczuwalny był duch Średniowiecza ― bo w zbudowanym na Placu Ratuszowym miasteczku średniowiecznym można było zapoznać się z subtelnościami starodawnych rzemiosł: kowalstwem, cieślarstwem, stolarstwem, murarstwem i in. Odbywały się warsztaty, podczas których można było wypróbować swoje siły w wykonywaniu wyrobów ceramicznych lub struganiu. Ciekawiły mieszkańców też zagrody, w których można było zobaczyć ptactwo domowe i zwierzęta, takie jak barany, owce czy trzoda chlewna.
Szacuje się, że aby odwiedzić wszystkie stragany (znajdujące się na Alei Giedymina, od Sejmu do Zarzecza i Ratusza) najbardziej wytrwali goście musieli przejść ogółem około 8 kilometrów.
***
Dzień Świętego Kazimierza w Wilnie to święto obchodzone od ponad 400 lat. Dawniej w tym dniu odbywały się pochody na czele z kuglarzami i przebierańcami. Kaziuki obchodzono na Placu Katedralnym, a od 1901 roku na Placu Łukiskim. W okresie międzywojennym pochód otwierał przebrany za św. Kazimierza wilnianin.
Dziś na wileńskich Kaziukach występują zespoły artystyczne z różnych miast, w kiermaszu biorą udział artyści ludowi z całej Litwy. Nieodłącznym elementem Jarmarku Kaziukowego są palmy wileńskie ― wałeczki uwite z suchych kwiatów w kolorze naturalnym lub z kwiatów farbowanych, przypominające zwinięty kolorowy kobierzec z pióropuszem ― symbol Niedzieli Palmowej.