— Duch naszych bohaterów, którym dzisiaj oddajemy hołd, żyje wśród nas i żyć będzie — mówił w czasie otwarcia trzeciej już edycji biegu w Wilnie przedstawiciel organizatorów Rajmund Klonowski. „Tropem Wilczym. Bieg Pamięci Żołnierzy Wyklętych“, mimo nie najlepszej pogody, cieszył się w tym roku w Wilnie znacznie większą popularnością niż w ubiegłych latach. W parku Zakret stanęło na starcie ponad 300 osób. Byli wśród nich nie tylko mieszkańcy Wileńszczyzny, ale też goście z Polski i odległych zakątków Litwy.
— Patrzę na to, co się dzieję i szczerze mówiąc — nie mogę uwierzyć. 2 lata temu zaczęliśmy od 50 osób. To wszystko było takie bardzo kameralne, dosyć spontaniczne. Już rok temu bieg był na o wiele wyższym poziomie, ale to, co dzieje się w tym roku, jest naprawdę fantastyczne. Mimo tak złej pogody zebrało się naprawdę bardzo dużo osób, mamy wspaniałych partnerów w organizacji. Widać też, że bieg pomaga rozpowszechniać historię Żołnierzy Wyklętych nie tylko w polskim środowisku. Warto podkreślić, że właśnie przy okazji biegu ukazał się pierwszy w języku litewskim tekst o Żołnierzach Wyklętych w portalu Delfi.lt. To według mnie bardzo pozytywny akcent — zauważa w rozmowie z Kurierem Wileńskim Rajmund Klonowski z koła Związku Polaków na Litwie „Wileńska Młodzież Patriotyczna”.
Wzruszenia nie kryli zwłaszcza ci, dla których historia polskiego podziemia jest częścią historii własnego życia.
— Dla mnie to bardzo ważne chwile. Z Armią Krajową związałem się jako siedemnastolatek. Po wejściu Sowietów przez pół wieku trzeba o tym było milczeć. Aż do lat dziewięćdziesiątych nie mogliśmy o tym rozmawiać. Takie wydarzenia są bardzo potrzebne przede wszystkim ze względu na młode pokolenie — dzielił się z Kurierem Wileńskim por. Edward Klonowski.
Niewątpliwie najliczniejszą grupą wśród tegorocznych uczestników byli reprezentanci Szkoły im. Szymona Konarskiego w Wilnie. Na starcie stanęli nie tylko uczniowie, ale także nauczyciele, a wśród nich także dyrektor szkoły, Walery Jagliński.
Nie zabrakło także absolwentów Konarskiego. — Po raz pierwszy biegłem rok temu. Zachęcił mnie nauczyciel wychowania fizycznego. Bieg bardzo mi się spodobał. W tym roku jestem już studentem, ale postanowiłem wziąć udział w biegu, bo to naprawdę świetna idea — mówił Paweł Nowicki.
Najszybsza okazała się natomiast młodzież z Podbrzezia, która również przyjechała dosyć dużą grupą.
— W zeszłym roku również byliśmy, ale w znacznie mniejszym gronie. W biegu wzięły udział chyba tylko 4 osoby. Cieszę się, że teraz jest nas prawie 10 razy więcej. Nikt nie jest tu przypadkowo. Wcześniej mówiliśmy o idei biegu i Żołnierzach Wyklętych — opowiada Kurierowi Augustyna Grejciun, wiceprezes Koła ZPL w Podbrzeziu.
W parku Zakret zobaczyć można było wiele znanych twarzy. Nie wszyscy zdecydowali się jednak na start.
— Niestety, nie pobiegnę w tym roku, ale Tomaszewscy biorą udział w biegu. Na trasie biegu rodzinę reprezentuje mój bratanek — powiedział Kurierowi Wileńskiemu europoseł, lider AWPL-ZChR Waldemar Tomaszewski.
Na udział w biegu i to na najdłuższym, dziesięciokilometrowym dystansie, zdecydowała się natomiast Maria Ślebioda, I radca-kierownik wydziału polityczno-ekonomicznego ambasady RP w Wilnie.
— Jak widać idea biegu Tropem Wilczym przyjęła się w Wilnie bardzo dobrze i jest coraz bardziej popularna. Tak jak prawda o historii Żołnierzy Wyklętych, ten bieg zaczyna mieć swoje miejsce w świadomości Polaków, także poza granicami Polski. Bardzo ciekawym i pozytywnym elementem jest według mnie to, że wśród partnerów wileńskiego biegu jest także Litewskie Wojsko. To ważne, ponieważ przypomina również o walce Litwinów z sowiecką okupacją — mówiła Kurierowi Wileńskiemu tuż przed startem.
Maria Ślebioda podkreśla, że tym roku zaangażowanie ambasady RP w Wilnie w obchody Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych jest znacznie szersze niż w poprzednich latach. Ambasada jest współorganizatorem biegu oraz całej serii wydarzeń związanych z obchodami, takich jak projekcje filmów, spotkanie z historykiem Kazimierzem Krajewskim oraz koncert śpiewaka i gitarzysty Andrzeja Kołakowskiego.
Wielu z uczestników biegu przyjechało do Wilna z odległych zakątków Litwy, takich jak Szawle, Uciana czy Janów.
— Przyjechaliśmy, ponieważ chcemy w ten sposób oddać hołd poległym polskim żołnierzom. Nie wiem zbyt dobrze, kim oni byli, ale wiem, że tym, którzy oddawali życie za wolność należy się szacunek. Musimy poznawać naszą wspólną przeszłość, bo bez niej nie można mówić o przyszłości — mówił Kurierowi Wileńskiemu Gintaras z Szawl, który w biegu na dystansie 10 km uczestniczył razem z żoną.
— Między mieszkańcami Litwy narodowości polskiej i litewskiej powinien stale odbywać się dialog. Będziemy mogli wówczas zrozumieć, jak patrzymy na swoją przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Litewskie Wojsko jest obrońcą wszystkich obywateli Litwy, dlatego też ma współpracować ze wszystkimi grupami społecznymi. Podstawowy wróg dla nas wszystkich jest przecież ten sam. Polacy, jak i Litwini na Litwie, walczyli przeciwko sowietom po II wojnie światowej — powiedział Kurierowi Wileńskiemu Karolis Zikaras, analityk Departamentu Komunikacji Strategicznej Litewskiego Wojska.
***
Patronem wileńskiej edycji biegu jest Sergiusz Kościałkowski — ostatni wileński Żołnierz Niezłomny, pochowany na cmentarzu Na Rossie.
Uczestnicy biegu mieli do wyboru dystans: 1 963 m (odwołanie do roku, w którym zginął ostatni Żołnierz Wyklęty — Józef Franczak ps. Lalek), 5 km i 10 km.
Na metę na dystansie 1 963 metrów pierwsi przybiegli Julia Ewelina Jaczun z Gimnazjum im. St. Kostki w Podbrzeziu oraz Dariusz Czernigowski z Gimnazjum im. St. Kostki w Podbrzeziu. Z kolei na dystansie 5 kilometrów pierwszy finiszował Grzegorz Semaszko z Podbrzezia (18:10 min), za nim metę przekroczyli Robert Bartusewicz (18:59 min) oraz Dariusz Zabelo (19:58 min). Odległość 10 kilometrów jako pierwszy pokonał Jarosław Siemaszko z Podbrzezia (35:39 min.), drugi był Petras Pranckūnas (37:10 min), a trzeci Vytautas Gražys (37:48 min.).
Fot. Marian Paluszkiewicz