Związki zawodowe samorządowej spółki Vilniaus viešasis transportas (VVT) wczoraj, 11 kwietnia, podczas konferencji prasowej ogłosiły, że już wkrótce zorganizują 3 strajki ostrzegawcze. Związkowcy oskarżają stołeczny samorząd o nieprzejrzystość w sprawie organizacji przetargu na świadczenie usług przez prywatnych przewoźników.
Żądają większych gwarancji socjalnych i zachowania miejsc pracy oraz zwycięstwa spółki VVT w przetargu na obsługę miejskich tras.
Tymczasem samorządowcy oceniają pretensje związkowców jako nieuzasadnione, obiecują jednak, że dziś ich żądania zostaną rozpatrzone.
Jak wczoraj poinformował przewodniczący związku zawodowego VVT, Algirdas Markevičius, strajki ostrzegawcze odbędą się w godzinach porannych od godz. 4.30 do 6.30 19 kwietnia, 21 kwietnia od 5.00 do 7.00 i 24 kwietnia od 6.00 rano do 8.00.
„Podczas strajków na ulice miasta wyjedzie tylko część autobusów i trolejbusów. Zgodnie z postanowieniem sądu, powinno być zaspokojone minimalne zapotrzebowanie mieszkańców na transport miejski. Codziennie na ulice miasta wyjeżdża około 400 pojazdów komunikacji miejskiej. Podczas strajku ma ich wyjechać około 100” – tłumaczył dziennikarzom Markevičius.
Związkowcy twierdzą, że pracownicy dążą do zapewnienia bezpiecznej komunikacji miejskiej mieszkańcom i gościom Wilna. W ciągu trzech dni mają spotkać się z władzami miasta dla uzgodnienia tras komunikacji miejskiej podczas planowanego strajku.
„Jeżeli samorząd nadal będzie ignorować nasze żądania, to same związki podejmą odpowiednie decyzje i być może podczas strajku na drogi nie wyjedzie w ogóle żaden autobus ani trolejbus. Na razie szykujemy się do trzech strajków ostrzegawczych. Jednak w przyszłości, jeżeli nadal będziemy ignorowani, możemy organizować również strajki bezterminowe” – powiedział Markevičius.
Związkowcy oburzają się, że chociaż VVT podczas przetargu publicznego zaproponowała najniższą cenę na usługi, samorząd nie uznał jej zwycięstwa i rozpoczął negocjacje ze wszystkimi uczestnikami przetargu. Żądają, aby VVT zwyciężyła w przetargu na świadczenie usług przewozowych w Wilnie oraz aby zostały zwiększone gwarancje socjalne, zachowane miejsca pracy, a samorząd zwrócił swój dług spółce.
„Samorząd bezczelnie dyskryminuje naszą spółkę. Obecnie trwają procesy sądowe w sprawie warunków przetargu, który dziś naprawdę nie jest przejrzysty. Wszystko w swoje ręce chce wziąć biznes prywatny. My zaś dążymy do tego, aby ludzie nie stracili pracy. Już niejednokrotnie upewniliśmy się w tym, że nic dobrego się nie dzieje, gdy usługi mieszkańcom zaczynają świadczyć prywaciarze” – tłumaczył przewodniczący związku zawodowego VVT.
Tymczasem przedstawiciele samorządu przekonują, że żądania spółki Vilniaus viešasis transportas są nieuzasadnione. Wicemer Wilna, Linas Kvedaravičius, ocenia działania związkowców jako bezprawny nacisk na samorządowy komitet ds. przetargów publicznych. Jak powiedział, w przetargu zwycięży spółka, która zaoferuje najniższą cenę.
W marcu samorząd ogłosił, że na dziesiątej części tras komunikacji miejskiej wileńskich pasażerów będą obsługiwały mikroautobusy łotewskiej spółki Rigas mikroautobusų satiksme i obsługująca na Litwie połączenia międzynarodowe spółka Transrevis. Konsorcjum wygrało jedną z dwóch części przetargu dla przewoźników prywatnych.
Zdaniem przedstawicieli związków zawodowych, jeżeli obie części przetargu wygrają prywatni przewoźnicy, spółka VVT będzie miała mniej pracy, a część pracowników zostanie zwolniona.
Kvedaravičius zatem zapewnia, że do tego nie dojdzie, bo największą część tras nadal ma obsługiwać VVT, gdyż przetarg organizowano jedynie na obsługę 17 proc. tras miejskich.
„Obecnie w Wilnie w ogóle brakuje kierowców, więc nie sądzę, że ktoś zostanie zwolniony. Co do długu dla spółki VVT, w ciągu półtora roku zmniejszyliśmy go z 26 do 11 mln euro. Robimy wszystko, aby dług został zwrócony, ale nie warto spodziewać się tego natychmiast. Żądania związkowców są dziwne i bezpodstawne” – tak skomentował sytuację wicemer Kvedaravičius.