Przed wprowadzeniem euro w kraju wrzały dyskusje na temat tego, jak nowa waluta wpłynie na ceny nieruchomości. Na razie eksperci poważniejszych zmian nie zauważyli, jednak zaznaczają, że rynek zapadł w „drzemkę”.
― Minęło jeszcze zbyt mało czasu, żeby robić jakieś głośne podsumowania. Euro na Litwie mamy dopiero cztery tygodnie. To jest za mały okres, żeby robić jakieś wnioski — powiedział w rozmowie z „Kurierem” Saulius Vagonis, kierownik departamentu oceny i badań rynku agencji nieruchomościowej Ober-Haus.
Ekspert przyznał jednak, że kupnem nieruchomości mieszkańcy interesują się mniej niż w drugiej połowie ubiegłego roku.
― Rynek nieruchomości na razie drzemie, ale to jest typowe dla tego okresu. Zimą ludzie zawsze kupują mniej mieszkań — tłumaczył Vagonis.
Ekspert zaznaczył, że mniejszy popyt na mieszkania może wpłynąć na obniżenie cen. Nie warto jednak spodziewać się, że ceny nieruchomości spadną znacznie.
Zdaniem Vagonisa, analizując litewski rynek nieruchomości w dalszej perspektywie, należy kierować się przykładem innych krajów bałtyckich, które już wcześniej zmieniły walutę.
― Ani na Łotwie, ani w Estonii po wprowadzeniu euro ceny mieszkań nie skoczyły raptownie w górę i nie spadły w dół. Około pół roku na rynku panował zastój. Ludzie przyzwyczajali się do nowej waluty, obserwowali ceny przede wszystkim w sklepach, porównywali je do poprzednich, uczyli się liczyć nowe pieniądze i nie śpieszyli robić tak dużych zakupów, jakimi są mieszkania i domy. Sądzę, że na Litwie będzie podobnie ― powiedział Vagonis.
Rozmówca dodał, że euro jako waluta może wpływać na cenę nieruchomości w zależności od tego, jak będzie wpływać na gospodarkę kraju.
― Sąsiednim państwom euro dało wiele. Rynek nieruchomości w obu krajach ożywił się, pojawiły się nowe inwestycje, zwiększyły się dochody mieszkańców. W Estonii, co prawda, jest to widoczne bardziej niż na Łotwie, gdyż euro tam też wprowadzono wcześniej — mówił ekspert.
Statystyka dowodzi, że w Tallinie, w roku 2011, czyli zaraz po wprowadzeniu euro, ceny nieruchomości wzrosły dosyć znacznie ― o 15,8 proc. W Rydze natomiast ceny nieruchomości w ubiegłym roku wzrosły zaledwie o 2,8 proc.
― Ceny wzrosły, ponieważ zwiększyły się też dochody ludzi. Na Litwie ceny mieszkań też pójdą w górę, ale nie sądzę, że stanie się to tak szybko, jak u sąsiadów. Ten rok na razie zapowiada się jako dosyć stabilny — mówił Vagonis.
Podkreślił też, że w Wilnie ceny mieszkań wzrosły już w ubiegłym roku ― średnio o 5,6 proc.
― Warto jednak zaznaczyć, że wzrost cen był odnotowany właśnie w ogłoszeniach na temat sprzedaży mieszkań. Ludzie nie wiedzieli, czego spodziewać się od nowej waluty, więc nieco podwyższali ceny, które w czasie transakcji na pewno spadały o kilka procent — powiedział ekspert.
Rekordowo wysokie ożywienie na stołecznym rynku nieruchomości było odnotowane w pierwszym kwartale ubiegłego roku. Ogółem sprzedano wtedy 2 360 mieszkań — o 47 proc. więcej niż sprzedano w 2013 roku w tym samym okresie i o 8 proc. więcej niż w ostatnim kwartale 2013 roku.
Największą popularnością cieszyły się mieszkania klasy średniej i ekonomicznej. Mieszkań klasy ekonomicznej sprzedano 670, klasy średniej ― 350. Drogie mieszkania stanowiły tylko 2 proc. od ogółu.
Saulius Vagonis zaznaczył, że w tej kwestii tendencje się nie zmieniły.
― Ludzi nadal najbardziej interesują mieszkania klasy ekonomicznej, których cena wynosi od 60 000 do 100 000 euro. Co do dzielnic, najbardziej popularne są np. Pašilaičiai czy Pilaitė, bo tam buduje się najwięcej mieszkań, które mają przystępną cenę — tłumaczył ekspert.
Cena mieszkania klasy ekonomicznej wynosi obecnie średnio około 1 244 euro za mkw., klasy średniej ― 1 732 euro na mkw. Tymczasem metr kwadratowy w mieszkaniach luksusowych kosztuje około 3 108 euro.
Najdroższe mieszkania są w Centrum, a także w dzielnicach Užupis, Antakalnis, Žvėrynas į Naujamiestis.
Eksperci szacują, że wpływ nowej waluty na ceny mieszkań w pierwszej połowie tego roku jeszcze nie będzie zbyt odczuwalny Fot. Marian Paluszkiewicz