— Inicjatywa ta powstała już dawno temu. Wynikała ona z dostrzeżenia dyskryminującej prawnej różnicy panującej między sektorem usług (gdzie mamy do czynienia ze stosunkiem pracy) tj. zakładami firmowymi, w których istnieje obowiązek posługiwania się językiem litewskim a innymi nowymi rodzajami działalności gospodarczej, gdzie język państwowy nie jest obowiązkowy. Biorąc pod uwagę, że językiem urzędowym naszego kraju jest litewski, konieczne jest zapewnienie, aby osoby pracujące w sektorze usług znały przynajmniej podstawy języka litewskiego. Dlatego ten projekt powstał i trafił do Sejmu w czerwcu, teraz mamy wrzesień, kiedy przegłosowano poprawki do ustawy i idziemy dalej przy bardzo silnym wsparciu ze strony posłów do Sejmu — mówi w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” Dalia Asanavičiūtė.
Zmiany w związku z większą liczbą imigrantów
Poprawki do ustawy zobowiązywałyby producentów, sprzedawców oraz dostawców usług do udzielania klientom najważniejszych informacji o produktach i usługach oraz oznaczania towarów w języku litewskim. Wyjątkiem byłaby sytuacja, gdyby wymóg znajomości języka litewskiego stanowił bezpodstawne ograniczenie prawa do pracy. Zmiany w ustawie o języku narodowym proponowane są w związku z rosnącą liczbą imigrantów na Litwie, pracujących jako dostawcy jedzenia lub kierowcy, którzy nie mówią po litewsku.
— To wcale nie oznacza, że język litewski będzie obowiązkowy przy wykonywaniu każdej pracy. Mówimy o naprawdę niewielkim obszarze usług — tylko o tych, gdzie dana osoba ma bezpośredni kontakt z klientem. Tam, gdzie pracuje wielu obcokrajowców, na przykład w kuchniach, magazynach lub w innych miejscach, czy też w wypadku kierowców dalekobieżnych, znajomość języka litewskiego nie będzie obowiązkowa — podkreśla Asanavičiūtė.
Cel — dobry, jednak wymogi nadmierne
— Cel proponowanych zmian jest dobry — zapewnienie, że usługi na Litwie będą świadczone w języku litewskim. Jest to z pewnością coś, z czym wszyscy się zgadzamy. Jednak propozycje wprowadzenia zmian budzą poważne wątpliwości. Po pierwsze, wymóg obsługi klientów w języku litewskim już istnieje i jest już zapisany w prawie. Dlatego też, w mojej opinii, proponowany obowiązek, aby każda osoba fizyczna sprzedająca towary posiadała przynajmniej podstawową znajomość języka litewskiego, może prowadzić do kuriozalnych sytuacji. Propozycja w obecnym brzmieniu zobowiąże wszystkich obcokrajowców do porozumiewania się w języku litewskim, gdy przyjadą na Litwę, aby wziąć udział np. w targach lub wystawach. Każdy, kto np. chciałby handlować na Kaziukach, musiałby znać język litewski, ponieważ będzie bezpośrednio obsługiwał ludzi. Sądzę, że jest to nadmierny wymóg, który nie zapewni osiągnięcia celu i spowoduje trudności. Jestem przekonana, że projekt ustawy można jeszcze udoskonalić, aby zapewnić obsługę w języku litewskim, ale uniknąć nadmiernych regulacji — zauważyła w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” minister sprawiedliwości Ewelina Dobrowolska.
Zmiany od 2026 r.
Za poprawkami głosowało 100 posłów, pięciu było przeciwko, 14 parlamentarzystów wstrzymało się od głosu. By poprawki zostały przyjęte, potrzebne jest jeszcze jedno głosowanie. Jeżeli Sejm przyjmie poprawki, zaczną one obowiązywać od 1 stycznia 2026 r.
W ub. roku Państwowa Służba Ochrony Praw Konsumentów sporządziła 192 protokoły dotyczące naruszeń w oznaczaniu produktów. Około jedna piąta z nich dotyczyła braku informacji w języku państwowym. Z danych Departamentu Migracji pochodzących z ubiegłego roku wynika, że liczba cudzoziemców mieszkających na Litwie po raz pierwszy w historii kraju przekroczyła 200 tys.
Czytaj więcej: Imigranci będą zobowiązani znać język