Po dekadach zapomnienia postać Witolda Pileckiego znajduje powoli swoje miejsce w historii nie tylko Polski, lecz także Europy. W tym roku 25 maja, w rocznicę zamordowania Rotmistrza w komunistycznym więzieniu w Warszawie, po raz pierwszy obchodzono Międzynarodowy Dzień Bohaterów Walki z Totalitaryzmem. Postać Rotmistrza powoli powraca też do pamięci Wilna, co ważne, o jego młodości w mieście przypominają również litewscy politycy.
W rocznicę śmierci Rotmistrza jego pamięć uczcili litewscy europarlamentarzyści i posłowie na Sejm RL, którzy razem z ambasador RP na Litwie Urszulą Doroszewską złożyli kwiaty przy domu na Zarzeczu w Wilnie, w którym przed wojną mieszkał Witold Pilecki. W tym samym dniu, z inicjatywy deputowanej do PE Rasy Juknevičienė, odbyła się konferencja poświęcona tej postaci.
– O postaci Rotmistrza przez ostatnie lata wielokrotnie przypominali w Wilnie Ambasada RP i Instytut Polski. Uważam, że powiązanie Witolda Pileckiego z Wilnem poprzez przywołanie okresu jego młodości jest niezwykle ważną sprawą, gdyż pokazuje jego miejsce w polskiej i litewskiej historii politycznej – zwraca uwagę dr Andrzej Pukszto, politolog z Uniwersytetu Witolda Wielkiego w Kownie.
Wileńskie ślady Rotmistrza
Witold Pilecki urodził się 13 maja 1901 r. w Ołońcu na terenie carskiej Rosji, jako potomek zesłańców, uczestników postania styczniowego. Wraz z matką wyjechał do Wilna, gdzie rozpoczął naukę. Już w 1914 r. zaangażował się w działalność tajnego skautingu, a w 1916 r. zorganizował zastęp harcerski w Orle. W 1918 r. włączył się w działania Samoobrony Wileńskiej, służąc pod komendą gen. Władysława Wejtki.
Jednak Rotmistrz, który spędził w Wilnie swoją młodość, wciąż nie należy do najbardziej znanych postaci związanych z tym miastem. Jako jeden z pierwszych wileńskie ślady rtm. Pileckiego zaczął przywoływać Klub Rekonstrukcji Historycznej „Garnizon Nowa Wilejka”.
– Nasz klub od początku bardzo wyraźnie nawiązuje do tradycji Samoobrony Wileńskiej, a Pilecki związał się z nią jako młody, 18-letni harcerz. Jego postaci poświęciliśmy sporo uwagi w czasie zeszłorocznych obchodów stulecia. Zaproponowaliśmy wilnianom wycieczkę śladami Samoobrony Wileńskiej wzbogaconą o elementy rekonstrukcji historycznej, dzięki której udało nam się na chwilę ożywić historię miejsc związanych z walkami o wyzwolenie Wilna. Młody Pilecki symbolicznie znów stanął na warcie przy Ostrej Bramie, którą pełnił 100 lat wcześniej. Przeczytaliśmy również fragment jego życiorysu, który spisał w 1926 r. – opowiada Waldemar Szełkowski, historyk, prezes klubu.
Jak wyjaśnia, lata 1918–1919, które Pilecki spędził właśnie w Wilnie, były niezwykle ważne nie tylko dla dziejów narodu Polskiego, ale także jednostek. – To właśnie te doświadczenia kształtowały ducha ludzi, którzy później jeszcze nieraz musieli ryzykować wszystko w walce o wolność ojczyzny – zauważa rozmówca „Kuriera Wileńskiego”.
Historyk podkreśla, że życiorys Pileckiego, naznaczony najbardziej dramatycznymi wydarzeniami historii Polski, ma w sobie także elementy bardzo trudne dla polsko-litewskich relacji. – Z perspektywy Litwy Pilecki może być w pewnym sensie postacią prowokującą. Jako żołnierz 211. Pułku Ułanów brał przecież udział w buncie Żeligowskiego. Myślę jednak, że dłuższe zatrzymanie się nad tym bohaterem może być dla nas korzystne na bardzo wielu płaszczyznach – stwierdza Szełkowski.
Miejsc w Wilnie związanych z Rotmistrzem jest znacznie więcej niż tylko Zarzecze czy Ostra Brama. Był przecież uczniem najpierw Szkoły Handlowej, potem Gimnazjum Lelewela, wreszcie studentem Uniwersytetu Stefana Batorego.
A jednak Pilecki na razie nie jest postacią szczególnie zauważaną w polskim środowisku na Wileńszczyźnie. Jego pamięci nie pielęgnują szkoły, nie odwołują się do niego w swoich nazwach działające na Wileńszczyźnie drużyny harcerskie.
Postać kryształowa
– Wyjątkowość Pileckiego nie polega na wysokiej randze, stanowisku (nie dosłużył się wysokiego stopnia wojskowego), ale na kryształowości życiorysu – zaznacza Waldemar Szełkowski.
O wyjątkowości tej postaci pod względem moralnym jest przekonany także dr Andrzej Pukszto. – Mówimy o nim jako o człowieku bezkompromisowym, który wybrał walkę z dwoma totalitaryzmami, z żadnym nie wchodząc w kolaborację. Co więcej, jako bojownik o polską niepodległość nie zapominał o ludności żydowskiej. Jego decyzja o dobrowolnym przeniknięciu do obozu Auschwitz jest wyjątkowa w skali całego świata – nie kryje politolog.
– Na Litwie próbuje się podnosić do rangi bohaterów narodowych osoby, które sprzeciwiały się systemowi komunistycznemu, ale w większym lub mniejszym stopniu przyczyniły się do wydarzeń związanych z Holokaustem. Mam na myśli osoby takie, jak Kazys Škirpa czy Jonas Noreika. Postaci, które stawiały opór wobec jednego z totalitaryzmów, nie brakuje też w historii innych krajów naszego regionu. Pilecki pokazuje jednak, że nawet w najbardziej skomplikowanej sytuacji historii możliwe było uniknięcie jakiejkolwiek kolaboracji, choć oczywiście, zapłacił za to ogromną cenę – mówi dr Pukszto.
Nie było „mniejszego piekła”
Historia Pileckiego, którą dopiero odkrywamy, jest dziś szczególnie ważnym przesłaniem nie tylko dla Polski czy Litwy, ale dla całego świata. – Jego życie pokazuje, że w przypadku obu totalitaryzmów, którym stawiał czoła, nie można mówić o „mniejszym piekle”. Pilecki doświadczył pobytu w Auschwitz, ale na jego przykładzie doskonale widzimy również ogrom zbrodni komunistycznych, o których świat nadal nie wie zbyt wiele, nie poznał ich skali – ubolewa politolog.
Jak zauważa, Pilecki był bohaterem zapomnianym przez dziesięciolecia. Odrodzenie pamięci o nim, nie tylko w Polsce, lecz także na Litwie czy w skali całej Europy, to zasługa ostatnich kilku lat. – Nawet ogólna wiedza o naszym regionie, jego historii, wydarzeniach okresu powojennego jest w krajach Europy Zachodniej nieduża, to fakt. Może nieco bardziej znane są dzieje II wojny światowej, ale wiedza o zbrodniach komunistycznych dokonanych za żelazną kurtyną nadal nie są rozpowszechniona. Podczas gdy Rosja, jako spadkobierczyni Związku Sowieckiego, stara się je utrzymać w tajemnicy, Litwa i Polska dążą do naświetlenia ich na poziomie europejskim. Myślę, że stopniowo przybliża to światu tragizm sytuacji, w jakiej znalazła się Europa Środkowo-Wschodnia w czasie II wojny światowej i po jej zakończeniu – podsumowuje politolog.
Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym “Kuriera Wileńskiego” nr 23(65) 06-12/06/2020