11 lutego, obchodzony był Europejski Dzień Numeru Alarmowego 112. Statystyka dowodzi, że ponad 85 proc. mieszkańców Litwy w razie nieszczęścia telefonowałyby właśnie pod ten numer. Jednak ponad połowa wezwań służb ratunkowych jest fałszywych lub nieuzasadnionych.
Liutauras Šinkūnas, kierownik wileńskiego oddziału Centrum Ogólnej Pomocy, w rozmowie z „Kurierem” zaznaczył, że dosyć często ludzie mylą numer telefonu, na przykład chcąc wezwać taksówkę.
― Ktoś po prostu nie wie, dokąd ma zwracać się i sądzi, że pod numerem 112 może uzyskać wszelkie informacje. Ludzie próbują, na przykład, zamówić jedzenie do domu czy samochód dostawczy, aby przewieźć mebli do innego mieszkania — powiedział Liutauras Šinkūnas.
Rozmówca wspomniał, że niektóre telefony bywają zupełnie kuriozalne.
― Na przykład, pewien nietrzeźwy mężczyzna prosił, aby go zawieziono do domu. Udowadniał operatorce, że „jest mu potrzebna natychmiastowa pomoc”, bo nie ma pieniędzy na taksówkę — mówił Liutauras Šinkūnas.
Zaznaczył, że najczęściej ludzie proszą o przyjazd służb ratunkowych, gdy tak naprawdę nic złego się nie dzieje. Niektóre telefony są jednak fałszywe i złośliwe. Można tutaj przytoczyć niedawne przykłady na temat informacji o materiałach wybuchowych przy wileńskim komisariacie czy w centrum handlowym.
― Tacy „żartownisie” są zwykle bardzo szybko wykrywani i mają wtedy problemy. W zależności od sytuacji grozi dla nich kara administracyjna lub nawet więzienie. Należy więc najpierw dobrze pomyśleć, zanim telefonować bez powodu ― tłumaczył Šinkūnas.
Numer 112 jest jednolitym numerem alarmowym, który obowiązuje na terenie całej Unii Europejskiej od 1991 roku. Na Litwie numer ten działa od roku 2004.
Można z niego skorzystać zarówno z telefonu stacjonarnego, jak i komórkowego. Wybranie numeru 112 nie wymaga odblokowania klawiatury telefonu komórkowego. Ponadto numer można wybrać z telefonu bez karty SIM. Połączenia są bezpłatne.
― W ubiegłym roku w Centrum Ogólnej Pomocy odnotowano ponad 3,8 mln zgłoszeń z całego kraju. W Wilnie ― ponad 1,3 mln. Średnio w stolicy otrzymujemy około 100 000 zgłoszeń miesięcznie. Jednak tylko 40 000 to tzw. prawdziwe wydarzenia, czyli przypadki, gdy ludziom naprawdę jest potrzebna pomoc ratunkowa — mówi Šinkūnas.
Z danych Centrum Ogólnej Pomocy wynika, że w 53 proc. przypadków uzasadnionych zgłoszeń potrzebna jest policja, 41 proc. ― pomoc medyczna, około 4,5 proc ― straż przeciwpożarowa, 1,5 proc ― służby komunalne.
― Dodzwonić się można w ciągu 6-20 sekund, w zależności od zajętości operatorów. Rozmowa trwa około 1 minuty, w ciągu której operator powiadamia dyspozytora policji, straży pożarnej lub pogotowia. Po tym rozmowa jeszcze może trwać, dopóki zostaną wyjaśnione wszystkie szczegóły wydarzenia. Czasami ludzie denerwują się, wołają „Nie ma czasu mówić, wysyłajcie pomoc natychmiast!”. Jednak nie trzeba wpadać w panikę, bo mimo że rozmowa z operatorem trwa, odpowiednie służby już są powiadomione i pomoc jedzie — tłumaczył kierownik wileńskiego Centrum Ogólnej Pomocy.
Šinkūnas podkreślił, że wykręcając numer alarmowy, należy wyraźnie i dokładnie podać adres, pod który należy zadysponować pomoc.
― Może to dziwnie brzmi, ale ludzie dosyć często nie mogą wyraźnie podać potrzebny adres, szczególnie jeżeli chodzi o jakieś ogródki działkowe lub jeżeli wysławiają się w jakimś dialekcie regionalnym. Operatorom zwykle to utrudnia pracę — mówił Šinkūnas.
Zaznaczył, że bardzo ważne jest też umieć dokładnie opisać szczegóły sytuacji, odpowiedzieć na wszystkie pytania operatora, wysłuchać jego porad i nie odkładać słuchawki, dopóki specjalista sam nie powie, że już można skończyć rozmowę.
― Przede wszystkim jednak pamiętajmy, że numer alarmowy służy wyłącznie do powiadamiania o sytuacjach dotyczących zagrożenia dla zdrowia, życia lub mienia. Oceniajmy więc sytuacje obiektywnie, nie panikujmy bez przyczyny. I, oczywiście, nie żartujmy! Przecież, dopóki marnujemy czas operatora fałszywym powiadomieniem, ktoś inny może naprawdę potrzebować pomocy — zaznacza Liutauras Šinkūnas.