Zgodnie z ustaleniami koalicyjnymi „Świt Niemna” powinien otrzymać trzy resorty: sprawiedliwości, środowiska oraz rolnictwa. Jeszcze do minionej niedzieli kandydatem na ministra sprawiedliwości miał być adwokat Gintautas Bartkus, który w przeszłości już kierował resortem. Przed dwoma dniami zrezygnował z ubiegania się o stanowisko ministerskie. „Postanowiłem nie zmieniać kariery zawodowej na polityczną” — napisał prawnik.
Po tej rezygnacji „Świt Niemna” zaproponował kolejnego kandydata, którym został były szef służby więziennej Virginijus Kulikauskas. W poniedziałkowe popołudnie spotkał się on z prezydentem. „Chyba podstawowa kwestia to ochrona i zapewnienie praw człowieka, aby cały system prawny działał sprawnie, otwarcie i profesjonalnie” — podzielił się z mediami po spotkaniu kandydat.
„Rozwiązane ręce” socjaldemokratów
— W pierwszej kolejności obecną sytuację stworzył prezydent. W okresie między dwoma turami wyborczymi zapytano prezydenta: czy „Świt Niemna” może być w koalicji rządzącej? Prezydent odżegnał się od sprawy twierdząc, że tworzenie koalicji leży w gestii poszczególnych ugrupowań. On będzie patrzał tylko na nazwiska ministrów i na pewno nie mianuje Remigijusa Žemaitaitisa na ministra. Wypowiedź prezydenta generalnie „rozwiązała ręce” socjaldemokratom — oświadcza „Kurierowi Wileńskiemu” Matas Baltrukevičius, analityk powiązany z Wileńskim Instytutem Analizy Politycznej.
Zdaniem rozmówcy sytuacja po II turze się zmieniła. Tworzenie koalicji ze „Świtem Niemna” było krytykowane nie tylko wewnątrz kraju, ale również na arenie międzynarodowej. Wówczas Gitanas Nausėda zaostrzył retorykę względem Žemaitaitisa i jego siły politycznej.
— Proces kształtowania rządu jest bardzo ważny, ponieważ rzutuje na późniejszą jego pracę. Są też inne czynniki, które mogą destabilizować pracę koalicji. Przede wszystkim to aktywność Žemaitaitisa w sieciach społecznościowych. Niewykluczone, że pojawią się nowe kontrowersyjne wpisy, na które będzie musiał reagować rząd i koalicja. I nie będzie ważne, czy sam Žemaitaitis będzie piastował jakieś ważne stanowiska. Wystarczy tego, że jest liderem jednego z ugrupowań tworzących koalicję — zaznacza Baltrukevičius.
Program rządu
Analityk dodał, że drugim elementem destabilizującym mogą być wybory prezesa socjaldemokratów w maju następnego roku.
— Jestem przekonany, że znajdą się kandydaci, którzy będą mówili, że koalicja ze „Świtem Niemna” była błędem i trzeba tworzyć nową większość rządzącą. Po trzecie, to zachowanie samego „Świtu Niemna”. Teraz nie są w najlepszej sytuacji. Generalnie otrzymali mniej, niż to wynika z ilości mandatów poselskich. W odróżnieniu od Związku Demokratów, który ma najmniej posłów w koalicji, ale otrzymał więcej niż „Świt Niemna” — oświadcza przedstawiciel Instytutu.
Negatywnie wpłynąć na pracę koalicji może też sprawa sądowa Žemaitaitisa. Zwłaszcza, jeśli wyrok sądowy będzie dla niego nieprzychylny.
— Źródeł kryzysu naprawdę jest dużo. Z tego też wynika, że poszukiwanie kandydatów na ministrów dla „Świtu Niemna” idzie z takim trudem. Kandydaci rozumieją, w jak ciężką sytuację mogą popaść. Z jednej strony bycie ministrem z tej partii może być źródłem rysów na wizerunku. Z drugiej — nie wiadomo, jak długo taka koalicja się utrzyma. Bycie ministrem przez krótki okres i późniejszy powrót do poprzedniej pracy — to nie wygląda zbytnio atrakcyjnie — tłumaczy Baltrukevičius.
Nowy rząd nie może rozpocząć pracy, dopóki Sejm nie zatwierdzi programu rządowego. Przewodniczący Sejmu Saulius Skvernelis oświadczył, że program ma zostać zaaprobowany do 12 grudnia.
Czytaj więcej: Mocne i słabe strony przyszłego rządu. Politolog: „Decyzja AWPL-ZChR bardzo zaskoczyła”