
„Poznaj, co cię czeka w 2016 roku! Przepowiednie słynnego astrologa! Już dziś poznaj, co cię czeka przez cały następny rok! Sprawdź, co cię czeka w roku Ognistej Małpy! Horoskopy roczne dla wszystkich znaków Zodiaku, przygotowane przez profesjonalnych astrologów! Zobacz, co czeka cię w miłości, rodzinie, zdrowiu, pracy i finansach…”.
Na przełomie starego i Nowego Roku takie i inne przekazy sformułowane w trybie rozkazującym natrętnie bombardują nas za pośrednictwem rozmaitych mediów: z ekranów telewizorów, monitorów komputerów, ze stron kolorowych pism. Czy nasz los jest rzeczywiście zapisany w gwiazdach, a układ planet faktycznie ma decydujący wpływ na nasze życie? Czy przypadkiem nie wyrządzamy sobie nieświadomie krzywdy, otwierając stronę z przepowiednią dla naszego znaku zodiaku na nadchodzący rok?
— Wiara we wróżby, horoskopy, talizmany i temu podobne rzeczy wiąże się z magią i okultyzmem i jest grzechem przeciwko pierwszemu przykazaniu: „Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną” – mówi „Kurierowi” ks. prałat Wojciech Górlicki, dziekan nowowilejskiego dekanatu i proboszcz parafii pw. Matki Bożej Królowej Pokoju w Wilnie. – Dlaczego jest to grzechem? My, katolicy, wierzymy w to, że wszystko, co jest potrzebne nam do zbawienia, Pan Bóg nam objawił. Objawił na kartach Pisma Świętego, objawił poprzez tzw. tradycję chrześcijańską. Natomiast poszukiwanie jakichś odpowiedzi czy prawd poprzez wchodzenie w działania na pograniczu magii, wchodzeniem w ogóle w magię czy różnego rodzaju przepowiednie jest narażaniem się na działanie szatana. Szatan poprzez wszystkie działania okultystyczne, magiczne, spirytystyczne (zaliczane są do tego wszystkie horoskopy) może mieć wpływ na życie i działanie człowieka.

Ilu ludzi, tyle postaw. Niektórzy czytają tego typu przepowiednie dla zabawy, traktują je z przymrużeniem oka, ale są też tacy, którzy na poważnie odbierają zalecenia astrologów i wróżbitów.
— Korzystając z horoskopów, ludzie mogą kierować się tym, co przeczytali, mogą nie traktować tego jako zabawy, lecz tym się kierować na poważnie. Jest to już jakiś wpływ na życie, który może mieć korzenie w działaniu złego ducha – tłumaczy ks. Wojciech. — Wierzymy, że szatan istnieje, że istnieją złe duchy, że zależy im na tym, aby człowiek nie był zbawiony. Jest to zagrożenie duchowe, poprzez które szatan może kierować człowiekiem i przez to wyrządzać szkody duchowe, często bardzo poważne. Dlatego jest to grzechem przeciwko pierwszemu przykazaniu.
Jak się można przeciwstawić zalewowi podobnej informacji?
— Najprościej zrobić sobie postanowienie, że takich rzeczy nie czytam, nie oglądam, nie biorę udziału w tego typu działaniach. To jest podstawowa rzecz, która zależy od naszej woli, od naszej decyzji, czy bierzemy w tym udział, czy czytamy podobne treści – to jest chyba najprostsze i najbardziej podstawowe, co możemy zrobić. Ten, który to napisze w prasie lub zrobi program w telewizji, może być człowiekiem niewierzącym lub dalekim od religii. Nie mamy na to wpływu. Ale jesteśmy w stanie ukierunkować swoje własne działanie – mówi duszpasterz.
Przekaz w mediach maluje czasami katastroficzne obrazy tego, co wieszczą nam gwiazdy, a co jakoby czeka nas w przyszłym roku: zbliżają się do nas rzekomo klęski żywiołowe, plagi chorób zakaźnych niesionych do Europy wraz z uchodźcami, widzimy z wróżb obraz świata balansującego na krawędzi wojny… Czemu ma służyć taka negatywna pesymistyczna informacja?
— Myślę, że jest to dzisiaj jakimś sposobem funkcjonowania mediów – tłumaczył ks. Wojciech. – To, co sensacyjne, co często jest złe — jest atrakcyjne do oglądania. Często się powtarza takie hasło, że „zła informacja – to dobra informacja”. Przez to oglądalność i słuchalność wzrasta, przez to są takie programy.
Jak twierdzi ksiądz prałat, człowiek jest istotą religijną. Kiedy nie ma on prawdziwie głębokiej wiary, będzie szukał sobie namiastek wiary.
— Tam, gdzie prawdziwej wiary brakuje, jest świetne pole do działania różnych wróżbitów, magów i tego typu rzeczy. I tak się obecnie po prostu dzieje. Obserwujemy to nieustannie – przestrzega ks. Wojciech Górlicki.
Zanim więc sięgniemy po kolejny horoskop na następny rok, warto się zastanowić, w co wierzyć… nie warto.