– Tylko dwa razy przeszłam się w upalny dzień obok zarośniętych barszczem Sosnowskiego nieużytków. Tego wystarczyło, by dostać potężnych poparzeń skóry – opowiada w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” Lena, mieszkanka Landwarowa w rejonie trockim.
Trująca roślina, choć coraz mniej widać ją na łąkach i w parkach, nadal pozostaje niebezpieczna. Poparzenie ręki naszej rozmówczyni jest tak rozległe, że musiała zostać w domu na zwolnieniu lekarskim. Zaczęło się niegroźnie, ręka zaczerwieniła się i spuchła. Po dwóch dniach skóra pokryła się bąblami, które zaczęły pękać, podniosła się gorączka.
– Nie wiem, jak to się stało, bo nawet nie dotykałam roślin. Lekarz stwierdził reakcję alergiczną, wytłumaczył, że roślina teraz kwitnie i pyłek trafił na skórę. Im więcej słońca trafiało na skórę, tym więcej bąbli się pojawiało. Ręka wygląda okropnie, jak po jakimś poparzeniu – opowiada.
Jak mówi nasza rozmówczyni, barszcz Sosnowskiego rośnie jeszcze na porzuconej działce, znajdującej się nieopodal pałacu Tyszkiewiczów w Landwarowie. Nie wiadomo, kto jest właścicielem tej działki. Jak dowiadujemy się w starostwie Landwarowa, gospodarz przebywa od lat za granicą.
– Przed kilkoma laty w przypałacowym parku oraz na terenie zrujnowanych stajni rzeczywiście rosły potężne okazy barszczu Sosnowskiego. Obecnie zostały wytępione. Na początku prace przeprowadziliśmy siłami starostwa Landwarowa. Wykonaliśmy traktorami głęboką orkę, następnie do walki z barszczem Sosnowskiego zabrał się również dział porządku publicznego Samorządu Rejonu Trockiego. W ciągu dwóch lat na terenach znajdujących się w gestii samorządu barszcz Sosnowskiego został wytępiony – zapewnia Jadvyga Baranauskienė, starsza specjalistka starostwa w Landwarowie.
Trująca roślina nadal jednak rośnie na prywatnej, porzuconej działce, na której nikt obecnie nie gospodarzy.
– Nie wiadomo nawet, do kogo ta działka należy, ale barszcz Sosnowskiego rośnie tam w znacznych ilościach. Przed kilkoma laty wyjaśniliśmy, że gospodarz wyjechał za granicę. Na prywatnej ziemi, bez zgody właściciela, nie możemy nawet postawić kroku – informuje urzędniczka.
Mieszkanka Landwarowa dodaje, że barszcz Sosnowskiego pojawił się tam przed kilkudziesięcioma laty. W malowniczej scenerii parku i pałacu Tyszkiewiczów powstawał film. Na jego potrzeby przywieziono suche gałązki barszczu Sosnowskiego, które służyły jako dekoracje. Roślina, niestety, się zasiała.
Zemsta Stalina
Barszcz Sosnowskiego, potocznie zwany „zemstą Stalina”, na Litwie nazywa się też „bolszewikiem”. To roślina, która jest bardzo niebezpieczna dla ludzi, zwłaszcza dla dzieci. Kontakt z nią powoduje oparzenie skóry, podobne do oparzenia wrzątkiem, czego następstwem są ropne pęcherze gojące się nawet przez kilka lat. Niebezpieczne jest nie tylko dotykanie czy zrywanie rośliny, ale nawet przebywanie w jej pobliżu – może ona porazić narządy oddechowe człowieka. Jej zapach, pyłek i sok powodują silną alergię, a mocne działanie olejków eterycznych tej rośliny może powodować ból głowy, mdłości, zawroty głowy. Barszcz Sosnowskiego jest szczególnie niebezpieczny w okresie kwitnienia i owocowania, kiedy odnotowuje się wysoką temperaturę powietrza. Wtedy nawet pośredni kontakt z tą rośliną może doprowadzić do poparzenia skóry, ponieważ związki furanokumarynowe wydostają się z barszczu w postaci oprysków i osadzają na skórze osób przebywających w pobliżu. Każdego lata medycy muszą udzielać pomocy osobom porażonym tymi roślinami.