Oto kilka faktów, kojarzących się z losem Konstantego Dobrowolskiego:
1. Wyrok śmierci na Szymonie Konarskim wykonano w Wilnie, na „zastawie” Trockiej 15 lutego 1839 r.
2. Dla walki z emisariuszami powstańców 14 lutego 1839 r. był stworzony specjalny komitet z A. Ch. Benkendorfem na czele.
3. W roku 1839 generał gubernator N. A. Dołgorukow donosi wojennemu ministrowi, że wyśledzono spisek 17 (siedemnastu) przestępców państwowych, których schwytano, osądzono przez 24 godzin i wysłano na Syberię.
4. W roku 1840 na granicy z Prusami zatrzymano wychowanków wileńskiej Medyko Chirurgicznej Akademii Woźniakowskiego i Rakitskiego.
Wiadomo, że w roku 1838 Konstanty Dobrowolski był przez Komitet Wojskowy Litewski odesłany na Litwę, jako emisariusz powstania. Na przejściu granicy był schwytany przez rosyjskich żandarmów, chyba nie bez pomocy rosyjskiego szpiegostwa we Francji. Osądzony w czasie 24 godzin i wysłany do Wiatki. Prawda, to nie Syberia, lecz niemniej północne i surowe miejsce.
Wiem, że w latach 60. przeszłego wieku w Kownie i Wilnie bawiły dwie aspirantki z Uniwersytetu Warszawskiego. Tematem ich rozprawy naukowej był „polski ruch rewolucyjny” w latach czterdziestych XX wieku. Kontaktowały z bibliotekarzem Uniwersytetu Wileńskiego Fajnhauzem, który na ten sam temat napisał pracę doktorską. Były one i w Kirowie (byłej Wiatce) i chyba w ich sprawozdaniu w prasie przeczytałem, że Konstanty Dobrowolski, po długim już pobycie w Wiatce, tam ożenił się z Rosjanką i miał z nią dzieci.
Powrócił do Kowna po śmierci Mikołaja I i amnestii z powodu koronowania cara Aleksandra II. Tak zdarzyło się, że niedługo po tym zmarł jego ojciec Stanisław Dobrowolski. Konstanty Dobrowolski po ojcu niczego nie odziedziczył, a był spotkany wrogo przez brata Józefa — majora carskiej armii, uczestnika węgierskiej i krymskiej kompanii wojennych.
Że zamieszkał w Kownie (pogłoski rodzinne mówiły, że w Aleksocie) można sugerować z tego, że i jego potomkowie do samej I wojny światowej mieszkali w Kownie. Uciekli z atakowanego przez Niemców Kowna latem 1915 roku, jak i cała nasza rodzina, z 11 uciekinierów, którzy wrócili do Kowna w 1924 roku, były tylko 2 kobiety z dziewczynką — moją matką. Przedwojenny działacz Kowieńskiej „Pochodni” Bohdan Paszkiewicz w swoich wspomnieniach, wydanych w Warszawie w 2003 roku, twierdzi, że domek Mickiewicza z sadem na początku XX wieku „był wynajęty jakiemuś tam Janowi Monkiewiczowi, a sama właścicielka razem z synem, synową i wnuczką mieszkali w sąsiednim pięknym dworku, z gankiem i białymi kolumnami” <…> „w roku 1912 do Monkiewicza przyjechała córka z dziećmi, nazwiska których były też Dobrowolskie, lecz oni nie byli krewnymi gospodarzy. Jej syn Leon, prowizor, mój znajomy, mieszkał w domku Mickiewicza kilka lat, a jego babcia Monkiewiczowa — aż do roku 1925. Po pewnym czasie przybył jeszcze jeden Dobrowolski — adwokat, który też z rodziną „prefekta szkoły” nie miał nic wspólnego. Tak myśleliśmy wszyscy, aż do odnalezienia się tego dokumentu. Podtrzymywaliśmy dobre stosunki. Pani Monkiewiczowa była przyjaciółką mojej Babuni (prababki).
Matka będąc uczennicą gimnazjum latem jeździła na wczasy do majątku matki Aleksandra Dobrowolskiego Zofii Dobrowolskiej, który był tuż przed Janowem za Wilią. Aleksander razem z moim bratem przyrodnim Walentynem fon Wilkenem skończył Kowieńskie Gimnazjum Jezuickie.
Na robionym w 1919 r. przez kogoś z atelier Zatorskiego zdjęciu: Kobieta z dzieckiem — to Zofia Dobrowolska z synkiem Aleksandrem. Dalej po lewej — jej mąż i bracia Niekraszowie. Wszyscy należeli do Polskiej Organizacji Wojskowej (POW). Archiwum POW w 1919 r. znajdowało się w Kownie w domu Stanisława i Jana Niekraszów, przy ulicy Górnej 3 (później ul. Putwinskio 5), co w odległości 100 m od domku Mickiewicza. Stanisław Niekrasz w 1919 r. był oficerem sztabowym Oddziału Artylerii Głównego Sztabu Armii Litewskiej, a w POW — naczelnikiem Wydziału Wywiadowczego (pseudonim J. Jelski). 29 sierpnia 1919 r. przyjechał tam oddział kowieńskiej komendantury pod dowództwem naczelnika litewskiego wywiadu Liudasa Giry i po kilkugodzinnej rewizji, nawet przekopaniu ogrodu, natrafiono na dokumenty ukryte w kotle blaszanym. Znaleziono także szyfr, więc odczytano nazwiska 369 peowiaków i 122 Litwinów, którzy z nimi sympatyzowali. Natychmiast rozpoczęły się aresztowania.
Włodzimierz Chomański
Odc. ost.