Przed 43 laty: Konkurs „Przyjaźń w obiektywie”.
Nagrody „Czerwonego Sztandaru” w PRL
W ubiegłym tygodniu w Domu Kultury Radzieckiej w Warszawie odbyło się wręczenie nagród „Czerwonego Sztandaru” laureatom konkursu trzech redakcji „Expressu Wieczornego”, Centralnej Agencji Fotograficznej w Warszawie i naszego dziennika pod hasłem „Przyjaźń w obiektywie”.
Ta miła uroczystość rozpoczęła się od wspólnej wieczerzy laureatów zaproszonych z Warszawy i okolic, honorowych gości oraz organizatorów konkursu.
Przy rosyjskich pierogach i polskim barszczu zawarto pierwszą znajomość ze szczęśliwymi posiadaczami nagród zespołowych — 7-osobową grupą przedstawicielek Zasadniczej Szkoły Handlowej w Milanówku z profesorem Janem Nowakiem, trzema uczennicami Szkoły Podstawowej nr 5 w Grodzisku Mazowieckim, głównych nagród indywidualnych oraz nagród pocieszenia.
W uroczystości wręczenia nagród wzięli udział goście honorowi: attache prasowy Ambasady ZSRR w Warszawie Aleksander Sokołow, zastępca kierownika Wydziału Propagandy Prasy i Wydawnictw KC PZPR Marian Kruczkowski, inspektor tego wydziału Jan Symonik.
Gospodarzami spotkania, którzy wręczyli nagrody zwycięzcom, byli naczelni redaktorzy: „Czerwonego Sztandaru” Leonid Romanowicz, CAF-u – Stanisław Jung oraz Zbigniew Sołuba z „Expressu Wieczornego”.
Inf. wł.
„Czerwony Sztandar”
25 stycznia 1972 r.
Przed 25 laty: Na miejsce dwóch kościołów
W Ułan Ude nikt już nie wie o tym, że w naszym mieście były polskie kościoły. Były też wspaniałe rosyjskie cerkwie. Nikt już nie pamięta tych czasów.
Polacy wnieśli swój wkład również w dzieje Buriacji. Wiadomo, że osiedleni byli w obwodzie irkuckim, a najbardziej niepokornych i niebezpiecznych rząd Rosji carskiej wysyłał dalej za Bajkał. Droga powstańców prowadziła przez Wierchnieudinsk (obecnie Ułan Ude). Zimą zesłańcy szli pieszo dookoła Bajkału, latem przewożono ich przez jezioro barkami. Latem etapami wędrowali traktem wzdłuż lewego brzegu rzeki Selengi, po czym przewożono ich promem na prawy brzeg, stromy i wysoki wprost przed więzieniem (obecnie gmach ten należy do wydziału śledczego Ułan Ude).
Obok więzienia znajdował się szpital Tański oraz drewniany kościół polski. Więc można było podleczyć się, wyspowiadać i ruszyć w dalszą drogę: na zesłanie do Ust Barguzinu lub na katorgę — do Akutaja, Nerczeństka, Ust Kary. Tak było w pierwszej połowie XIX wieku. Na początku XX wieku do Wierchnieudinska dotarła kolej transsyberyjska. Zawód kolejarza na Zabajkalu należał do najbardziej „polskich”. Byli to robotnicy w zajezdniach, maszyniści. Na pomniku poświęconym pamięci powieszonych w 1906 r. robotników-kolejarzy figuruje nazwisko Mikulickiego.
W pobliżu dworca kolejowego w Wierchnieudinksu, zbudowano drugi kościół polski, również drewniany. Po modlitwie w nim aresztanci wyruszali w dalszą drogę. Wzdłuż torów — dalej na Wschód. Pieszo do Ust Barguzinu.
Zsyłano nie tylko Polaków; byli też Niemcy, polscy Żydzi, mieszkańcy krajów bałtyckich, Zakaukazia. Podobno aż do śmierci w Ust Barguzinie mieszkał węgierski poeta Sandor Petofi ze swym adiutantem. W Ułan Ude dobrze są znani Makalscy — wśród nich uczeni, muzycy, pedagodzy. Ich przodkami byli polscy Żydzi, którzy przeszli przez próby Ust Barguzinu. Pomagali powstańcom, za co zostali zesłani na Syberię(…).
Od marca 1923 r. przy pomocy Armii Czerwonej oraz miejscowych aktywistów utworzono za Bajkałem Buriacką ASRR. Polska partia przestała istnieć, a kościoły stały się przeżytkiem kapitalizmu, gniazdem „wrogów narodu”. W kościele przydworcowym pośpiesznie urządzono stołówkę robotniczą, w której pijacy raczyli się winem.
Dzisiaj w tym miejscu stoi szopa, w której się przechowuje materiały budowlane — pamiątka po tych, których hasłem było „Za wolność naszą i waszą”.
W kościele zaś sąsiadującym z więzieniem otwarto klub dla pracowników żeglugi rzecznej, zimą wyświetlano filmy.
Wielu katolików zmiótł rok 1937. Ci, którzy ocaleli, szli na ochotnika do Dywizji im. Tadeusza Kościuszki. I już z powrotem nie wrócili (…).
Siergiej Maczulski
Ułan Ude
„Kurier Wileński”
29 listopada 1990 r.