Przed gmachem rządu na wiec protestacyjny wczoraj, 18 czerwca, zebrali się nauczyciele, którzy domagają się zwiększenia finansowania oświaty, przygotowania długoterminowego programu zwiększania wynagrodzeń, gwarancji socjalnych oraz zapewnienia bezpiecznych warunków pracy w placówkach oświaty.
Na protestacyjną akcję zorganizowana przez Związek Zawodowy Oświaty Litwy oraz Związek Zawodowy Placówek Oświatowych Litwy, zgromadziło się ponad 1 000 uczestników ze wszystkich regionów kraju, a nawet Łotwy. Nauczyciele przemaszerowali od katedry wileńskiej do siedziby rządu.
Protestujący trzymali plakaty z napisami: „Nauczyciel bez nadziei, szkoła bez przyszłości”, „Wynagrodzenie nauczyciela mniejsze niż wydatki biurowe posła na Sejm”, „Kto twierdził przed wyborami, że oświata to sektor priorytetowy?”, „Socjaldemokraci — czy po wyborach coś się zmieniło?”.
Na spotkanie z uczestnikami przybyli minister oświaty i nauki Dainius Pavalkis, wiceminister Rimantas Vaitkus oraz przewodnicząca komitetu oświaty, nauki i kultury w Sejmie Audronė Pitrėnienė. Gdy się pojawili, tłum zaczął skandować słowo: „Wstyd!” oraz dzwonić dzwoneczkami.
„Domagamy się stopniowego zwiększenia finansowania, by do 2020 r. osiągnąć poziom finansowania oświaty, zalecany przez Komisję Europejską, OECD i UNESCO — nie mniej niż 6 proc. produktu krajowego brutto. Obecnie dba się o wszystko: obronę kraju, zwiększanie wynagrodzenia urzędników państwowych, emerytury. Po wydarzeniach na Ukrainie w budżecie państwowym w jakiś sposób — i to natychmiast — znalazły się pieniądze na obronę kraju. Na nasze zaś prośby o przekazanie kilku milionów litów sektorowi oświaty nikt nie reaguje. Zrozumieliśmy, że w obecnej Litwie, przy obecnym rządzie nie da się nic zrobić bez użycia tej lub innej siły, nie chodzi oczywiście o siłę fizyczną. Postanowiliśmy zorganizować wiec. Wręczymy przedstawicielom władzy naszą rezolucję, w której potępiamy „antyoświeceniową” politykę obecnego rządu” — powiedział przewodniczący Związku Zawodowego Oświaty Litwy Audrius Jurgelevičius.
Najbardziej uczestników wiecu oburzają wynagrodzenia. Żądają oni przygotowania wspólnie ze związkami zawodowymi długoterminowego programu zwiększania wynagrodzeń dla nauczycieli, który miałby wejść w życie już 1 stycznia 2015 r. Żądają też zwiększenia wynagrodzeń pedagogom nauczania przedszkolnego do poziomu wynagrodzenia nauczyciela, przywrócenia wysokości bazowego miesięcznego wynagrodzenia, zmniejszenia liczby uczniów. Zgodnie z ustawą o szkolnictwie w klasach początkowych nie może być więcej niż 24 uczniów, w starszych nie więcej 30. Sytuacja jest jednak o wiele gorsza. Szkoły są przepełnione, nauczyciele przemęczeni.
– Poprzez związki zawodowe domagamy się, by pracujący nauczyciel miał zapewniony 18-godzinny minimalny wymiar pracy, za który otrzyma należące mu wynagrodzenie. Teraz prowadzi się politykę oszczędzania kosztem godzin lekcyjnych. Niebezpieczeństwo zmniejszenia wynagrodzeń powstaje również wtedy, gdy zmniejsza się liczba uczniów. Dlatego żądamy, by wynagrodzenie pedagoga nie zależało od wielkości tzw. koszyczka ucznia. Chcemy, by nauczyciel miał prawo skorzystać z wcześniejszej emerytury, uwzględniając staż pracy — powiedziała „Kurierowi” Maria Rynkiewicz, nauczycielka fizyki Wileńskiej Szkoły Średniej im. Wł. Syrokomli, przewodnicząca związków zawodowych tejże placówki.
Jeżeli postulaty nauczycieli nie zostaną wysłuchane, pedagodzy 1 października zorganizują strajk ostrzegawczy, a później — w listopadzie — grożą długoterminowymi powszechnymi strajkami na czas nieokreślony.