Od środy, 19 października, wileńska Szkoła Średnia im. Joachima Lelewela, legendarna „Piątka”, z Antokola 33 przeniosła się do budynku Filii przy ul. Minties, gdzie, jak głosi szyld przy wejściu, mieści się teraz Szkoła Inżynierii im. Joachima Lelewela w Wilnie.
Wiadomość o przeprowadzce była dla wielu szokiem.
— To była szokująca wiadomość. Tej decyzji nikt nie oczekiwał. Wszystko się odmieniło w ciągu kilku godzin. Po przyjściu do nowej szkoły spotkałam zapłakane dziewczynki, które po prostu nie radzą sobie w tej sytuacji i nie rozumieją tego nagłego pośpiechu. To niewyobrażalne, mam wrażenie, jakby mi zabrano kogoś bardzo bliskiego i kochanego — mówiła rozemocjonowana Beata Bartoszewicz, absolwentka Szkoły Średniej im. Joachima Lelewela, mama ucznia tejże szkoły, a także przewodnicząca Komitetu Obrony Szkoły.
— Uważam, że nie można było „na hop” przenosić się z jednego budynku do innego, w tak ogromnym pośpiechu. Jeszcze w piątek nie było nawet o tym mowy, spodziewaliśmy się, że na spokojnie przeniesiemy rzeczy podczas ferii. Tymczasem w poniedziałek uczniowie przyszli jeszcze na Antokol, a w środę już musieli przyjechać na Żyrmuny — dodaje.
Przenosiny odbyły się na wniosek Rady Szkoły z udziałem nauczycieli, rodziców oraz uczniów. W poniedziałek rano Rada Szkoły sprawdziła stan wykonanych prac i zadecydowała o rozpoczęciu procesu nauczania w nowym budynku. Stwierdzono, że remont wewnętrzny jest już ukończony i można zaczynać przeprowadzkę. We wtorek już się uczyły tu dzieci z zerówki i klas początkowych, starsi uczniowie pomagali nauczycielom przy rozkładaniu podręczników. W środę lekcje odbywały się już normalnie.
Nowy budynek rzeczywiście jest pięknie wyremontowany od wewnątrz. W szkolnym podwórku trwają jeszcze prace. Natomiast opuszczony budynek „Lelewela” przy Antokolskiej 33 zajęły 1-8 klasy z litewskiego Progimnazjum Antokolskiego.
— Nie wiem, czy rodzice są zadowoleni z tych pięknych pomieszczeń i zainwestowanych milionów, ale już dzisiaj otrzymałam informację od rodziców, że dzieci nie poszły do nowej szkoły, bo już nabawiły się ataków alergii na skutek przebywania w pokrytych pyłem i niewywietrzonych po świeżym remoncie pomieszczeniach. Przecież unoszą się jeszcze w powietrzu opary chemiczne, pyłki kurzu — jak to się odbije na zdrowiu dzieci? Czy odpowiednie instytucje, służby sanitarne i zdrowotne, skontrolowały już stan pomieszczeń? Wiadomo mi również, że grupy wczesnoszkolne również organizują protest, rodzice ogólnie są niezadowoleni — mówiła „Kurierowi” Renata Cytacka, starosta frakcji AWPL-ZChR w Samorządzie m. Wilna.
Zastrzeżenia budzi również sama forma przenosin.
— Jeżeli zapada jakaś decyzja, to społeczność szkolna musiałaby być w jakiś sposób informowana. Rodzice musieliby uzyskać informację na wszelkie nurtujące pytania. Tymczasem zostali poinformowani drogą elektroniczną. Gdy następuje tak ogromna rewolucja w życiu szkoły, jaką jest zmiana budynku, nie wolno tego robić w jeden dzień. Normalnie w demokratycznym świecie organizuje się szkolne zebranie, na którym się informuje o warunkach, możliwościach, problemach. Zabrakło mi tu szacunku do społeczności szkolnej. Cel jest jeden: przerzucenie dzieci bez względu na to, że remont jeszcze nie dobiegł końca. Jako radni zostaliśmy poinformowani, że będzie on trwał do kwietnia 2017 r. — mówiła Renata Cytacka.
Na skutek przenosin Antokol zostaje bez polskiej szkoły.
— Wyjałowienie jednej trzeciej miasta z polskiej placówki oświatowej to skandal. Jest to sprzeczne nie tylko z ustaleniami o ochronie mniejszości narodowych, ale też elementarne pogwałcenie praw człowieka. Rodzice zaskarżyli w sądzie ubiegłoroczną decyzję stołecznego samorządu w sprawie likwidacji polskiej szkoły na Antokolu, ale brak jeszcze ostatecznej decyzji. Zapewniają, że nie spoczną na drodze krajowej, są gotowi bronić swych praw w Strasburgu, gdyż decyzje były podejmowane bez uwzględnienia potrzeb społeczności, w sposób perfidny, drogą szantażu, pod presją, gdy łamane były procedury — oburzała się Cytacka.
Do szkoły im. Lelewela na Antokolu przychodziły dzieci z 249 ulic zbiegających się od Niemenczyna po okolice dworca oraz z przyległych miejscowości.
— Zrobiliśmy wszystko, co było w naszej mocy. Podejmując uchwałę w sprawie zachowania szkoły zdołaliśmy przekonać 25 radnych, ale w głosowaniu na naszą niekorzyść przeważył głos mera Šimašiusa. Zawsze byliśmy po stronie społeczności szkoły, pisaliśmy pisma, rozmawialiśmy z rodzicami, wspieraliśmy dyrekcję i nauczycieli. Do końca wierzyliśmy w zdrowy rozsądek i odwołanie decyzji. Ale normy prawne zostały złamane. Przyjmuje za nie odpowiedzialność koalicja rządząca liberałów i konserwatystów. Nie do pomyślenia jest taka sytuacja, gdy wicemer Benkunskas otwarcie zaszantażował nauczycieli obietnicą akredytacji w zamian za oddanie budynku na Antokolu — mówiła radna.
Budynek przy ul. Minties znajduje się obecnie nieopodal Szkoły Średniej im. Władysława Syrokomli, co przeczy założeniom reformy o optymalizacji sieci szkół, która zakładała proporcjonalne rozmieszczenie szkół. Decyzja rządzących powoduje, że powstaje nadkoncentracja szkół, co może grozić nieobliczalnymi skutkami.
Budynek przy Minties jest przewidziany na 540 miejsc, obecnie uczy się tu 503 uczniów. Przenosiny szkoły były warunkiem uzyskania akredytacji programu nauczania o profilu inżynieryjnym.
Sprawa akredytacji szkoły będzie poruszona w Ministerstwie Oświaty i Nauki w listopadzie br.
***
„Kurier” zwrócił się z prośbą o komentarz do dyrektor Szkoły Średniej im. Joachima Lelewela, Edyty Zubel, którego dyrektor udzieliła. Następnie jednak po autoryzacji tekstu kategorycznie odmówiła ona publikowania swej wypowiedzi.